Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wojna w gminie. Pani wójt kontra radni i mieszkańcy w tle

Tomasz Kubaszewski
Protest mieszkańców
Protest mieszkańców
Gdyby radni wybrali Jerzego Kłoczkę na przewodniczącego, taczki zostałyby użyte. - Nikt taki nie może pełnić ważnego stanowiska - mówili ludzie. Ale jak Kłoczko był przez wiele lat jedną z najważniejszych osób w gminie, specjalnych protestów nie było.

Na sesję, w czasie której miał być wybierany przewodniczący, ludzie dobrze się przygotowali. Były transparenty głoszące, że Kłoczki nie chcą oraz jajka. Jedno z nich poleciało nawet w kierunku radnego, ale nie trafiło. Niewiele brakowało, by oberwała reporterka TVN 24, która na sesję rady przyjechała specjalnie z Warszawy.

W końcu ubiegłego roku w gminie Nowinka dokonała się prawdziwa rewolucja. Marek Motybel, wójt od kilkunastu lat, przegrał wybory. Pokonała go Dorota Winiewicz - 35-letnia nauczycielka. Kampania delikatna bynajmniej nie była. Zwolennicy Winiewicz zarzucali konkurencji, że dopisuje niezwiązanych z gminą ludzi do spisu wyborców, a jeden z liderów - Jerzy Kłoczko kupuje głosy. Za poparcie miał obiecywać mieszkańcom np. dofinansowanie z gminnych pieniędzy do kolonii dla dziecka czy też do kursu na prawo jazdy.

Ugrupowanie wójta na konkurencję też się skarżyło. Ktoś np. porozwieszał po gminie ośmieszające Motybla wierszyki.

Ostateczny wynik był najgorszy z możliwych. Bo choć Dorota Winiewicz wygrała, to w 15-osobowej radzie gminy miała jedynie siedmiu swoich zwolenników. - Od początku spotykałam się z niechęcią większości - opowiada. - Ci ludzie nie potrafili zaakceptować tego, że poprzedni wójt przegrał.

Nie odbyło się zresztą żadne przekazanie władzy. Marek Motybel w urzędzie się już nie pojawił.

Na dzień dobry radni chcieli pani wójt wyznaczyć pensję najniższą z możliwych. Okazało się jednak, że wtedy zarabiałaby mniej od niektórych pracowników. Stawka więc nieco wzrosła, ale i tak o tym, co dostawał Motybel Winiewicz może jedynie pomarzyć.

Radni próbowali też nie uchwalić budżetu. Skuteczna okazała się dopiero perswazja gminnej skarbniczki, że jeśli uchwała nie zostanie podjęta, Nowinka może zapomnieć o inwestycjach.

Dorota Winiewicz nie jest jednak z gatunku tych, którzy się łatwo poddają. Wybory wygrała wszak dlatego, by zmienić gminną rzeczywistość. Zwolniła więc pracującego od lat sekretarza, zgłosiła na policję sms-a z pogróżkami ("Proszę podziękować tej zdrajczyni skarbniczce, że budżet został uchwalony... . Ale my i tak nie odpuścimy"), nagłośniła sprawę tego, co się w gminie dzieje. Jej zwolennicy napisali z kolei skargę do Prokuratury Generalnej na odmowę wszczęcia śledztwa odnoszącego się do kampanii wyborczej radnego Kłoczki. Postępowanie wszczęto ponownie. Wciąż jest prowadzone.

Tym, co mieszkańców najbardziej zbulwersowało był jednak pomysł, by Kłoczkę wybrać na przewodniczącego rady. Poprzedni - Grzegorz Pietrewicz złożył rezygnację. Tłumaczył się brakiem czasu.

Nowinka to taka gmina, gdzie ludzie interesują się tym, co się wokół nich dzieje. Przychodzą więc na każdą sesję gminnej rady. Kiedy Pietrewicz zrezygnował i zgłoszono kandydaturę Kłoczki, po prostu zablokowali urnę i uniemożliwili przeprowadzenie głosowania. Sesję trzeba było przerwać.

Na kolejną mieszkańcy dobrze się przygotowali. - Nie chcemy takiego przewodniczącego - wykrzyczeli i swoje osiągnęli.

Po kilkunastominutowym zamieszaniu radny Kłoczko wycofał swoją kandydaturę. Wybrano osobę popierająca panią wójt.

- Niemal wszyscy radni zadeklarowali chęć współpracy - mówi Dorota Winiewicz. - Mam nadzieję, że na deklaracjach się nie skończy.

Jerzy Kłoczko, radny od dwudziestu lat, łapie się za głowę, gdy słyszy zarówno o tym, że miał rzekomo "kupować" głosy, jak i o kłodach rzucanych pod nogi pani wójt.

- To nie my kwestionujemy wynik wyborów, lecz ci, którzy wymusili moją rezygnację - mówi. - Nie mamy żadnych oporów, by współpracować z panią wójt. Wszystkie niezbędne z punktu widzenia gminy uchwały zostały przecież przyjęte.

Uważa, że padł ofiarą niespotykanej wręcz nagonki. - Nie ma w tym żadnej sprawiedliwości - twierdzi. - Bo przez te wszystkie lata wiele dla gminy udało się zrobić.

Czy wojna będzie trwała dalej?

- Podobno dają mi najwyżej rok - mówi Dorota Winiewicz. - Mają tak "umilić" mi życie, że sama zrezygnuję.

- Jeżeli będziemy się nawzajem szanowali, to nie sądzę, aby pojawiły się poważniejsze problemy - twierdzi radny Kłoczko.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna