Właściciel Koku Sushi ma dość. Na Rynku Kościuszki wandale robią, co chcą. A policja udaje, że nie widzi [WIDEO Z MONITORINGU]

Moi pracownicy przychodzą do pracy w sobotę czy niedzielę i muszą wszystko naprawiać - mówi właściciel Koku Sushi Mariusz Olechno.

Koszty napraw idą w tysiące złotych. - To nie jest tak jak ktoś sobie może wyobrażać, że browar stawia płotki, a właściciel restauracji nie musi ponosić kosztów za zniszczenia. Otóż musi! I nie są one małe- denerwuje się.

Czytaj też: Rynek Kościuszki. Straż miejska kontrole puby i restauracje

Miarka przebrała się 2 maja, gdy obejrzał, w jakich okolicznościach tym razem został zniszczony jego płotek. Na nagraniu zarejestrowanym o godz. 1.47 przez kamerę Koku Sushi widać, jak najpierw jeden rosły mężczyzna przewraca kopniakami płotek ogródka, a później woła pięciu swoich kompanów i pokazuje im grupkę młodych ludzi siedzących spokojnie w ogródku sąsiedniej pizzerii. Klientów otacza sześciu mężczyzn. Jeden z nich zaczyna ciągać za kaptur jednego z siedzących. Tu film urywa się.

- Od pracowników pizzerii dowiedzieliśmy się, że w ich ogródku doszło do pobicia - wyjaśnia Olechno.

Drugi filmik, który nam przekazał zaczyna się o godz. 1.56. Widać na nim, jak przy przewróconym płotku parkuje jeden, a później drugi radiowóz. Nikt z nich nie wysiada. A obok stoi dwóch mężczyzn w takich samych koszulkach i łudząco podobnych do tych, którzy otoczyli grupkę młodzieży na pierwszym filmiku. Spokojnie rozmawiają z dziewczynami.

Czytaj też: Kibice kontra policjanci na Rynku Kościuszki. Skończyło się mandatami i zatrzymaniami (wideo)

Co na to policja? Czy straż miejska zwiększy nocne patrole? O tym wszystkim przeczytasz w papierowym wydaniu Magazynu "Kuriera Porannego" z 10 maja lub na plus.poranny.pl: Wandale robią, co chcą w sercu miasta. Obok napisu: Dumni z Białegostoku