A na pewno stąd brały się kłopoty. Nad rzeką rosły bowiem potężne wierzby, po których Adaś lubił "wędrować". Wyprawy często kończyły się w wodzie. Do domu wracał więc mokry i ubłocony. - Lania z tego powodu nigdy nie dostałem - wspomina. - Ale reprymendy owszem, były.
Mama pracowała w służbie zdrowia, była główną księgową. Tata w Powiatowej Radzie Narodowej. Adam ma dwoje rodzeństwa, ale znacznie starszego. Zawsze więc wychowywał się sam.
Rodzice dawali mu dużo swobody. - Ufali mi - dodaje. - Chyba nigdy ich nie zawiodłem.
Do nauki za bardzo się nie przykładał. Był raczej przeciętnym uczniem. Nie miał też zbyt dużo domowych obowiązków. Czasem musiał odkurzyć mieszkanie, albo posprzątać w kredensie. Wolne chwile spędzał z kolegami na podwórzu.
- Na Kościuszki były takie rowy z wodą - wspomina. - Puszczaliśmy statki, które dopływały aż do rzeki, organizowaliśmy też spływy Czarną Hańczą.
A zimą, całe dnie, mógł spędzić na lodowisku. Najczęściej chodził tam z Agnieszką, cichą sympatią.
Był niejadkiem, nie znosił ryb i sałatek warzywnych. Ale uwielbiał robione przez mamę kartacze. I tak zostało do dzisiaj.
Rodzice starali się spełnić wszystkie jego marzenia.
- Kiedy chciałem magnetofon, tata wziął w banku pożyczkę i kupił sprzęt - dodaje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?