Wybory prezydenckie 2010. Wygląd kandydatów nie miał znaczenia

- Rodzice zachęcali mnie do poparcia innej kandydatury - mówi suwalczanka Michalina Łabacz. - Ale ja zdecydowałam inaczej. Mam nadzieję, że dobrze zrobiłam.

Słuchała, o czym mówią

Michalina w lutym tego roku świętowała swoje 18. urodziny, ale wniosek o wydanie dowodu osobistego złożyła dopiero w czerwcu.

- Poszłam do urzędu wtedy, gdy dowiedziałam się o terminie przedterminowych wyborów - wyznaje. - Bardzo chciałam wziąć udział w głosowaniu. Jest to mój obowiązek, a poza tym czuję się jakaś ważniejsza.
O kandydatach na prezydenta sporo dowiedziała się z telewizyjnych programów oraz gazet. Dyskutowała też na ich temat z rówieśnikami. I na tej podstawie dokonała wyboru.

- Nie brałam pod uwagę ani wyglądu, ani politycznej przeszłości, tylko programy wyborcze - dodaje Michasia. - I tym będą kierowała się przy następnych wyborach, ponieważ zamierzam brać udział we wszystkich.

Pierwsi wyborcy byli kilka minut po szóstej

Wybory prezydenckie w naszym regionie przebiegały spokojnie. Jak informuje Alicja Rynkiewicz-Dąbek, dyrektor Delegatury Krajowego Biura Wyborczego w Suwałkach, wszystkie lokale zostały otwarte o godz. 6. Pierwsi wyborcy pojawili się kilka minut później. Przyszli wcześnie, ponieważ musieli pracować albo wyjechać.

Tłoku w lokalach nie było. Ludzie przychodzili przede wszystkim po nabożeństwach. W Sejnach do godziny 17 karty do głosowania pobrało 42 proc. uprawnionych. - Nie było żadnych incydentów - informuje Grzegorz Wiśniewski, pełnomocnik komisarza wyborczego.

W Augustowie głosy oddało 42,05 proc. uprawnionych, w Suwałkach - 40,15. Najwyższa frekwencja była w Nowince i Gibach. Tam do urn, do godz. 17, poszło 45,77 procent uprawnionych. W Filipowie natomiast najmniej, bo tylko 30,43 procent.