Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wygrał gigantyczne pieniądze. Wcześniej nie miał nic

Piotr Tyczyński [email protected]
- Z tej reszty pieniędzy, która zostanie mi po zakupie mieszkania, chcę otworzyć jakąś budę gastronomiczną, z kiełbaskami, może flaczkami. Umiem to robić i znalazłem miejsce na targu - snuje plany Marek Łobacz
- Z tej reszty pieniędzy, która zostanie mi po zakupie mieszkania, chcę otworzyć jakąś budę gastronomiczną, z kiełbaskami, może flaczkami. Umiem to robić i znalazłem miejsce na targu - snuje plany Marek Łobacz
Przez alkohol i problemy z prawem trafił na ulicę. 8 lat mieszkał w schronisku bractwa im. Św. Brata Alberta. Teraz kupuje swoje własne mieszkanie. Marek Łobacz dostał drugą szansę na życie w loterii: wysyłając kilka wiadomości SMS-owych za 50 zł, wygrał... pół miliona.

Tak naprawdę, to nic jeszcze nie spróbowałem z tego tortu. W środę wziąłem sobie z konta 100 zł na papierosy i tyle - opowiada Marek Łobacz siedząc na klatce schodowej schroniska dla bezdomnych Bractwa Miłosierdzia im. Brata Alberta przy ul. Dolnej Panny Marii w Lublinie. Jeśli wszystko ułoży się tak, jak sobie zaplanował, to może już za tydzień będzie mieszkał w nowym mieszkaniu na obrzeżach miasta.

- Nie chcę żyć blisko schroniska, chciałbym zapomnieć o tym etapie mojego życia. Znalazłem ładne mieszkanie w Turce pod Lublinem, mam też coś na oku w Świdniku. Przyjrzę się kilku ofertom i podejmę decyzję - mówi mężczyzna.

Do momentu przeprowadzki będzie mieszkał w schronisku. To jego dom od ośmiu lat, odkąd z powodu alkoholu i wyroku, jaki przesiedział w więzieniu stracił dach nad głową.

Wygrana

Wszystko zmieniło się w połowie lutego. Wtedy Łobacz odebrał telefon, w którym poinformowano go, że wygrał pół miliona zł w loterii SMS-owej.

- Jakaś pani powiedziała mi, że wygrałem główną nagrodę pół miliona zł. Nie wierzyłem na początku. Pomyślałem, że jeśli ktoś chce ode mnie numer konta, to może jakiś przekręt, w końcu tyle się słyszy o hakerach - mówi Marek Łobacz. - Po kilku minutach miałem drugi telefon i zdałem sobie sprawę, że może rzeczywiście to prawda. Nigdy w życiu nic nie wygrałem, kilka razy tylko jak obstawiałem wyniki meczów, jednak to jakieś małe pieniądze.

Jak udało mu się zdobyć takie pieniądze?

- W listopadzie oglądałem jakiś film w telewizji i w przerwie reklamowali loterię "Pusty SMS". Główną nagrodą miało tam być 7 samochodów, a SMS miał nic nie kosztować - wspomina pan Marek. - Wysłałem 7 SMS-ów. Potem, na drugi dzień dostałem wiadomość z prośbą o potwierdzenie udziału w konkursie. Pomyślałem, że może ktoś chce mnie naciągnąć, ale w sumie wysłałem 7 SMS-ów po 4.90 zł każdy.

To nie był żart

W ubiegły piątek Marek Łobacz pojechał do Warszawy na uroczyste wręczenie nagród.
- Uwierzyłem jak dostałem czek, ale cały czas czekałem na potwierdzenie z banku. Dostałem je ostatniego dnia lutego - tłumaczy.

- Kiedy dowiedziałem się o tej sytuacji, byłem bardzo zaskoczony - przyznaje Wojciech Bylicki, prezes Towarzystwa Brata Alberta. - Znam Marka od 8 lat, od kiedy trafił do schroniska, a ja byłem jego dyrektorem. Muszę przyznać, że chociaż miał kilka potknięć alkoholowych, to zawsze potrafił się pozbierać, przyjąć krytykę i wziąć w garść.

Zdaniem prezesa Bylickiego, Marek Łobacz przez 8 lat bezdomności nie był bezczynny:
- Zawsze nam pomagał, w kuchni w schronisku. Był zaangażowany w to, co się u nas działo. Dwa lata temu zrobił kurs na kucharza; w ten sposób sobie dorabiał. Dzięki temu umiał odłożyć sobie jakieś pieniądze - zapewnia prezes.

Co dalej?

Opinię Bylickiego potwierdzają plany pana Marka. - Z tej reszty pieniędzy, która zostanie mi po zakupie mieszkania, chcę otworzyć jakąś budę gastronomiczną, z kiełbaskami, może flaczkami. Umiem to robić i znalazłem miejsce, na targu na Bronowicach. Tam nie ma takich punktów, a chodzi dużo ludzi - opowiada Marek Łobacz i zaraz dodaje, że chce też pomóc bractwu Św. Alberta. - Może kupię jakieś mięso z długoterminowym okresem przydatności, albo konserwy - zastanawia się.

Chociaż nie utrzymuje kontaktów ze swoimi dziećmi, to chce kupić coś swojemu chrześniakowi.
- Nic ode mnie nigdy nie dostał, teraz mogę mu zrobić jakiś prezent - postanawia.
Pan Marek uważa, że spotkał go cud. - Może Bóg wreszcie zlitował się nade mną i stwierdził: "niech ten Łobacz pożyje sobie na stare lata " - mówi ze spokojem.

- Bardzo się cieszę z wygranej Marka. Znamy się od tak wielu lat, razem przeżyliśmy tyle trudnych sytuacji, mieszkaliśmy na działkach, w Warszawie... - opowiada jego kolega Leszek Chudzik.

Pieniądze to nie wszystko

Pan Marek nie chce mieszkać sam. - Mam kobietę. Mam nadzieję, że teraz będzie mogła się do mnie wprowadzić - snuje plany.

Towarzystwo drugiej osoby ma mu pomóc także w uniknięciu problemów z alkoholem.
- Życzę mu wytrwałości, samodyscypliny i tego, by nie zachłysnął się pieniędzmi. On zresztą już wie, że mogą dać dużo szczęścia, jak i zniszczyć życie - zaznacza prezes Bylicki.

Zanim w spokoju zamieszka w wymarzonym domu, będzie musiał zmierzyć się z "wielkim światem". W piątek rano wystąpi w programie "Pytanie na śniadanie".

- Skoro już zaprosili, to pojadę, ale nie uważam, by było mi to potrzebne. Chcę na stare lata godnie żyć -
kończy największy szczęściarz pośród lubelskich bezdomnych.

Pan Marek wygrał, ale loteria "Pusty SMS" budzi wiele kontrowersji, niedawno została ukarana karą pół miliona złotych przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Wg urzędu, organizator konkursu jednoznacznie sugerował, że wysłanie SMS-a jest równoznaczne z wygraną, a wcale tak nie było. Przez to ludzie wysyłali setki wiadomości, a potem ich rachunki opiewały na kilka tysięcy zł.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna