Wygraj TABLET w naszej akcji "Czytam, więc …"
Czteroletniego zakazu pełnienia funkcji publicznych i uznania Stanisława Kulikowskiego za kłamcę lustracyjnego domaga się prokurator IPN Agnieszka Rusiołowicz.
Gazeta Współczesna - wspolczesna.pl na Facebooku - wybierz "Lubię to". Będziesz na bieżąco
- Zgromadzony w śledztwie materiał dowodzi, że był tajnym współpracownikiem - stwierdziła. - Potwierdzają to świadkowie, czyli byli funkcjonariusz SB.
Oskarżony zaprzecza i wnosi o uniewinnienie. Wyrok zostanie ogłoszony 30 maja.
Prokurator: Przyjął dwa koniaki.
Wczoraj przed białostockim sądem okręgowym zakończył się proces lustracyjny jednego z najbardziej wpływowych radnych.
Jest on szefem miejskiej komisji, do niedawna przewodniczył największemu klubowi w suwalskiej radzie i kieruje ratuszowym tygodnikiem.
Przypomnijmy, że IPN zarzuca mu, że skłamał w swoim oświadczeniu lustracyjnym. Stwierdził, że nie był współpracownikiem tajnych służb PRL, podczas gdy, w ocenie prokuratora, miał być zarejestrowany pod pseudonimem "STK" i działać w latach 1978-86 oraz 1989-90. Kontakty z Kulikowskim potwierdzają byli SB-cy.
- Od czasu do czasu zapraszałem go na kawę, koniak - mówił Waldemar P., były funkcjonariusz. - Z czasem nasze rozmowy nabrały koleżeńskiego charakteru.
Prokurator Rusiołowicz twierdzi też, że oskarżony radny przyjął od funkcjonariuszy SB dwa koniaki.
Najważniejsze, to nie donosić
Stanisław Kulikowski przyznaje, że utrzymywał kontakty z SB, ale nie współpracował z nimi. Odmówił funkcjonariuszom udzielenia informacji, zarówno wtedy, gdy zabiegał o wydanie paszportu, by wyjechać na Zachód, jak też wówczas, gdy dopytywali go, co dzieje się w środowisku dziennikarskim. Radny uważa również, że trudno mówić o tajności, ponieważ o spotkaniach i składanych mu propozycjach rozpowiadał wśród znajomych.
Natomiast w roku 1989 został zwabiony do lokalu kontaktowego podstępnie. Funkcjonariusze obiecali mu ciekawe informacje dotyczące obławy augustowskiej. A tym tematem zajmował się od dłuższego czasu. - To było po rozmowach Okrągłego Stołu - Kulikowski od początku broni się tak samo. - Gdybym w takim momencie zdecydował się na współpracę ze służbą, która już "zdychała", musiałbym być niespełna rozumu.
Także Leszek Kudrycki, adwokat radnego uważa, że oskarżenia prokuratora IPN są chybione. Trudno mówić bowiem o tajnej współpracy ze służbami bezpieczeństwa.
- Sam zapis i zakwalifikowanie jako TW nie wystarczą - dowodził obrońca. - A innych dowodów nie ma.
Wczoraj sąd przesłuchał też siedmioro świadków, głównie byłych kolegów-redaktorów Kulikowskiego.
Wszyscy stanęli za nim murem. Jan Socha, były naczelny Gazety Współczesnej, gdzie Kulikowski w przeszłości pracował zeznał, że wiedział o propozycjach, które otrzymuje jego podwładny.
- Powiedziałem mu, że najważniejsze to nie donosić na kolegów - stwierdził przed sądem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?