Wojna w samorządzie. Możliwe, że będzie rozstrzygać sąd

Sprawę spowodowały wątpliwości, czy radny może brać udział w głosowaniach, które dotyczą jego osoby. Pisaliśmy o tym już w grudniu, tuż po sesjach nowej kadencji samorządu miejskiego i powiatowego.
Zdaniem radnych wybranych na stanowiska funkcyjne, mogli oni zagłosować sami na siebie. - Mamy opinię radcy prawnego, która mówi, że uchwały te zostały przyjęte zgodnie z prawem - mówił przewodniczący rady miasta Kazimierz Leszczyński z Prawicy Samorządowej Jedność.
Oponenci są przeciwnego zdania. - Orzecznictwo sądu administracyjnego w tej sprawie jest inne - odpowiadał Paweł Miszczuk z SLD.

Na styczniowej sesji grupa radnych złożyła na ręce przewodniczącego "wezwanie do usunięcia naruszenia prawa". We wniosku napisali, że przewodniczący, jego zastępcy oraz szefowie komisji zostali wybrani nieprawidłowo. "Czynny udział w głosowaniu dotyczącym interesu prawnego poszczególnych radnych jest naruszeniem prawa. Takie stanowisko podzielił również NSA w wyroku sprzed roku" - czytamy.

- W powiecie wszyscy podzielili się władzą, a w mieście skazaliście nas na pasywność - mówił radny SLD Mirosław Gołębiowski. - Nie wzięliśmy władzy, bo ta należy do burmistrza. A burmistrz jest z SLD - ripostowała radna Naszego Podlasia Bożena Zwolińska. I zdradzała kulisy bielskiej polityki: - Byliście przygotowani na to, że cały PiS poprze po wyborach SLD. Ale stało się inaczej.

Rada nie podjęła żadnej decyzji w sprawie wniosku. - Zgodnie z posiadaną przez nas interpretacją prawną miała na to czas do 29 stycznia - mówi radny PiS Mirosław Kruszewski. I zapowiada: - Teraz my mamy miesiąc na zaskarżenie rady do sądu administracyjnego. Wszystko wskazuje na to, że z tej możliwości skorzystamy.