Przed prezydenckimi wyborami PiS przeprowadza mobilizację. Jak tłumaczył wczoraj Zieliński podczas konferencji prasowej, wyniki kolejnych głosowań budzą coraz więcej wątpliwości. Np. w jesiennych wyborach do sejmików wojewódzkich stwierdzono aż 5 mln głosów nieważnych.
- Istotą powinno być to, jak kto głosuje, a nie kto te głosy liczy - komentuje poseł.
PiS zapowiada, że w każdej komisji obwodowej będzie miał albo swoich członków, albo mężów zaufania. Mają oni przyglądać się procesowi głosowania od początku do końca. Sprawdzać, czy rano urny są rzeczywiście puste, czy potem nikt wypełnionych kart do nich nie dorzuca, jak przebiega liczenie oraz wprowadzenie wyników do komputera.
- To idzie na wariata - mówi suwalczanin Krzysztof Jasiński, który w komisjach wyborczych już zasiadał i który nie jest związany z PiS. - Najwięcej "przekrętów" może być przy liczeniu głosów. Komisje dzielą się wtedy na grupki i nikt nikogo nie kontroluje.
Marek Rybnik, dyrektor białostockiej delegatury Krajowego Biura Wyborczego, przyznaje, że to najsłabszy element całej procedury. - Podczas szkoleń zalecamy członkom komisji, by liczeniem zajmowali się wszyscy i żadnego podziału nie było - mówi.
Zdaniem dyrektora, poza tym jednym przypadkiem, mężowie zaufania mają możliwość pełnej kontroli przebiegu wyborów - od zajrzenia do urny aż po spisanie protokołu z wynikami. Ten trafia do archiwum. Zawsze więc można sprawdzić, czy końcowe wyniki są prawdziwe.
- Każda obywatelska inicjatywa, która ma uwiarygodnić wybór dokonany przez obywateli jest pożyteczna - uważa tymczasem dr Matwiejuk.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?