Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

WSZ w Suwałkach. Prokurator bacznie się przygląda, co się dzieje w suwalskiej szkole

Tomasz Kubaszewski
Rektor Jerzy Sikorski uważa, że uczelnia funkcjonuje wręcz znakomicie.
Rektor Jerzy Sikorski uważa, że uczelnia funkcjonuje wręcz znakomicie. M. Kapuściński
Podczas inauguracji roku akademickiego rektor publicznej uczelni dziękował synowi, którego... sam zatrudnił. W tej samej Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej w Suwałkach zlecenia otrzymuje partner pani kanclerz uczelni. Jej poprzednik został skazany za plagiat, ale stanowiska nie stracił.

O tym, co dzieje się w suwalskiej szkole pisaliśmy wielokrotnie. Nie było jednak ani zdecydowanej reakcji żadnych władz, ani nie interesowały się tym inne media. Te ostatnie problem odkryły dopiero niedawno. Po różnych instytucjach krążą bowiem anonimowe pisma dotyczące faktycznych czy też domniemanych nieprawidłowości, jakie w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej mają miejsce.

Władze uczelni próbują odbijać piłeczkę. Niedawno wysoko postawiona w uczelnianej administracji osoba, czyli pani kwestor Dorota Ołów, zaprosiła naszego dziennikarza na spotkanie w siedzibie PWSZ. Opowiadała o sukcesach obecnego kierownictwa i nieuzasadnionych pretensjach różnych intrygantów. Potem poproszono nas jeszcze o zajrzenie do drugiego pokoju. Siedziało tam kilkadziesiąt osób. Nie byli to bynajmniej pracownicy naukowi, lecz osoby z administracji, kierowcy, sprzątaczki. Jedni przez drugich dawali odpór krytykom uczelnianych władz. Skojarzenia z okresem PRL i organizowanymi wówczas wiecami same się nasuwały.

Grunt to rodzinka

PWSZ powstała nieco ponad 10 lat temu. Koordynował to ówczesny zarząd województwa dowodzony przez byłego sekretarza PZPR Janusza Krzyżewskiego. Na stanowisko pełnomocnika ds. tworzenia uczelni powołano emerytowanego żołnierza Ludowego Wojska Polskiego, który brał udział w inwazji na Czechosłowację w 1968 r. Niedługo potem rozpoczęło się zatrudnianie administracji. W pierwszej kolejności pracę dostały synowa ówczesnego prezydenta Suwałk z SLD oraz żona jego zastępcy. Potem poszło już po linii partyjnej. Dobrze płatna, jak na miejscowe warunki, praca znalazła się np. dla córki jednej z czołowych działaczek tej samej partii. Zatrudniono tam nawet jej męża, który miał wcześniej poważne problemy z prawem.

Wydawało się, że ten cały układ się zawali, gdy kanclerz Zdzisław Siemaszko, bliski znajomy prezydenta, wpadł na popełnieniu plagiatu pracy z bhp i został za to skazany przez sąd. Ale ani władze uczelni, ani ministerstwo nauki na to nie zareagowały. Ówczesna minister Barbara Kudrycka przyjeżdżała do Suwałk i z kanclerzem-plagiatorem pozowała do zdjęć.

Siemaszko stracił swoje stanowisko dopiero po tym, jak nasza gazeta ujawniła, że nie zapłacił za wynajem uczelnianego patio na wesele swojego syna. To też jednak odwlekło się w czasie, bo rektor Jerzy Sikorski przekonywał najpierw, że kanclerz jednak zapłacił. Dzisiaj Siemaszko ścigany jest listem gończym. Za inne oszustwa, których miał się dopuścić.

Następczynią kanclerza została Anna Poźniak. Według części pracowników, jest jeszcze gorsza od Siemaszki. Ma zastraszać podwładnych, czerpać garściami z różnych projektów, które uczelnia realizuje, nie liczyć się z nikim i z niczym. Twardych dowodów jednak, przynajmniej na razie, nie ma. Tym, co zostało potwierdzone ponad wszelką wątpliwość są zlecenia na dostawę m.in. słodyczy przez firmę, z którą związany jest partner życiowy A. Poźniak.

Według rektora Sikorskiego, to nie są duże kwoty, więc nie ma o co kruszyć kopii. Z pracy Anny Poźniak rektor jest bardzo zadowolony.

Najważniejszy, od samego początku, problem suwalskiej uczelni polega na tym, że kolejni kanclerze mają po prostu za dużo władzy. W każdej normalnej szkole wyższej rządzi rektor. W Suwałkach jest z tym kłopot, bo rektor zawsze mieszkał w innym mieście. Kiedyś w Białymstoku, teraz w Warszawie. Prof. Sikorski na uczelni bywa zwykle tylko w poniedziałki i wtorki. A prorektorzy, z niejasnych przyczyn, mają za małe kompetencje.

W Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej prof. Sikorski zatrudnił swojego, mieszkającego w Warszawie, syna, który jest raptem magistrem. Uczy przedsiębiorczości. Podobnych magistrów w Suwałkach znalazłoby się pewnie przynajmniej paru.

PWSZ wydała też książkę córki rektora. Ale prof. Sikorski nie dostrzega w tym niczego złego. Twierdzi, że nikt tak jak syn nie pokaże studentom, jak prowadzić działalność gospodarczą „krok po kroku”.

Córka z kolei jest wybitnym naukowcem, rektorem prywatnej uczelni. Suwalska PWSZ musi wykazywać się podobnymi publikacjami, jeśli chce być poważną szkołą.

Kontrowersje wywołało też zatrudnienie przez rektora warszawskiej firmy komputerowej, w której był członkiem rady programowej. Sikorski zapewnia jednak, że jedno z drugim nie miało nic wspólnego. Oferta była po prostu najlepsza.

Wyłączą policjantów

Po licznych publikacjach prasowych i anonimowych doniesieniach, prokuratura wszczęła w końcu śledztwo. Jak mówi Ryszard Tomkiewicz, rzecznik prasowy tej instytucji, sprawa dotyczy wielu aspektów funkcjonowania uczelni.

- Dla dobra tego postępowania żadnych szczegółowych informacji udzielać nie będę - dodaje.

Tomkiewicz uważa, że decyzje dotyczące tego śledztwa powinny zapaść najpóźniej pod koniec roku. Albo sprawa zostanie umorzona, albo ktoś usłyszy zarzuty.

Parę lat temu śledczy doprowadzili do skazania byłego kanclerza. Zarówno za plagiat, jak i nakłanianie ówczesnej uczelnianej kwestorki do sfałszowania faktury za wesele syna. Ale inne postępowanie, odnoszące się do potencjalnych nieprawidłowości uczelnianych władz, zostało umorzone.

Żeby nie było podejrzeń o stronniczość, obecną sprawą zajęła się augustowska prokuratura. Na razie jest to tzw. śledztwo własne, czyli bez pośrednictwa policji. Jeżeli pomoc funkcjonariuszy okaże się niezbędna, z całą pewnością, jak mówi prokurator Tomkiewicz, nie będą oni wywodzić się z suwalskiej komendy. Powód? W ubiegłym roku akademickim na umowę zlecenie w PWSZ pracował sam szef policji w Suwałkach Andrzej Bałazy. Obecnie na podobnych warunkach szkoła zatrudnia naczelnika wydziału ruchu drogowego Arkadiusza Bobowicza. Od paru lat z PWSZ związana jest także Edyta Kimera, była, wysoka rangą policjantka. W myśl opinii części pracowników uczelni, tego typu związki gwarantują władzom szkoły bezkarność. Ale i na to specjalnych dowodów nie ma.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna