Teraz ma duże problemy z prawem. Prokurator zarzucił mu posiadanie narkotyków, w sądzie na rozpatrzenie czeka wniosek o ukaranie za zasłanianie znaków drogowych.
Swoje pięć minut Bartosz Ż., młody suwalczanin, miał na przełomie września i października. Postanowił zorganizować w mieście marsz na rzecz wolnych konopi, czyli za legalizacją marihuany. Udzielał wywiadów, zapraszał uczestników. Wspomagali go niektórzy kandydaci do Sejmu z Ruchu Palikota.
Dwie godziny przed marszem Ż. przyłapano na ulicy, jak nalepkami z hasłem "wolne konopie" zaklejał sygnalizatory świetle. Poszczególne światła były przez to mniej widoczne. Kiedy policja go zatrzymała, znalazła przy nim marihuanę. Bartosz Ż. w marszu nie wziął udziału, bo trafił do policyjnego aresztu.
- Przedstawiliśmy tej osobie zarzut posiadania narkotyków - mówi Ryszard Tomkiewicz, rzecznik prasowy suwalskiej prokuratury.
Chodzi o 0,20 grama marihuany. Śledztwo wciąż trwa. Wkrótce powinien być gotowy akt oskarżenia. Ż. grozi do 3 lat więzienia.
Z kolei zaklejanie znaków zagrożone jest grzywną do 5 tys. zł. Choć policja skierowała do sądu wniosek o ukaranie, sprawa wciąż nie została rozpatrzona. Powód? Wątpliwości, co do stanu zdrowia mężczyzny. Najpierw w tej kwestii musi wypowiedzieć się biegły. Ile to potrwa, nie wiadomo.
O pomysłach organizowania podobnych marszów w Suwałkach na razie nie słychać.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?