Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Włamywacz ślepy jak kret

(kk)
sxc.hu
Sieradzki złodziej-włamywacz dał się poznać całej Polsce. Ma Francja swojego Lupina, dżentelmena-włamywacza, na też Sieradz swego Romka - kretyna włamywacza do kwadratu, a na dodatek ślepego jak kret.

Właściwie to Romek nie był włamywaczem. Gdyby był, nie wpadłby tak głupio, bo wszystko by sobie zaplanował. A że nie zaplanował, to zdziwił się bardzo, że mu okulary pod kominiarką przeszkadzają.
Niby wszystko sobie zaplanował. Jednego dnia skok na dwa sklepy. Bo jak już ryzykować, to tak, żeby jednego dnia obłowić się maksymalnie. Dobrał sobie Romek nawet wspólnika do pomocy przy napadach. I wystrugał z drewna atrapę pistoletu.

Napad na pierwszy sklep nawet się powiódł. Może dlatego, że tak jak ustalili, zrobił go wspólnik. A Romek czekał na niego w samochodzie. Wszystko poszło nawet łatwiej, niż się spodziewali. Ale prawdziwe schody były dopiero przed nimi.

Drugiego napadu miał dokonać Romek osobiście, a wspólnik czekać na niego w samochodzie. Pierwsze oznaki, że coś pójdzie nie tak, wystąpiły przy wkładaniu kominiarki, bo co to za włamywacz bez kominiarki. Okazało się, że Romek nosi okulary (wiadome to było, co prawda, wcześniej, ale teraz okazało się, że może to być znacznym utrudnieniem), a one w żaden sposób nie chcą współpracować z kominiarką. Po pierwsze, nie spełniają pod nią swojej roli, po drugie - wyraźnie się pod nią odznaczają, tak, że już na pierwszy rzut oka widać, że bandyta nosi okulary, a co to za bandyta w okularach.

Romek zdjął więc okulary, a nałożył kominiarkę i wtedy okazało się, że niewiele widzi. Mimo wszystko jakoś po omacku udało mu się trafić w drzwi sklepu, wyciągnąć atrapę broni i zażądać od właściciela wydania z kasy gotówki. Tyle tylko, że się nie zorientował, że trzyma atrapę broni za lufę.

Za to właściciel się zorientował i to go ośmieliło do działania. Zamiast wydawać gotówkę, zawołał z zaplecza brata. A z bratem, wiadomo, cięższa sprawa. Romek rzucił się więc do ucieczki, ale tym razem chybił. Z powodu ślepoty nie trafił w drzwi, tylko wyrżnął ryjem w szybę witrynową. Jakimś cudem szyba nie pękła, a Romek namacał drzwi i klamkę. Wybiegł na ulicę i znowu się wyrżnął. Tym razem mordą w śnieg, bo nie zauważył schodów.

Wspólnik w samochodzie zauważył, że sprawy nie biegną we właściwym kierunku i usiłował odjechać. Tyle tylko, że nie miał kluczyków od samochodu, bo te były w kieszeni u Romka. Wspólnik więc dał nogę na piechotę. Romkowi natomiast udało się trafić, też nie wiadomo w jaki sposób, do samochodu. I ten samochód uruchomić. Sklepikarzom jednak zapamiętali numer rejestracyjny i powiadomili policję, która ruszyła za odjeżdżającym autem.

Zapowiadała się sensacyjna i fantastyczna pogoń, jak z gangsterskich filmów. Ale długo to się naganiasz za ślepym kretem? I tak dziwne, że Romek bez okularów zdołał dojechać do miejskich rogatek. Ale dalej już się nie dało, bo na rogatkach stała kapliczka i nie chciała się usunąć. I w tę kapliczkę przygrzał autem ślepy Romek.

Teraz, w więziennym szpitalu, ma czas na refleksje na temat gangsterów okularników w kontekście używania kominiarek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna