Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wygrał wielki majątek i... część odda

Urszula Gronostajska
Pan Henryk Korolczuk z żoną Grażyną cieszą się z wygranej. Teraz będą mogli spełnić swoje marzenia i pomóc chorym chłopcom - Adrianowi i Kubie Mańczak z Łomży.
Pan Henryk Korolczuk z żoną Grażyną cieszą się z wygranej. Teraz będą mogli spełnić swoje marzenia i pomóc chorym chłopcom - Adrianowi i Kubie Mańczak z Łomży. U. Gronostajska
Henryk Korolczuk z Łomży wygrał 333 tys. zł. Jednak nie zamierza tych pieniędzy przejeść, ani też wydać na podróż marzeń. Chce się nimi podzielić z biednymi ludźmi.

Niedzielny wieczór był dla Henryka Korolczuka z Łomży niezwykle ważny i emocjonujący. Udało mu się bowiem zdobyć nagrodę główną w programie telewizyjnym "7420 Milion od zaraz". Wygrał 333 tys. zł. Niewiele brakowało, a miałby okrągły milion.

- Głęboko wierzyłem, że telewizja przyjdzie do mojego domu - wspomina Henryk Korolczuk z Łomży - Śniło mi się, że odwiedzi nas dziewczyna z niebieskim mikrofonem...

Chciałem wygrać, żeby pomóc innym
Rodzina Korolczuk wystąpiła w czwartym odcinku telewizyjnego teleturnieju emitowanego w telewizji Polsat w niedzielne wieczory. Tym razem w walce o duże pieniądze wzięło udział pięć rodzin z całej Polski. Każda "drużyna" oznaczona była innym kolorem i - zgodnie ze snem pana Henryka - do drzwi Korolczuków zapukała prowadząca z... niebieskim mikrofonem.

Aby zakwalifikować się do występu, trzeba było wysłać kilka smsów na wskazany numer.

- Wysyłałem smsy podczas poprzednich odcinków - wspomina Henryk. - Ponad tydzień przed nagraniem dowiedziałem się, że wystąpię i będę miał szansę zagrać o milion.

Zwycięzca jeszcze przed emisją programu wyraził chęć pomocy osobom, które są w potrzebie.

- Państwa Mańczak oraz ich dwóch synów znałem z widzenia, ale wiedziałem o ich trudnej sytuacji - opowiada Henryk - Dlatego udałem się do kancelarii w parafii św. Krzyża w Łomży, aby tam podano mi ich dokładny adres.

Rodzina Mańczak od lat boryka się z problemami wynikającymi z ciężkiej choroby chłopców, cierpiących na pęcherzowe oddzielanie się naskórka.

- Udało mi się spotkać z rodzicami Kuby i Adriana i zaproponowałem im wystąpienie razem w programie na żywo - wspomina Henryk. - Zgodzili się bez wahania.

Każdy dzień tych chłopców to wielki ból
Sytuacja Mańczaków nie jest łatwa. Obaj synowie: 18-letni Adrian i 7-letni Kuba chorują na rzadką i nieuleczalną chorobę układu immunologicznego zwaną pęcherzowym oddzielaniem się naskórka. Pęcherze pojawiają się nie tylko na skórze, ale także na wargach, w jamie ustnej, przełyku oraz na narządach wewnętrznych. To wszystko sprawia im niewyobrażalny ból.

- Chłopcy potrzebują ciągłej opieki - opowiada z przejęciem Henryk. - Codziennej zmianie opatrunków za każdym razem towarzyszą łzy.

Obecnie rodzina Mańczaków zbiera pieniądze na operację synów.

- Kuba i Adrian potrzebują operacji, która wyprostuje im cały czas zaciśnięte palce dłoni - tłumaczy Korolczuk. - Niestety, taka operacja jest bardzo kosztowna.

Codzienna pielęgnacja chłopców również pochłania mnóstwo pieniędzy, szczególnie specjalne, nieprzylegające opatrunki nierefundowane przez Narodowy Fundusz Zdrowia.

Pan Henryk ma zamiar im pomóc. Swoją wygraną chce też wesprzeć inne potrzebujące pomocy osoby, m.in.: Paulinę Sokół, Barbarę Ignatowską i jej chorego synka Krzysia oraz kilka instytucji pożytku publicznego.

Jednak - jak sam mówi - obok finansowej wygranej równie ważny jest dla niego fakt, że problem rodziny Mańczak został poruszony w mediach i tym samym wiele osób mogło zobaczyć jak ciężkie życie wiodą Kuba i Adrian.

- Zaprosiłem rodzinę państwa Mańczak do udziału w programie, bo wierzyłem, że dzięki tej inicjatywie znajdą się inni ludzie dobrej woli, którzy zainteresują się losem chorych chłopców - tłumaczy Korolczuk.

Pan Henryk ma do dyspozycji 300 tys. zł - tyle zostanie mu po odprowadzeniu od wygranej podatku.

- I mam trzy miesiące, aby zdecydować na ile i komu mogę pomóc - informuje zwycięzca programu. - Na razie nie ma co dzielić skóry na niedźwiedziu i deklarować się, ile to będzie pieniędzy.

Rodzina Mańczak na wsparcie musi poczekać do kwietnia, bo dopiero wtedy pan Henryk otrzyma pieniądze.

- Chcieliśmy już na początku ustalić jakiej sumy potrzebują - opowiada zwycięzca. - Otrzymałem jednak odpowiedz, że każda kwota ich usatysfakcjonuje.

Teraz wszystko zależy od dobrej woli zwycięzcy. Zgodnie z regulaminem programu, ma on 90 dni na podjęcie decyzji co do pieniędzy, które podaruje na leczenie chłopców.

Pomogli też księża
Również dla rodziny Korolczuków ta wygrana to to wielka szansa na lepsze życie. Pan Henryk jest lekarzem i zarazem jedynym żywicielem swojej pięcioosobowej rodziny. Jego żona jest bowiem już od 9 lat bezrobotna i ma problemy ze znalezieniem pracy.

Podczas programu pan Henryk wspomniał, że za wygrane pieniądze chciałby stworzyć klinikę chirurgii dziecięcej i pomagać najmłodszym pacjentom. Niestety, wygrana kwota nie wystarczy, aby te plany zrealizować. Na pewno jednak wystarczy, by jego dzieci mogły się dalej kształcić i może w przyszłości pójść w jego ślady.

- Chciałbym serdecznie podziękować wszystkim, którzy oddali na mnie swój głos - mówi z wdzięcznością Korolczuk - Szczególne podziękowania kieruję do wszystkich łomżan, do parafian i księży z kościoła pw. Krzyża Świętego w Łomży.

W wygraniu tych pieniędzy panu Henrykowi pomogli bowiem nawet księża, którzy - wiedząc o jego szlachetnych zamiarach - z ambon zachęcali łomżan do wysyłania sms-ów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna