Czuję, że radny Cydzik chce wyłudzić ode mnie pieniądze. Jakim prawem żąda ode mnie 5 tys. zł? Kim on jest? Sędzią, prokuratorem, komornikiem? - denerwuje się Małgorzata Bułatewicz z Sokółki.
W środę rano przeżyła szok. Do jej drzwi zapukał listonosz, który przyniósł list od radnego Antoniego Cydzika. A konkretnie mówiąc, wezwanie, bo tak jest zatytułowane. Sokólski radny zażądał w nim od pani Małgorzaty zapłaty 5 tys. zł na rzecz jednego z sokólskich klubów sportowych oraz oficjalnych przeprosin. Poszło o wpis na Facebooku. Pani Małgorzata skomentowała artykuł, który ukazał się na jednym z portali internetowych. Mowa w nim była o tym, jakoby radny Cydzik jako właściciel nieruchomości przez lata nie płacił za wodę i odprowadzanie ścieków.
- Wywołało to we mnie ogromne oburzenie. Więc w emocjach napisałam kilka słów, co o tym wszystkim myślę. Czy nie było mi wolno komentować tej informacji? Przecież sama jej nie wymyśliłam - podkreśla pani Małgorzata.
Zdaniem radnego Cydzika, posunęła się jednak o jeden krok za daleko. W swoim niepochlebnym komentarzu użyła słowa „oszust”. I właśnie ono zabolało najbardziej radnego. Podkreśla jednak, że krytyków działań radnego jest więcej, a ukarana zostanie tylko ona jedna.
- Podejrzewam, że chodzi tu tylko o to, żeby pokazać wszystkim, że radnego Cydzika nie wolno krytykować. On zamierza urządzić proces pokazowy, którego ja będę ofiarą - mówi kobieta.
Jej przypuszczenia potwierdza sam radny Antoni Cydzik.
- Chcę być konsekwentny i muszę dać przykład. Czy pani Bułatewicz podeszła do mnie aby porozmawiać? Znamy się 25 lat i co ona zrobiła, by tę sprawę polubownie załatwić? - pyta.
Jego zdaniem każdy może go krytykować, musi to jednak czynić w granicach prawa. Również pani Małgorzata, która jak twierdzi nie daje mu spokoju od kilku miesięcy i teraz „przesadziła”.
- Nie może być tak, że każdy na każdego może powiedzieć co chce. To, że jestem osobą publiczną, nie oznacza, że można mnie bezkarnie pomawiać - mówi dalej radny Cydzik.
Pani Małgorzata tłumaczy jednak, że to ona została przez Cydzika zniesławiona. Kilka tygodni temu pod artykułem dotyczącym uroczystości z okazji zamknięcia wysypiska w Karczach, skrytykowała ten pomysł. Wtedy radny Cydzik odpisał jej: „Na początku proszę uregulować zaległości wobec Gminy”.
- Zrobił ze mnie dłużniczkę, a ja nie mam żadnych długów w gminie. Co więcej, posiadam nawet zaświadczenie z Urzędu Miejskiego, że mam zero jakichkolwiek zobowiązań - mówi i na dowód swoich słów pokazuje wspomniany dokument.
Cydzik odpiera ten zarzut tłumacząc, że nie chodzi o zaległości finansowe, ale... polityczne.
- Pani Małgorzata kandydowała na radną w Sokółce z listy PiS. Więc to nie jest tak, że jest zupełnie anonimową osobą. Jej opinia o mnie może dla wielu osób mieć duże znaczenie - odbija piłeczkę Antoni Cydzik.
- Jakie zobowiązania polityczne? Co to za bzdurne tłumaczenie? Gdybym była radną i nie zrealizowała swoich wyborczych obietnic, to owszem, ale ja tylko kandydowałam. Czy pan Cydzik wszystkich kilkuset kandydatów, którzy ubiegali się o mandat w radzie i się nie dostali, będzie w ten sposób rozliczał? - ripostuje Małgorzata Bułatewicz.
Martwi się, że wkrótce spotka się z radnym Cydzikiem w sądzie. Bo na pewno nie zamierza spełnić jego żądania i wpłacić 5 tys. zł. Zwyczajnie jej na to nie stać. A radny Cydzik nie zamierza ustąpić. Jest zdecydowany walczyć o swoje dobre imię przed sądem.
- Przecież ona może wygrać. Nic nie jest przecież przesądzone, a ja nie chcę od nikogo ani grosza dla siebie - kończy radny.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?