Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wskoczył do bagna i wyciągnął Miśka. To on uratował psa pani Marianny. Michał Eljasiewicz przeczytał nasz tekst i się do nas zgłosił

Urszula Śleszyńska
Pani Marianna Radzewicz nie mogła się nachwalić Michała Eljasiewicza. W dowód wdzięczności wyściskała go, podarowała czekoladki i życzyła wszelkich pomyślności.
Pani Marianna Radzewicz nie mogła się nachwalić Michała Eljasiewicza. W dowód wdzięczności wyściskała go, podarowała czekoladki i życzyła wszelkich pomyślności. Piotr Łozowik
Dlaczego miałbym tego nie zrobić? - zastanawia się białostoczanin Michał Eljasiewicz. To on uratował z bagna psa pani Marianny. O sprawie pisaliśmy niedawno. 17-letni pies pani Marianny Radzewicz, Misio, podczas spaceru wpadł do bagna i zaczął się topić. Na ratunek pobiegł tylko jeden człowiek. Dziś wiemy, kto to był

To 26-letni Michał Eljasiewicz, który tego dnia odwoził do szkoły młodszego brata. Przyjechali za wcześnie i mieli jeszcze trochę czasu, dlatego postanowili pokręcić się po okolicy i... poszukać Pokemonów przy pomocy specjalnej aplikacji na telefon komórkowy. Stanęli przy garażach i wtedy Michał zobaczył, że do samochodu zbliża się kobieta.

Czytaj też: Nieznajomy mężczyzna rzucił się na ratunek. Uratował jej psa z bagna. Kobieta chce mu podziękować

- Jestem raczej nieufny w stosunku do ludzi, więc w pierwszym odruchu pomyślałem, że to może osoba bezdomna, która chce pieniędzy. Odjechałem kawałek, ale znów pojawiła się w okolicy samochodu. I coś mnie tknęło - opowiada mężczyzna. - Stwierdziłem, że nawet jeśli to o pieniądze chodzi, to dam jej parę groszy. Otworzyłem okno i już sięgałem nawet po portfel, kiedy usłyszałem: "pies się topi!".

Wysiadł więc z samochodu, zdjął płaszcz, żeby nic go nie obciążało kiedy będzie ratował zwierzę. Kazał bratu zostać w środku i zapytał tylko: "gdzie?". Zaraz pobiegł we wskazanym przez panią Mariannę kierunku.

- I faktycznie był pies. Już w zasadzie nie szczekał nawet, tylko głowa mu wystawała - opowiada pan Michał. - Początkowo starałem się znaleźć stabilny grunt, żeby samemu się nie zapaść. Ale zobaczyłem, że nic z tego nie będzie. Że mogę co najwyżej za obrożę szarpnąć, ale wtedy jeszcze uduszę psa.

Zobacz koniecznie: Te rasy są przodkami dzisiejszych psów. Czy twój pupil jest podobny? Zobacz historyczne rasy!

Tak wyglądały dawne rasy psów. Dziś uznawane są za wymarłe. ...

Mężczyzna śmieje się, że pożegnał spodnie, pożegnał koszulę i wszedł do bagna. Ale nie po pas, jak zapamiętała to pani Marianna, tylko co najwyżej po kolana.

Wziąłem psa, jedną ręką pod brzuch, żeby jak najmniej siły dać na szyję, drugą ręką faktycznie złapałem za obrożę, i wypchnąłem go. Dalej zacząłem wychodzić sam.

Jak twierdzi, w pewnym momencie miał wrażenie, że mu się nie uda, bo poczuł, że noga mu się klinuje. Na szczęście drugą stał na względnie suchym podłożu i jakoś, na kolanach, udało mu się wygrzebać.

Czytaj: Szkocja: dwie białostoczanki uratowały ludzi z płonącego samochodu. Już okrzyknięto je bohaterkami

- Butów nie straciłem, więc uznaję to za pełen sukces - śmieje się Michał. - Odprowadziłem kawałek panią Mariannę, upewniłem się, że z nią i z psem wszystko ok i pobiegłem do samochodu, bo nie chciałem, żeby brat spóźnił się do szkoły.

A potem wrócił do domu, przebrał się i wrócił do swojego codziennego życia. O tym, że - za naszym pośrednictwem - na Facebooku szuka go pół Białegostoku, dowiedział się od ciotki. To ona podesłała mu tekst, którego był bohaterem. Zastanawiał się chwilę co zrobić z całą sprawą, i w końcu napisał do nas do redakcji. A my... zabraliśmy go do pani Marianny!

Czytaj: Zatrzymali nożownika z Bema. Policjanci dostali nagrody, a Bartosz Dudziński koszulkę Lewandowskiego i bilety na mecz Polska - Łotwa

- Tu cudowny człowiek, cudowny! - cieszyła się kobieta, kiedy zobaczyła Michała. Wręczając mu czekoladki dziękowała bardzo za udzieloną Misiowi pomoc. - Misio 17 lat ma, to już staruszek. Gdyby nie pan, to by go nie było. Nie żył by pewnie. A ja z nim i w Mrągowie byłam na Pikniku Country i w innych miejscach. To mój przyjaciel. Dużo ludzi go zna i lubi. A od czasu artykułu to już w ogóle. Zaczepiają nas na ulicy i pytają, czy to my, ci z gazety?

Czytaj: Jeden złapał złodzieja, drugi uratował chłopaka. To kierowcy BKM

Eljasiewicz prowadzi razem z mamą firmę - wypożyczalnię przyczep. Lubi fantastykę, kiedy ma trochę czasu gra w gry, nie tylko komputerowe. Uwielbia planszówki. Wprowadził nawet tradycję niedzielnych spotkań z przyjaciółmi, podczas których grają w planszówki. Tradycja utrzymuje się już od 7 lat, jedynie ludzie się czasem zmieniają. Co ciekawe, Michał... boi się psów. Uraz ma jeszcze z dzieciństwa, tym bardziej należy mu się uznanie za czyn, którego dokonał.

- Zdaję sobie sprawę, że niektórzy ludzie by nie pobiegli - zapewnia 26-latek. - Ale niektórzy ludzie, użyję teraz celowej hiperboli, rozpętują wojny o byle co. Ale to nie znaczy, że mamy nagle zamknąć oczy, zamknąć się we własnym świecie i udawać, że wszystko jest ok. Jak nie jest ok, to trzeba pomóc - na tyle, na ile możemy.

Zobacz: Policjant wstrzymał ruch i przeprowadził przez jezdnię staruszkę. Świadek pisze list do policji i gratuluje bohaterowi

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Wskoczył do bagna i wyciągnął Miśka. To on uratował psa pani Marianny. Michał Eljasiewicz przeczytał nasz tekst i się do nas zgłosił - Kurier Poranny

Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna