Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wszystkie drogi prowadzą ich do Augustowa

Dorota Naumczyk
Aleksandra i Grzegorz Foryś z Warszawy poznali się w Augustowie w 1995 roku (na zdjęciu z lewej). Od 20 lat są zakochani w tym mieście i w piosence "Beata z Albatrosa." Z córkami Wiką i Beatą zjawili się w tym mieście na podsumowującym naszą zabawę koncercie Janusza Laskowskiego (zdjęcie z prawej)
Aleksandra i Grzegorz Foryś z Warszawy poznali się w Augustowie w 1995 roku (na zdjęciu z lewej). Od 20 lat są zakochani w tym mieście i w piosence "Beata z Albatrosa." Z córkami Wiką i Beatą zjawili się w tym mieście na podsumowującym naszą zabawę koncercie Janusza Laskowskiego (zdjęcie z prawej)
Aleksandra i Grzegorz Foryś z Warszawy poznali się 20 lat temu w Augustowie. Ich córka otrzymała na drugie imię Beata - po słynnej bohaterce piosenki "Beata z Albatrosa". Nie mogło ich zabraknąć na zorganizowanym przez "Współczesną" koncercie Janusza Laskowskiego.

Kiedy usłyszeliśmy na żywo, jak Janusz Laskowski śpiewa "Beatę z Albatrosa", to aż nam się łezka w oku ze wzruszenia zakręciła - mówi Grzegorz Foryś z Warszawy, który wraz z żoną i dwiema córkami przyjechał tydzień temu, w piątek, do Augustowa na - zorganizowany przez "Współczesną" - koncert Janusza Laskowskiego.

Przypomnijmy, że słynna piosenka Janusza Laskowskiego "Beata z Albatrosa" obchodzi w tym roku swoje 50. urodziny. W związku z tym "Współczesna" zorganizowała wakacyjną akcję poszukiwania współczesnej Beaty z Albatrosa, której finał odbył się właśnie przed koncertem Janusza Laskowskiego. Namawialiśmy też naszych Czytelników na przysyłanie nam wspomnień związanych z piosenką "Beata z Albatrosa" oraz z wypoczynkiem w Augustowie. Dzisiaj publikujemy jedno z najpiękniejszych. Autorami tej historii są Aleksandra i Grzegorz Foryś z Warszawy.

Zaczęło się Nad Neckiem

W 1995 roku on (19 lat) przyjechał na wczasy z rodzicami, ona (15 lat) z koleżanką i jej rodzicami. On z Otwocka koło Warszawy, ona - z samej stolicy. Mieszkaliśmy w ośrodku WSK Augustów Klonownica. Zakochaliśmy się w sobie od pierwszego wejrzenia. Miłość uderzyła w nas jak grom z jasnego nieba: niespodziewanie i z ogromną siłą.

Grzegorz poprosił mnie o rękę nad Neckiem w 2002 roku. Pobraliśmy się co prawda dopiero po 10 latach (chcieliśmy skończyć szkoły, usamodzielnić się), ale nie zapomnieliśmy o mieście, które nas połączyło.

Pierwszym utworem granym na naszym weselu była "Beata z Albatrosa", jednakże w wersji delikatnie zmienionej przez Grzesia: "7 dziewcząt z Albatrosa tyś jedyna/ A na imię miałaś właśnie Oleńka/ Dziś mam Ciebie…"

Na stołach weselnych były podlaskie sękacze, wędlina ze sklepu litewskiego z Augustowa oraz woda mineralna Augustowianka! (Zresztą Augustowianka była nawet z nami w podróży poślubnej w… Lucernie, choć na pierwszy tydzień po ślubie przyjechaliśmy oczywiście do Augustowa. Sesję ślubną zdjęciową wykonaliśmy wtedy w Augustowie w miejscach, które były bliskie naszemu sercu: w WSK Klonownica, na Gołej Zośce, pod restauracją Rospuda, nad Neckiem pod Hotelem Hetman, na plaży Borki czy w centrum nad Nettą.

Teraz corocznie przywozimy tu nasze dzieci. Mamy tu wielu znajomych i przyjaciół. Młodsza córka drugie imię ma po prababci - Władysława, a starsza, pierworodna córa na drugie imię ma... Beata. Gdy ktoś pyta po kim to imię (tradycją jest, że drugie imię nadaje się zwykle po kimś bliskim, ważnym) - odpowiadamy, że na cześć Beaty z Albatrosa - bo to prawda. Zazwyczaj spotykamy się z lekkim uśmiechem, może niedowierzaniem, choć dla najbliższej rodziny i przyjaciół jest to sprawa naturalna. Wiedzą oni bowiem, że mamy świra na punkcie Augustowa, a teraz już całego regionu Pojezierza Suwalskiego.

Nasza miłość ma dokładnie tyle lat, ile w tym roku obchodził konkurs "Pływanie na Byle czym". Od 1995 roku przyjeżdżamy na Suwalszczyznę rok w rok, a nawet kilka razy do roku. Obecnie przywozimy nasze dziewczynki, rodzinę, przyjaciół. Zaraziliśmy ich naszą miłością do tego miejsca. Nawet w tym roku byliśmy tutaj na Sylwestra, na ferie zimowe. Suwalszczyzna to najpiękniejsze miejsce na ziemi: można wypoczywać, korzystać z urokliwych jezior, pagórków polodowcowych, można także popływać na nartach wodnych, a zimą pojeździć na nartach zjazdowych. Chętnie przeprowadzilibyśmy się tu na stałe….

Gdy w radiu słyszymy Janusza Laskowskiego i jego "Beatę z Albatrosa", jest ona bliska naszemu sercu jak najlepszy przyjaciel.

Augustów: nasze miasto

Przyznam się nawet, że w domu od lat zaglądamy na strony "Współczesnej", sprawdzamy, co się dzieje w regionie, a internetowo słuchamy także "Radia Białystok". Grzegorz często sprawdza, jaka pogoda jest w Augustowie, czy duża fala na Necku itp.
Kiedy byliśmy młodzi, nasze szkoły średnie dzielił dystans około 5 km, a my musieliśmy wyjechać aż 250 km od domu, aby spotkać się, zakochać się w sobie i pielęgnować tę miłość po dziś dzień.

Mieszkając w Warszawie śmiejemy się także z oznakowania głównych arterii drogowych - w wielu różnych miejscach w Warszawie często można znaleźć drogowskaz: kierunek Augustów. Śmiejemy się wtedy, że wszystkie drogi prowadzą do naszego Augustowa.
Pomimo małego pecha, który prześladował nas na tegorocznych wakacjach: Ola miała wypadek na rowerze zakończony szyciem stopy, a Wiki dwa tygodnie później także na rowerze złamała prawą rękę, nie mogło nas zabraknąć w miniony piątek w Augustowie w Amfiteatrze na wspaniałym koncercie Janusza Laskowskiego. Trzykrotnie zagrana "Beata z Albatrosa" cisnęła łzy wzruszenia w nasze oczy, podczas gdy owoce naszej miłości: Emi i Wiki, tańczyły i skakały pod sceną (nawet ręka w gipsie nie była przeszkodą w dobrej zabawie).

Autorzy tego listu otrzymają od nas nagrody.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna