Krwawa jatka w Nysie. Właściciel amstaffa pogryziony podczas walki psów

Archiwum Straży Miejskiej w Nysie
Krwawiące psy i pokąsanego właściciela jednego z nich zastali na miejscu zdarzenia strażnicy z Nysy.
Krwawiące psy i pokąsanego właściciela jednego z nich zastali na miejscu zdarzenia strażnicy z Nysy. Archiwum Straży Miejskiej w Nysie
Do krwawej walki dwóch amstaffów doszło w Nysie przy Alei Wojska Polskiego. Właściciel jednego z nich trafił do szpitala.
Walczące amstaffy.
Walczące amstaffy. Archiwum Straży Miejskiej w Nysie

Walczące amstaffy.
(fot. Archiwum Straży Miejskiej w Nysie)

- Tego, co zastalismy na miejscu nie da się opisać. Ujadanie, umorusane krwią psy i właściciel jednego z nich - opowiada Grzegorz Smoleń, komendant Strazy Miejskiej w Nysie. - Właściciel usiłował je rozdzielić, a co gorsza - angażował do tego nieletnią dziewczynę. Psy były jednak w amoku i nie reagowały na komendy. Dopiero przy końcówce drugiego pojemnika z gazem łzawiącym nieco odpuściły.

Krawa jatka dwóch amstaffów miała miejsce w Nysie przy Al. Wojska Polskiego. Stało się to w sobotę po południu, jednak policja, która prowadzi postępowanie w tej sprawie, nie poinformowała o tym do tej pory. O zajściu opowiedział natomiast komendant Smoleń, który uważa, że sprawę należy nagłośnić, bo o mały włos nie doszło do tragedii.

- Jak zwykle w takich wypadkach zawinił człowiek - mówi. - Pogryziony właściciel amstaffa nie dość, że nie prowadził psa na smyczy, to jeszcze nie załozył mu kagańca.

Inna sprawa, że istnieje podejrzenie iż to właśnie za sprawą 31-letniego właściciela jednego z psów doszło do walki. Drugi amstaff przed całym zajściem był na terenie ogrodzonej prywatnej posesji i aby wydostał sie na ulicę, musiał mu ktoś pomóc. Ponadto wedle opinii strażników podczas jatki właściciel nie wydawał się przerażony. - A sztacheta w płocie była wyłamana - potwierdza Waldemar Wolański, strażnik miejski, który był na miejscu walki.

Jak realacjonuje strażnik Wolański, jeden z pogryzionych amstaffów trafił do weterynarza, drugim zajął się - również pokąsany - właściciel, który sam trafił do szpitala na opatrzenie ran po swoim pupilu.

Sprawę bada nyska policja.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska