Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Władza bardzo chętnie się uczy. Za nasze pieniądze [ZDJĘCIA]

Andrzej Matys
Andrzej Matys
Burmistrz Sokółki zaczęła studia podyplomowe Masters of Business Administration w Warszawie. Częściowo płaci za nie urząd miasta, czyli tak naprawdę mieszkańcy. I niby wszystko jest zgodne z prawem, ale czy moralne? Etyk twierdzi, że nie.

Studia prowadzi Collegium Humanum Szkoły Głównej Menedżerskiej w Warszawie. W umowie, którą zawarła z Urzędem Miejskim w Sokółce, pani burmistrz zobowiązała się do podniesienia kwalifikacji zawodowych.

Musi więc sumiennie chodzić na zajęcia, a na koniec przynieść dyplom ukończenia studiów. Magistrat, czyli pracodawca, zrefunduje zaś 6 tys. zł czesnego i koszty dojazdów na zajęcia.

- Tak, zaczęłam studia podyplomowe w Warszawie. Gmina Sokółka pokrywa 50 proc. kosztów, a resztę płacę ja. Podjęłam studia, co może zrobić każdy pracownik urzędu. Pierwszy raz korzystam z takiej możliwości. Wcześniej ani z kursów językowych czy jakichś studiów nie korzystałam, a burmistrzem jestem już drugą kadencję. Po prostu, podnoszę swoje kwalifikacje, bo jest mi to potrzebne w codziennej pracy. Zresztą, jeśli pracownicy chcieli studiować czy w inny sposób podnosić swoją wiedzę, urząd płacił za ich studia, bo ich sukces jest moim sukcesem - mówi burmistrz Sokółki Ewa Kulikowska.

„Cafe Ewa” powstanie w Grodnie. Na cześć burmistrz Sokółki Ewy Kulikowskiej

Gdy pytamy, czy sokólski magistrat musi też każdorazowo wydawać 462 zł na paliwo do samochodu, którym jeździ do Warszawy na zajęcia, pani burmistrz odpowiada, że korzysta ze swoich uprawnień. Rzeczywiście, wszystko jest zgodne z umową (i prawem), ale z Sokółki do Warszawy można też dojechać np. pociągiem, i to znacznie taniej. A jeszcze pensja burmistrz Sokółki - około 7,3 tys. zł - najniższa nie jest.
- Jako burmistrz nie pracuję tylko od 7.30 do 15.30, a tyle, ile wymaga załatwienie danej sprawy. A spraw jest wiele i właściwie codzienie. Nie zawsze więc mogę zdażyć na autobus czy pociąg, a samochodem jest jednak szybciej. Jeżdżę sama, bo kierowcę przeniosłam do wożenia dzieci do szkoły - tłumaczy Ewa Kulikowska.

Dodaje, że mogła skorzystać ze 100-procentowego dofinansowania do swoich studiów, ale tego nie zrobiła. - Uznałam, że byłoby to nietyczne, niemoralne gdyby mój pracodawca, czyli urząd miasta ponosił pełne koszty mojej nauki. Poprosiłam więc jedynie o częściowe finansowanie - podkreśla burmistrz Sokółki.

Kosiniak-Kamysz w Sokółce. Przyjechał dać wsparcie w wyborach burmistrz Ewie Kulikowskiej (zdjęcia)

Inne zdanie na ten temat ma etyk prof. Jerzy Kopania, który uważa, że samorządowcy nie powinni sięgać po publiczną pomoc. - Wszelkie pieniądze publiczne mogą być wydawane tylko na cele publiczne. Jeśli pieniądze publiczne wspomagają cele jednostkowe, na przykład studia urzędnika czy samorządowca, to jest to niemoralne. Przynajmniej dla mnie. Po prostu przyzwoitość nakazuje by osoby, które nieźle zarabiają (jak chociażby władze samorządowe) nie korzystały z publicznych pieniędzy. Za swoje studia mogą zapłacić same - podkreśla prof. Jerzy Kopania z białostockiego Wydziału Sztuki Lalkarskiej Akademii Teatralnej.

Dodajmy, że wielu samorządowców chętnie podnosi kwalifikacje podczas swojej kadencji. Z reguły chodzi o studia MBA, które poza samym dyplomem i swego rodzaju prestiżem mają jeszcze jedną zaletę - ich absolwenci mogą zasiadać w radach nadzorczych spółek z udziałem Skarbu Państwa.

Tylko że czasem ów pęd do wiedzy kończy się ogólnym niesmakiem. Jak w styczniu 2018 roku sprawa "Bonów na szkolenia" dla Białegostoku, powiatu białostockiego i sokólskiego. Kto je zdobył, miał dofinansowanie do studiów podyplomowych lub kursu zawodowego. Do studiów nawet 9 tys. zł, a do kursu 15 tysięcy. Posiadacze bonów sami płacili 12 proc. kosztów.

Gdy ruszył nabór, wiele osób miało problem z internetową rejestracją. Ale nie urzędnicy i samorządowcy, którzy chętnie przystąpili do projektu. Szybko okazało się, że bony na szkolenia zdobyli np.: ówczesny i obecny strosta sokólski Piotr Rećko (roczne czesne za studia MBA - 8 tys. zł), jego zastępcy Jerzy Białomyzy i Alicja Rysiejko, radni i pracownicy starostwa (sporo ponad 20 osób).

Bony na studia MBA uzyskali też m.in.: ówczesna wicestarosta powiatu białostockiego Jolanta Den, wiceprezydent Białegostoku Rafał Rudnicki oraz wtedy przewodniczący białostockiej rady Mariusz Gromko i szef komisji kultury Krzysztof Stawnicki.
Kilku z nich pytaliśmy czy nie mają sobie nic do zarzucenia w związku z bonami. Usłyszeliśmy, że nie, bo wszystko było zgodne z prawem i transparentne, a poza tym trzeba się rozwijać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna