Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wybory w USA. Wygra Trump czy Biden? W kluczowych stanach różnica poparcia jest minimalna. Trump mówi o gospodarce, Biden o rasizmie

Wojciech Rogacin
Wojciech Rogacin
MANDEL NGAN/AFP/East News
Już we wtorek 3 listopada zasadnicza część amerykańskich wyborów na prezydenta. Na ostatniej prostej prowadził w sondażach kandydat Demokratów Joe Biden. W kluczowych dla ostatecznego wyniku stanach jego przewaga była jednak minimalna.

Ostatnie dni przed 3 listopada to prawdziwy wyścig wyborczy kandydatów na prezydenta USA. Od końca ubiegłego tygodnia odwiedzają oni i organizują wiece wyborcze w kluczowych stanach, które mogą zdecydować o ostatecznym wyniku wyborów. Chodzi zwłaszcza o stany tzw. Środkowego Zachodu (Mid West) a także z tzw. Niebieskiej Ściany (blue wall) - czyli stanów, które tradycyjnie głosują na Demokratów. W części z nich przed czterema laty nieznacznie wygrał Donald Trump, co przesądziło o jego zwycięstwie nad Hillary Clinton.

Trump: Gospodarka, głupcze!

W tych ostatnich dniach Donald Trump jeździ na wiece wyborcze z jednym przekazem: Gospodarka jest najważniejsza. Jak piszę media, w Michigan, Pensylwanii czy Wisconsin przekonywał, że tylko on może zapewnić szybki rozwój gospodarczy Ameryce. Chwalił się, że po zapaści spowodowanej pierwszą falą epidemii, obecnie gospodarka USA rozwija się w niespotykanym tempie 33 procent.

Republikański prezydent ostro krytykował swego rywala. - Biden zniszczy gospodarkę, ja zniszczę wirusa, a gospodarkę przywrócę tam, gdzie była. On przyniesie biedę, nędzę i depresję. Ja przyniosę pracę, pracę, pracę. Uczynię Amerykę znowu wielką. Znowu - mówił Trump na wiecu w Michigan, cytowany przez "The Times".

Biden straszy koronawirusem

Reporterzy tej gazety zwracają uwagę, że w ostatnich dniach Trump głosi przekaz "wiosny Ameryki", z kolei Joe Biden - "żałoby Ameryki".

Jak podkreśla BBC, Biden, który również odwiedza kluczowe stany, skupia się na mówieniu o tym, że wykorzeni rasizm z amerykańskich ulic. Jest to odwołanie do wydarzeń z lata, kiedy po śmierci czarnoskórego George'a Floyda w trakcie policyjnej interwencji na ulice dziesiątek miast amerykańskich wyległy tłumy, by protestować przeciwko rasizmowi. Doszło do zamieszek, plądrowania sklepów.

Biden podnosi również kwestię walki z epidemią koronawirusa. USA pod rządami Donalda Trumpa źle rządziła sobie z epidemią Sam Trump krytykował zamykanie gospodarki i sympatyzował z osobami, które sprzeciwiały się decyzjom władz stanowych o lockdownie. Tymczasem tylko w niedzielę zarejestrowano w USA ponad 80 tysięcy nowych przypadków koronawirusa - informuje BBC. Według tej stacji Biden oskarżył Trumpa o brak skutecznego przeciwdziałania epidemii i dodał, że najbardziej cierpią na niej czarni mieszkańcy. Biden miał również zapewniać Latynosów, że za jego prezydentury skończą się ataki na tę grupę społeczną.

Walka o kluczowe stany

Media informują, że w ogólnokrajowych sondażach poparcia przed wyborami Joe Biden zachowuje bezpieczną przewagę nad Donaldem Trumpem. To jednak nie oznacza gwarancji zwycięstwa. System wyborczy w USA skonstruowany jest tak, że o ostatecznym jego wyniku decyduje liczba głosów elektorskich zdobytych przez obydwu kandydatów.

W sumie walka toczy się o 538 głosów kolegium elektorskiego. Kandydat, który zdobędzie co najmniej 270 - wygrywa. Każdy stan ma określoną liczbę głosów elektorskich. Na przykład Floryda - 29. Zwycięstwo w stanie oznacza przejęcie wszystkich głosów elektorskich. Może się zatem okazać, jak to było zresztą w poprzednich wyborach, że wybory wygrywa kandydat z mniejszą liczbą zdobytych głosów w skali całego kraju.

Na to właśnie liczy Donald Trump. W stanach takich, jak Karolina Północna, Arizona, czy Floryda przewaga Joego Bidena mieści się w granicach błędu statystycznego.

Jak wskazują dodatkowo eksperci, wielu wyborców wstydzi się mówić respondentom pracowni badawczych, że zagłosują na Donalda Trumpa, gdyż w mediach mainstreamowych przedstawiany jest on bardzo źle.

Rekordowa frekwencja

Szansą dla Joego Bidena jest natomiast głosowanie korespondencyjne, wprowadzone ze względu na koronawirusa. Jak się szacuje, głosy drogą korespondencyjną i w tzw. wcześniejszym głosowaniu mogło oddać już ponad 70 mln wyborców. Media piszą, że te wybory będą mieć najwyższą frekwencję od 112 lat. A według sondażu CNN wśród osób, które już głosowały korespondencyjnie większość poparła Joego Bidena. Z kolei wśród osób zamierzających głosować we wtorek 3 listopada większość popiera Donalda Trumpa.

Ze względu na głosowanie korespondencyjne możemy też nie poznać szybko wyników wyborów. W jednym z kluczowych stanów - Ohio - można pocztą nadsyłać głosy aż do czasu zamknięcia lokali wyborczych. To oznacza, że ich przeliczenie trwać będzie jeszcze wiele dni od zamknięcia lokali.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wybory w USA. Wygra Trump czy Biden? W kluczowych stanach różnica poparcia jest minimalna. Trump mówi o gospodarce, Biden o rasizmie - Portal i.pl

Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna