- Wtedy przeprowadzimy kolejne badania - zapowiada Adela Halina Wrona, kierownik działu higieny komunalnej Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Siemiatyczach.
Cola w kranie
Dzięki badaniom wykryto, że woda w Mielniku zawiera bakterie z grupy coli.
- Próbki pobrano w czwartek w trzech punktach - informuje kierownik Wrona. - Największą ich ilość: 44 bakterie na sto mililitrów wody, wykryto na zaworze czerpalnym w hali głównej hydroforni wodociągu. Mniejszą w kuchni hotelu pracowniczego i najmniejszą w kuchni jednego z pensjonatów.
Sanepid poinformował o wynikach swoich badań lokalny samorząd.
- Podjęliśmy decyzję administracyjną z rygorem natychmiastowej wykonalności, by samorząd poinformował mieszkańców o zakazie picia surowej wody - mówi kierownik. - Przegotowanie wody zabija bakterie.
Skąd mogły się wziąć zarazki?
- Trudno powiedzieć. Nie są to bakterie tylko ściekowe, a w Mielniku są ujęcia głębinowe, które trudno jest skazić - mówi Adela Wrona. - Odpowiedzi na to pytanie poszukamy w poniedziałek, podczas kolejnych badań.
Czajnik na ratunek
O zakazie od rana informują media, ale mieszkańcy o nim nie słyszeli.
- Woda? A tak, była zatruta. Ale to jakiś miesiąc temu - mówi Nina Deoniziuk, mieszkanka Mielnika.
- Gotowaliśmy tę wodę, ale potem wywiesili kartki, że już nie trzeba - podpowiada Włodzimierz Piotrowski z Radziwiłówki.
Panią Ninę i pana Włodzimierza spotkaliśmy w piątkowe południe w sklepie w centrum Mielnika. O wodę nie prosili.
- W domu mamy czajniki, to przegotujemy kranówkę - tłumaczą.
Na zakup zdecydowali się tylko młodzi turyści z Wrocławia.
- Po co mamy ryzykować? - mówią Diana Szawłowska i Bartosz Makowski. - Chcemy zwiedzić jeszcze kawał Podlasia. Wolimy zrobić to ze zdrowymi brzuchami.
O piątkowym problemie z wodą nie słyszały też ekspedientki.
- Taka informacja do nas nie dotarła - mówiły. - Zresztą proszę spojrzeć na pustki w sklepie. Gdyby ludzie wiedzieli o złej wodzie, to by przyszli kupić mineralną. Tak było poprzednim razem, gdy wywieszono informację o zatruciu wody. Tym razem nikt nic nie słyszał.
To nie element ćwiczeń
Nie słyszał, bo w tym czasie w pobliskim Adamowie odbywały się ćwiczenia obrony cywilnej, w których brali udział miejscowi samorządowcy.
- O problemie dowiedzieliśmy się przed chwilą, po powrocie z ćwiczeń - mówi Tomasz Gorochowicz, zastępca wójta gminy Mielnik. - Jednak nasi pracownicy już wywieszają informacje o skażeniu wody w okolicznych wsiach, obsługiwanych przez wodociąg. Poinformowali też strategiczne placówki: szkoły, jadłodajnie czy pensjonaty.
Faktycznie, do pensjonatu "Panorama" informacja dotarła już w piątek rano.
- Po naszych wcześniejszych prośbach urzędnicy zareagowali błyskawicznie. Widać, że zaczęli rozumieć turystyczną specyfikę gminy - mówi Jan Zduniewicz, właściciel pensjonatu.
Informacja pozwoliła na szybką reakcję
- Zwiększyliśmy temperatury zmywania - opowiada Zduniewicz. - Przy przygotowywaniu posiłków i tak je stosujemy, więc nie zmienialiśmy technologii.
Informacja nie dotarła jednak do większości mieszkańców.
- Nie widziałem żadnych zawiadomień - mówi Włodzimierz Piotrowski. - Zresztą nie każdy musi czytać ogłoszenia. Mogliby poinformować telefonicznie chociaż sołtysów.
Skąd wziąć beczkowóz?
Dodatkowym niebezpieczeństwem jest jednak fakt, że w posiewach z wody z Mielnika mogą jeszcze wyrosnąć inne bakterie.
- W sobotę sprawdzimy, czy nie pojawią się paciorkowce kałowe - mówi kierownik Wrona. - Gdyby tak się stało, to musielibyśmy zamknąć ujęcie wody całkowicie.
Czy gmina jest na to przygotowana?
- Nie - odpowiada wicewójt Tomasz Gorochowicz. - Przez 20 lat nasza woda była zawsze chwalona. Nie mamy więc beczkowozów do jej przewozu. Gdyby jednak zaszła taka konieczność, to na pewno je znajdziemy i wypożyczymy.
W tym roku Mielnik borykał się jednak już z kłopotem z wodą.
- Sanepid wykrył bakterie coli pierwszy raz od 20 lat - mówi wójt Gorochowicz.
- Gotowałam wodę za każdym razem - przyznaje Nina Deoniziuk.
Chlorem w bakterię
Władze postanowiły wodę schlorować.
- Oczyściliśmy też zbiorniki wyrównawcze, do których trafia woda przed rozprowadzeniem - opowiada Tomasz Gorochowicz. - Może dzisiejszy alarm to kontynuacja poprzedniego?
Ujęcie wody w Mielniku ma dwie studnie głębinowe o głębokości 120 i 63 metrów. Obsługuje mieszkańców 22 wsi oraz turystów.
- Studnie są zabezpieczone, obudowy zamknięte. Nikt i nic się do nich nie dostanie - zapewnia Gorochowicz.
Na razie wodociągi ponownie zaczęły wodę chlorować. Jeśli walka z bakteriami powiedzie się, powinny one zniknąć z kranów odbiorców na początku przyszłego tygodnia. O dalszych krokach zadecydują inspektorzy Sanepidu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?