Konkurs uwidocznia rolę kobiet zaangażowanych w rozwój gospodarstw rolnych. Jest to także docenienie innowacyjnych metod stosowanych przez rolniczki w swoich gospodarstwach, ich zaangażowania i poświęcenia. Jolanta Wielgat z Woli Zabrowskiej posiada certyfikat jakości produkowanych w gospodarstwie roślin, które produkuje z zastosowaniem atestowanych produktów mikrobiologicznych. Dzięki ich zastosowaniu całkowicie wyeliminowała chemiczne środków ochrony roślin. Rozszerzyła produkcję o zioła i kwiaty jadalne, otworzyła swoje gospodarstwo dla klientów, dzieci i młodzieży.
- Właśnie dzięki temu, że zrezygnowaliśmy z oprysków, możemy wpuszczać do obiektów naszych klientów. Mogą nie tylko wybrać sobie rośliny, które chcą kupić, ale i podejrzeć, jak rosną te dopiero posadzone. Odwiedzają nas całe rodziny, dzieci biegają miedzy rabatkami, to dla nas ogromna radość - mówi Jolanta.
I wyjaśnia, że choć prowadzą sprzedaż hurtową, w każdej chwili można odwiedzić ich gdy chce się kupić nawet jedną sadzonkę. A mają w czym wybierać, zarówno w tych sadzonkach jednorocznych, jak i dwuletnich oraz wielosezonowych.
- Mamy klientów nie tylko z naszej gminy, powiatu, ale i innych województw. I to naprawdę przynosi nam to ogromną satysfakcję. Bywali i tacy, którzy kupowali u nas sadzonki, by zawieźć je do Holandii, a to przecież królestwo kwiatów! Mówią nam, że mamy czar w rękach i te rośliny fajnie rosną - mówi z dumą.
Do udziału w konkursie namówili ją najbliżsi, ale choć wypełniła zgłoszenie, nie sądziła, że to ona okaże się numerem jeden w regionie, ale i w całej Polsce.
- Już na szczeblu wojewódzkim była wielka radość, wygranej w kraju totalnie się nie spodziewałam. Do dzisiaj nie mogę w to uwierzyć. To dla mnie duży szok - wyznaje Jolanta.
Organizatorem konkursu była Krajowa Rada Izb Rolniczych. Konkurs odbywa się co dwa lata. Zgodnie z regulaminem Jolanta weźmie udział w konkursie europejskim, który jest organizowany również co dwa lata przez Komitet COPA - COGECA w Brukseli. Najbliższa edycja odbędzie się w drugiej połowie 2022 roku.
- To także dodatkowe emocje. Robię to, co kocham i kocham to, co robię, może dlatego to budzi we mnie takie emocje - stwierdza laureatka z Podlasia.
Kocha kwiaty i ludzi
Sukces Jolanty Wielgat to uhonorowanie jej pracy, pomysłowości, wiedzy i odwagi w podejmowaniu nowych wyzwań. To również, a może głównie, jej podejście do życia, pracy i społeczności lokalnej. To dzięki niej dzieci z Ośrodka Szkolno-Wychowawczego w Długoborzu mogą poznawać tajniki ogrodnictwa, nie tylko z podręczników, ale i praktycznie. Mogą dotknąć, powąchać, a nawet posmakować kwiatów uprawianych w gospodarstwie. Tu młodzież jest zawsze mile widziana, bo Jolanta wie, jak dużo kontakt z przyrodą może zmienić dla takiego małego człowieka.
– Wszystkie panie uczestniczące w konkursach wojewódzkich są wygrane, ponieważ każda z nas patrzy nie tylko oczami, ale także sercem, a to przekłada się na rozwój naszych gospodarstw – powiedziała Jolanta Wielgat, podczas uroczystości wręczenia nagród.
I właśnie w tym oddaniu się swojej pracy kobieta upatruje swój sukces. A jak zapewnia, od dziecka uwielbiała kwiaty.
- Kochałam je już mając 3 - 4 latka. Jeździłam do babci do dworku, a tam były pozostałości ogrodów, fascynowałam się tymi wszystkimi fiołkami, różami. Pamiętam kiedyś nazrywałyśmy maków i dostałyśmy burę od babci - śmieje się kobieta.
Nie ma ulubionych kwiatów, bo miłością darzy wszystkie. Ale przyznaje, że nie przepada za kaktusami.
- One chyba też mnie nie lubią, bo zawsze mnie kują - podsumowuje.
Zaczynała od ogórków
Jolanta Wielgat prowadzi wraz z mężem gospodarstwo ogrodnicze specjalizujące się w uprawie kwiatów od dobrych 17 lat, ale ich początki nie były łatwe.
- Nigdy nie byliśmy typowymi rolnikami, którzy sieją zboże, ale zaczynaliśmy od uprawy ogórków i pomidorów. Do było jeszcze przed 2000 rokiem, ale przyszły ciężkie czasy, kiedy podupadłam na zdrowiu, a jednak mieliśmy 2 hektary ogórka gruntowego, który trzeba było zebrać. To ciężka, fizyczna praca - wspomina kobieta.
Państwo Wielgat mieli też problemy z przetwórniami, które mimo podpisanych kontraktów, potrafiły po pół roku nie wywiązywać się z wypłat.
- Doszliśmy do wniosku, że nie stać nas na to, by dorabiać innych i postanowiliśmy się przebranżowić. Ani przez chwilę nie zastanawiałam się co chcę robić. Od dziecka kochałam kwiaty, więc wybór był oczywisty - opowiada.
Zaczęli zajmować się uprawą kwiatów i to był strzał w dziesiątkę. W czym tkwi sekret, że ich kwiaty pięknie rosną?
- Odpowiednio dobrane podłoże i mikroorganizmy, bo one naprawdę wzmacniają i odporność roślin i liście są zdrowsze i kwiaty potem bardziej nasycone kolorem - mówi kobieta.
I dodaje, że większość mikroorganizmów to po prostu dodatkowe płyny, którymi podlewają rośliny. Jeden zaś stosują w formie oprysku, który oprócz tego, że posiada mikroorganizmy, pozostawia na roślinie zapach z nasion papryczki chili, który ma odstraszać te niepożądane szkodniki, ale co najważniejsze nie niszczy pożytecznych.
Jolanta przyznaje też, że uprawy kwiatów nie da się wyczytać z książek, tu potrzebne jest dobre oko obserwatora oraz wyczucie.
- Trzeba obserwować pogodę oraz roślinę. Nie da się tego wytłumaczyć, to trzeba poczuć. Spojrzę i wiem, co tej roślinie dolega, czy dać więcej światła czy mniej. Mam taką intuicję - stwierdza.
I wyznaje, że dużo też rozmawia z roślinami.
- Może dla kogoś to będzie śmieszne, ale czasami przychodzą sadzonki w fatalnym stanie, choć wybieramy najlepsze światowe firmy, by mieć czysty materiał genetyczny, i kiedy widzę, że nic się nie dzieje, to pogadam i ruszają - śmieje się Jolanta.
Nie usiedzi w miejscu
Jolanta Wielgat uwielbia aktywność. Gdy dużo się dzieje, czuje, że żyje. Kobieta nie tylko z sukcesem prowadzi swój biznes, ale i jest sołtysem, radną, a także przewodniczącą Koła Gospodyń Wiejskich.
- Nie umiem usiedzieć w miejscu. To dla mnie największa kara. Uwielbiam ludzi, uwielbiam się nimi otaczać, działać, rozmawiać. Nie lubię oglądać telewizji, wolę spędzać czas z ludźmi. Sprawia mi to ogromną satysfakcję i radość - mówi.
Jak znajduje na to wszystko czas?
- W pewnym okresie mojego życia musiałam sobie wszystko poukładać. Oboje rodziców zachorowało na nowotwory, kiedy ich zabrakło, moje poukładanie zostało, a i okazało się, że tego czasu mam wiele. A skąd tyle we mnie energii? Nie wiem, chyba taki dar od Boga - wyznaje.
Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?