Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wojciech Fortuna. Drugie życie mistrza olimpijskiego

Tomasz Kubaszewski
Archiwum
- Znalazłem swoje miejsce na Ziemi - mówi Wojciech Fortuna, jeden z najsłynniejszych polskich sportowców. Od dziesięciu lat mieszka na Suwalszczyźnie. Obecnie we wsi Gorczyca w gminie Płaska.

Kiedy przyjechałem tu pierwszy raz, pomyślałem, że to dobre miejsce, bo nikt mnie nie zna - opowiada znany sportowiec. - Poszedłem po zakupy do suwalskiego marketu. I od razu usłyszałem za swoimi plecami: „zobacz, Wojtek Fortuna!”. Anonimowość się skończyła. Ale rozmowa z dwoma panami była bardzo miła.

Janusz Andruczyk z Wojewódzkiego Ośrodka Sportu i Rekreacji „Szelment” Fortuny nie może się nachwalić:

- Tak, jak on nas promuje, nikt inny by nie potrafił - podkreśla. - Gdzie tylko się pojawia, obojętne, czy to Warszawa, czy Szczecin, wszędzie rozdaje nasze ulotki i o nas opowiada. A Fortuna ma otwarte wszystkie drzwi. Każdy go zna i chce go gościć.

To wręcz socjologiczny fenomen. W historii polskiego sportu były znacznie większe sukcesy. Czy dzisiaj jednak ktokolwiek pamięta naszych złotych medalistów olimpijskich z Monachium z 1972 roku? A Wojciecha Fortunę, który w tym samym roku zdobył złoto na igrzyskach zimowych w japońskim Sapporo, znają niemal wszyscy. Być może dlatego, że była to gigantyczna sensacja. W tamtym czasie w skokach narciarskich Polska była Kopciuszkiem. I nagle, na najważniejszej imprezie sportowej 20-letni młokos, bez żadnych sukcesów na koncie, utarł wszystkim nosa. Jego skok z pierwszej serii, na niebotyczną wówczas odległość 111 metrów, telewizje całego świata pokazywały aż do znudzenia. Polska na punkcie Fortuny oszalała. I trwa to praktycznie do dziś.

Trafił nawet za kratki

Sportowa kariera Fortuny szybko dobiegła końca. Nie wygrał już żadnych znaczących zawodów. Sam przyznawał, że z nagłą popularnością nie potrafił sobie poradzić. Pojawiło się mnóstwo znajomych i mnóstwo alkoholu. Ostatni skok na zawodach oddał w 1979 roku. Miał wtedy raptem 27 lat.

Po zakończeniu kariery sportowej pojawiło się mnóstwo życiowych problemów. Za bójki i awantury trafiał nawet za kraty. Już w latach dziewięćdziesiątych wydano za nim nawet list gończy. Była konkubina oskarżyła go bowiem o pobicie.

Kiedy rozstał się ze sportem, imał się różnych zajęć. Był taksówkarzem, handlował także czym się dało. W latach osiemdziesiątych postanowił poszukać szczęścia w Stanach Zjednoczonych. Przebywał tam, z przerwami, wiele lat. Wykonywał różne prace, aż w końcu założył własną firmę remontową. Dobrze prosperowała, więc było go stać na kupno dużego domu w Ameryce.

Z punktu widzenia tego, co stało się w jego życiu później, najważniejsze było poznanie pewnej suwalczanki - Marii, która w USA również próbowała się czegoś dorobić. W 2002 roku wzięli ślub. Maria była drugą żoną Fortuny. Mistrz olimpijski rozstał się jednocześnie, już na zawsze, z alkoholem oraz z papierosami.

Gdy zdecydowali się na powrót do Polski, mieszkali przez jakiś czas w jednym z suwalskich bloków. Potem kupili dom w Gorczycy. - Siadam na tarasie i godzinami mogę słuchać śpiewu ptaków - opowiada Fortuna. - Nigdzie tak znakomicie się nie wypoczywa. Jak mam chęć, otwieram bramkę i idę na grzyby do znajdującej się tuż obok Puszczy Augustowskiej. Albo - idę na plażę i kąpię się w jeziorze. Nigdy bym tego nie zamienił na zakopiańskie Krupówki.

Narty Małysza, strój Stocha

To, że tak słynna osoba mieszka w naszym regionie, niemal od razu dostrzegli szefowie stworzonego w końcu minionej dekady „Szelmentu” - ośrodka WOSiR-u w gm. Jeleniewo.

- Byłoby grzechem, żeby ośrodek narciarski nie zaproponował współpracy takiej mieszkającej w pobliżu sławie - wspomina Janusz Andruczyk.

Fortuna zaczął się pojawiać w „Szel-mencie” coraz częściej. W końcu zaproponował, by stworzyć tu poświęconą sportom zimowy ekspozycję, taką, jakiej nigdzie więcej nie ma.

Przywoził coraz więcej eksponatów. A to jakieś zabytkowe narty, a to łyżwy z zamierzchłych czasów, a to zupełnie współczesne pamiątki - narty Adama Mały-sza, kombinezon Kamila Sto-cha, sportowe akcesoria podarowane przez Justynę Kowalczyk.

- Zawsze, jak jadę do Zakopanego i wcześniej uprzedzę, to koledzy coś mi przygotują - opowiada Fortuna. - Nie ma z tym żadnego problemu.

Na ekspozycję zatytułowaną „Od Marusarza do Małysza i Kowalczyk” składają się setki eksponatów. Są tu nie tylko stroje oraz sprzęt sportowców uprawiających dyscypliny zimowe, ale i repliki medali zdobytych przez nich na najważniejszych imprezach czy mnóstwo fotografii z różnych czasów.

- Mamy też choćby kombinezon i narty naszego skoczka Klimka Murańki - dodaje Fortuna. - Startował w nich jako 10-latek. Pewnie z roku na rok będą coraz wartościowsze, bo ten chłopak, jak sądzę, wiele jeszcze osiągnie. Nie zdziwiłbym się nawet, gdyby na następnej olimpiadzie zdobył złoty medal.

Wszystkie eksponaty są upchane w dwóch salach. WOSiR „Szelment” bowiem więcej wolnych pomieszczeń nie ma. Gdyby jednak miał, eksponaty zgromadzone przez Fortunę i dobrze wyeksponowane, mogłyby wypełnić przynajmniej kilka dużych sal.

Jedna z najnowszych zdobyczy Wojciecha Fortuny to kombinezon, w którym na olimpiadzie w Soczi startowała nasza panczenistka Natalia Czerwonka. Razem z koleżankami z drużyny zdobyła tam srebrny medal.

Czerwonka może w stosunku do Fortuny odczuwać szczegól-ną wdzięczność. Bo jego pieniądze pozwoliły jej, zdolnej łyżwiarce, szybciej stanąć na nogi po groźnej kontuzji. Kiedy to jadąc rowerem wpadła pod traktor...

Sprzedał złoty medal

Skąd Fortuna brał pieniądze, by nieść pomoc kontuzjowanym sportowcom?

- Od pewnego czasu zastanawiałem się, co zrobić z moim złotym medalem olimpijskim - wspomina. - Parę lat temu zażartowałem w rozmowie z suwalskim biznesmenem, Henrykiem Owsiejewem, że jak wyjeżdżam, to ten medal zakopuję dwa metry pod ziemią, żeby mi go nie ukradli. Heniek na to, że w takim razie muszę mieć porządny sejf. A jego firma między innymi tym się zajmuje. Poszliśmy na halę produkcyjną i sejf wybraliśmy. Trzymanie tego medalu w sejfie nie miało jednak specjalnego sensu...

W styczniu ubiegłego roku amerykański skoczek narciarski Nicholas Fairall miał podczas zawodów bardzo poważny wypadek. Niedługo później w prasie ukazały się informacje, że brakuje pieniędzy na jego leczenie. Dokładnie - 50 tysięcy dolarów.

- Postanowiłem, że temu chłopakowi pomogę - mówi Fortuna. - Zatelefonowałem do jednej z gazet z informacją, iż sprzedam swój złoty medal właśnie za 50 tysięcy dolarów, a potem wszystko oddam na leczenie Fairalla. Z góry jednak postawiłem warunek - medal musi być wyeksponowany po wsze czasy w Muzeum Sportu i Turystyki w Warszawie.

Były mistrz olimpijski zaczął otrzymywać wiele telefonów z Polski i innych krajów. - Jeden z biznesmenów zaproponował 20 tysięcy dolarów - wspomina Fortuna. - Odpowiedziałem mu, że za taką kwotę to mogę zaoferować srebrny medal Spartakiady Armii Zaprzyjaźnionych, jaki niegdyś zdobyłem na zawodach w ZSRR.

Ostatecznie kupiec, znana polska firma produkująca stroje sportowe, się znalazł. Wtedy okazało się, że część pieniędzy na leczenie amerykańskiego skoczka już jest. Wystarczy więc, że Fortuna wyłoży 25 tys. dolarów. Firma zaproponowała, by drugą połowę przeznaczyć właśnie na rehabilitację Natalii Czerwonki.

- Natalka wróciła do uprawiania sportu i dobrze sobie radzi - podkreśla mistrz olimpijski. - W coraz lepszej formie jest też Nicholas. Sądzę, że na skoczni jeszcze go zobaczymy.

Ściągnie Zbigniewa Bródkę

Magia nazwiska znanego sportowca jest dla kierownictwa ośrodka „Szelment” wręcz bezcenna. Bo Fortuna wszędzie wchodzi i wszystko załatwia. Prawdopodobnie latem swój obóz zorganizuje tu kadra polskich panczenistów, ze złotym medalistą olimpijskim z Soczi Zbigniewem Bródką na czele.

- Uruchomiliśmy niedawno w ośrodku wyciąg do nart wodnych - dodaje Fortuna. - A to przecież znakomity element treningu skoczków, narciarzy oraz łyżwiarzy.

Swojej działalności w „Szelmencie” mistrz olimpijski z Sapporo nie wykonuje bynajmniej charytatywnie. Jest zatrudniony na umowie-zlecenie.

- Ale robi znacznie ponad to! - zauważa Janusz Andruczyk.

Wojciech Fortuna mówi natomiast, że „Szelment” to dla niego bardzo ważne miejsce. Być może nawet najważniejsze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna