Wybory samorządowe 2010. Nadmuchiwanie wyników

Sytuacja ta niepokoi komisarzy wyborczych.

- Będziemy się jej bacznie przyglądać i po wyborach ocenimy, czy nie miała wpływu na wynik rywalizacji wyborczej - przestrzega Marek Rybnik, dyrektor Delegatury Krajowego Biura Wyborczego w Białymstoku.

O tym problemie poinformował naszą redakcję Czytelnik z Bociek.

- Sprawa ta bardzo bulwersuje miejscową opinię publiczną. Zwłaszcza tę rzeszę wyborców, która popiera kandydatów opozycyjnych wobec obecnej władzy. Oczywiście w świetle prawa wszystko gra, ale jeżeli chodzi o uczciwość i przyzwoitość, to już niestety nie - pisze Jan, który przedstawia się jako student politologii.

Sprawdziliśmy sytuację w gm. Boćki i okazało się, że w ostatnim miesiącu liczba zarejestrowanych tam wyborców powiększyła się o 40.

- To efekt naszej kampanii, która namawia ludzi, by w trakcie wyborów głosowali świadomie - tłumaczy, starający się o reelekcję, wójt Bociek Stanisław Derehajło. - Chcemy, by ludzie oddawali głosy niekoniecznie tam, gdzie są formalnie zameldowani, ale tam, gdzie na co dzień żyją, gospodarują i prowadzą interesy.

Zdaniem wójta wśród tych 40 osób są głównie ci, którzy i tak mieszkają w gminie Boćki, a jedynie zameldowani są w innych gminach.

- Rodzice kupują dzieciom mieszkania w Bielsku. Oni się tam meldują, ale dalej tu pracują i mieszkają w domu rodzinnym. To dlaczego mieliby tu nie głosować? - pyta wójt.

Urzędnicy przyznają, że taka procedura jest zgodna z prawem. I dzieje się tak w wielu gminach.

- To w gestii miejscowego samorządu leży ocena, czy osoba, która ubiega się o dopisanie do rejestru wyborców, faktycznie z tą gminą jest związana - mówi dyrektor Rybnik. - Jednak skala tego zjawiska w tym roku jest bardzo duża. Po wyborach będziemy sprawdzać wszelkie uwagi i protesty. Były już takie przypadki, że z powodu niewłaściwego dopisywania wyborców do rejestru wybory były unieważniane.