Wódka czyści ścieki

Dotychczas celnicy przechwyconą na granicy w Gołdapi wódkę oddawali do Polmosu, tam przechodziła obróbkę chemiczną i stawała się dodatkiem do paliwa samochodowego.

Zamienili wino w wodę
- Po konsultacji z profesorami uniwersyteckimi dowiedzieliśmy się, że alkohol można z powodzeniem wlewać do oczyszczalni ścieków - mówi Ryszard Chudy, rzecznik Izby Celnej w Olsztynie. - Okazuje się nawet, że alkohol wchodzi w reakcję ze ściekami, dzięki czemu te są lepiej oczyszczane - dodaje Marian Dobrzycki, p.o. kierownika Oddziału Celnego w Gołdapi. - W środę spuściliśmy w ten sposób 349 litrów alkoholu z przemytu, który gromadziliśmy w naszym magazynie celnym. Do ścieków poszło 226,5 litra wódki, 100,5 litra spirytusu, 11,6 litra wódki gatunkowej, a nawet 10,5 litra wina.
Trunki zostały zniszczone pod okiem specjalnej komisji złożonej z celników gołdapskich oraz ełckich.
Celnicy zapewniają, że woda po oczyszczeniu nie zawiera alkoholu, więc nie ma mowy o trunku płynącym w gołdapskich jeziorach.

Pali? Bo z podpałki do grilla!
Jak mówi Ryszard Chudy, przemyt alkoholu przestał być bardzo opłacalny od 2002 r., kiedy w kraju zaczęły obowiązywać nowe stawki akcyzy i gorzałka sklepowa mocno potaniała.
- Dla porównania: na trzech przejściach z Rosją w 2001 r. udaremniliśmy przemyt 28 tys. litrów alkoholu, a w 2006 - już tylko trzech tysięcy - mówi R. Chudy.
Celnicy z niepokojem obserwują nowe zjawisko. Znajdują w autach przekraczających granice nakrętki i nalepki rosyjskiej wódki. Te w kraju trafiają na butelki, wypełnione płynem, jaki powstaje w domowych laboratoriach.
- Wystarczy pralka Frania, podpałka do grilla, trochę wody oraz innych ekstraktów. Takie badziewie trafia na bazary, jako rosyjska, tania wódka - ostrzega R. Chudy. - Taką wytwórnię, która wypuszczała towar na mazurskie rynki, odkryliśmy niedawno pod Gietrzwałdem.
O ile przemyt alkoholu spada, bo rodzime trunki są w sklepach niewiele droższe od szmuglowanych, o tyle wciąż kwitnie kontrabanda papierosów.
- Niedawno znaleźliśmy kartony zatopione w... zbiorniku na nieczystości w autobusie, który przekraczał granicę w Gołdapi.- dodaje R. Chudy. - Chyba palacze powinni nam być za to wdzięczni.
Wyobraźnia przemytników nie zna granic. To, że oklejają się taśmą, pod którą są paczki papierosów, to norma. Ale szyją sobie nawet specjalne kamizelki z kieszeniami, w które wchodzi do 12 kartonów.
- W samochodach upychają je za to niemal wszędzie - w kołach, drzwiach, suficie, fotelach. Mamy oko zwłaszcza na volkswageny passaty, bo te mają prowadnice pod podwoziem. Wchodzi tam do 110 kartonów - dodaje Marian Dobrzycki. - Kiedy znajdujemy przemyt w autobusie, zazwyczaj nikt z pasażerów nie przyznaje się, że to jego. Wolą stracić towar, niż stracić towar i jeszcze zapłacić mandat.

Miniaturowy, ale jaki skuteczny!
W walce z przemytnikami celnikom pomagają specjalnie wyszkolone psy. Na Warmii i Mazurach mają ich trzynaście: 11 labradorów, 1 teriera walijskiego oraz sznaucera miniaturowego.
- Ten ostatni świetnie nadaje się do przeszukiwania ciasnych zakamarków. Potrafi odkryć także podwójne dachy tirów, gdzie często przemycane są papierosy. Wrzucamy tego naszego sznaucerka na dach, pies pobiega po samochodzie, powęszy i zeskakuje nam na ręce. Jest niesamowicie skuteczny - mówi Ryszard Chudy.