Wypowiedzi trenerów po meczu Jagiellonia - Korona Kielce

ma
Gino Lettieri i Ireneusz Mamrot przed meczem Jagiellonia - Korona
Gino Lettieri i Ireneusz Mamrot przed meczem Jagiellonia - Korona Wojciech Wojtkielewicz
Jagiellonia znowu zawiodła. Po słabym spotkaniu białostoczanie przegrali 1:2 z Koroną Kielce

Ireneusz Mamrot, trener Jagiellonii

Do momentu, gdy było 0:0 stworzyliśmy dwie sytuacje i nie było jeszcze tak źle, bo gdyby Poletanović wykorzystał swoją szansę, mogłoby być inaczej.Popełniliśmy przed wszystkim bardzo duże błędy przy bramkach. Szczególnie przy tej pierwszej mogliśmy zrobić więcej jako zespół, bo nie może być tak, że zawodnik przebiega całe boisko i przez to tracimy bramkę. Nadchodząca przerwa jest na pewno bardzo potrzebna drużynie, bo jest bardzo dużo pracy i to nie tylko pod względem fizycznym.

Nie do końca zgodzę się z tym, że zawodnikom brakuje świeżości. Były pojedynki biegowe, które to my wygrywaliśmy. Wiem, że to nie przygotowanie fizyczne jest problem. Problem leży gdzie indziej, ale domyślam się, że z boku mogło to tak wyglądać. W tym przypadku przyznam Państwu rację, że oglądając mecz z boku może wygląda to tak, jakbyśmy byli słabi fizycznie. Ja uważam, że chodzi tu o cechy wolicjonalne i tego nam zabrakło w tym meczu. Gdyby to było, odbiór byłby pewnie inny. Ale wiem, że jeśli tak zaczyna się rundę, to ocena zawsze jest jedna, że chodzi o złe przygotowanie fizyczne. A ja jestem na sto procent przekonany o tym, że tak nie jest. Mamy natomiast dużo do poprawy pod względem wolicjonalnym.

To nie jest tak, że zawodnicy nie chcą. Problem jest w momencie utraty bramki. Powtarzam, że do pierwszej bramki mieliśmy dwie sytuacje i gdyby Marko włożył w swój strzał mniej siły, a więcej precyzji, to byłaby bramka. Ale to też nie jest wytłumaczenie. Wiadomo, że stracona bramka ułatwia mecz drużynie przeciwnej, ale tyle razy już odrabialiśmy straty, że to nie jest problem. Kłopot jest wtedy, gdy ta bramka pada i za dużo głów jest spuszczonych w dół.

Pierwsza rzecz jest taka, że nie możemy dopuścić do tego, żebyśmy wylecieli z pierwszej ósemki. Po drugie mamy Puchar Polski i przede wszystkim musimy poprawić naszą dyspozycję, naszą grę, bo w tym pucharze chcemy o coś powalczyć, a zostały cztery najlepsze drużyny, więc nasza forma musi być dużo lepsza.

Gino Lettieri, trener Korony Kielce

Właściwie nie mamy dużo do powiedzenia, wynik mówi sam za siebie. Właściwie nie mamy dużo do powiedzenia. W związku z tym, że nasza drużyna wielu osobom w Kielcach nie pasuje i przeszkadza, to pokazaliśmy, że mamy charakter. Wynik mówi sam za siebie. Wygraliśmy dzisiaj zasłużenie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na Twitterze!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na Twiterze!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Komentarze 7

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

j
ja
panie redaktorze wynik to 3:1 a nie 2:1, poza tym gdyby trener Mamrot przyznał się do braków szybkościowych to oznaczałoby złe przygotowanie do sezonu, więc plecie o cechach wolicjonalnych. Przy drugiej bramce Runje biegł wolniej bez piłki niż Pucko z piłką
k
kibic
Dodam jeszcze trenerze, że mając po dwóch zawodników na poszczególne pozycje, co w miarę zagwarantował panu Klub - może stworzyć im taką rywalizację, ranking - kto jest lepszy - gra z pary potencjalnych graczy. No bo raczej Arsenic to nie jest prawy obrońca, a to są nie takie jak trzeba nawyki, zachowania na boisku. Ww. to typowy stoper, gracz środka pola, więc w zawodowym klubie z aspiracjami nie łata się dziur, nie zadawala wszystkich grą, tylko wystawia do rywalizacji z parą Runje - Mitrović. To by było ciekawe odniesienie kto z tej trójki by wypadł. To są męskie decyzje trenerze, a nie - jak nie tu, to tu, a możne i tu. Stąd chaos w drużynie i brak rywalizacji na poszczególnych pozycjach. A ww. etatowa para stoperów błędów zrobiła aż nadto, aby nie spróbować coś tu zmienić. Decyzje, decyzje, decyzje, bo można za daleko nie pojechać! Ile błędów zrobił ulubiony przez pana Kwiecień zanim trener to zobaczył. Wszedł Adamec (wcześniej inni) i wypadł co najmniej nieźle, zabrakło mu jedynie doświadczenia, co pozwoliłoby mu na spokojniejszą grę. Do tej pory było na pozycji środkowej dublowanie pozycji przez graczy o tym samym profilu, co wynikało z Pana systemu gry 1-4-2-3-1 Np. Romańczuk, Kwiecień, Poletanović. Twarde zasady rywalizacji spowodowałyby, że grałby najlepszy defensywny pomocnik, środkowy i ofensywny lub dwóch ofensywnych jak w Astanie czy Gabali za trenera GRYHORCZUKA. Dotychczas za dużo graczy było z tyłu a za mało z przodu, więc jak można wygrywać mecze u siebie. Imaz to też nie typowy napastnik, z jego techniką, zmysłem do gry kombinacyjnej i szybkością można grać parą dwóch ofensywnych pomocników, czy napastników-skrzydłowych! Jaga kiedyś tak grała. Był Michalewicz, Leszczyk - na skrzydłach (to były czasy i emocje) i środkowy BAYER. Były skrzydła i wrzutki - podania i bramki. Wczoraj KLIMALA nie dostał prawie nic, więc trzeba kombinować i wykorzystywać co się ma, a nie liczyć że się kiedyś przełamiemy. A mamy niemal najszybszych graczy na tych pozycjach. Takie warianty ćwiczyć trzeba było w Turcji. Pan pokazał, że można podejmować decyzje, np. tak jak w stosunku do Bodwarsona. Można! Czasami trzeba w pewnych granicach zaryzykować, aby osiągnąć zakładany cel. No i na koniec ta siedząca ławka rezerwowych. Młody Łapiński i inni się dostali do składu i siedzą zamiast się rozgrzewać i być w ciągłej gotowości, w każdym momencie w 100 procentach przygotowanym do wejścia! Dlaczego rozgrzewali się przez cały czas Adamec i Kostal, a inni siedzieli - odpowiedź zna trener Mamrot!
k
kibic
Oglądałem mecz na żywo (kolejny), w telewizji (jak zwykle i powtórkę),konferencje trenera i wypowiedzi zawodników. Pozytywy to, że trener nie chowa głowy w piasek i dobrze, że staje twarzą przed trudnymi pytaniami. Tydzień temu niepotrzebnie się obraził na dziennikarza. Co do nich to po prostu jest przykro jak red. "W" na Twitterze jedzie po Jadze, i ich ludziach, łącznie z zawodnikami. Co do zespołu to jest coś na rzeczy. Za dużo zawodników o tym mówi i za dużo przechodzi obok gry (np. A. NOVICOVAS), ale i inni. Do oceny sztabu. Kontynuując myślę, że w to wszystko powinien włączyć się szef Szefów C.K. Na pewno się nie spodziewał i boli go ta sytuacja. Diagnoza musi być. Nie drastyczna bo teraz nie miałoby to sensu. Chodzi o roszady kadrowe. Za chwilę Pogoń, Legia i Lech, a nadto połowa drużyny jest na zgrupowaniach kadry. Na pewno na miejscu trenera nie dawałbym 3 czy 4 dni urlopu, a od czwartku zajęcia, gdyż za dużo jest odpoczynku a za mało właściwej pracy, za którą bierze się pieniądze. W ogóle jako kibic dość mam już słuchania aby po niespełna miesiącu od rozpoczęcia rozgrywek, 3 tyg. w Turcji, ogłaszać, że się trzeba mocniejszą pracą odbudować. Ta intensywność winna być utrzymywana i stopniowana w mikro i makro cyklach. Marazm w grze Jagi widoczny jest aż nadto. Jednostajne tempo, brak przyśpieszenia, skrzydła nie chodzą. W kraju wiedzą, że Jaga gra tak samo, długo z tyłu i próba rozprowadzeń na skrzydła przez Novikovasa (wiec go podwajają). Pisałem kiedyś, że to dobre na wyjazdach, więc są te punkty. W domu brak krótkiego presingu po stracie piłki - jak jeden z graczy zacznie inni nie wychodzą. Co to jest. Dyscyplina taktyczna do bani! Odległości pomiędzy zawodnikami są tak duże, że wymusza to grę dłuższym podaniem a to ryzyku przechwytu. Jak mówi trener kondycja jest, no bo jak się trenuje to musi być. Ale nie o taką kondycję chodzi. Tu ważna jest wytrzymałość siłowa i sprinty w ramach pressingu, czy dynamicznego krycia i wyjścia do przodu, czy grze 1 na 1. Tej mocy nie widać. Tu zespół odstaje. Dużo jest do poprawy, ale teraz w tym momencie -pozytywy to Bodwarson i Adamec - pierwszy mecz i pokazał, że nie odstaje, wręcz przeciwnie, to może być mega gracz. Tylko dziwna postawa np. Novikovasa, który nie pozwolił mu ani razu centrować w dobrych sytuacjach. On pokazał z Wisłą Płock, że ma mega celne podanie (wrzuta na Scepovica i sytuacja bramkowa). To sprawy organizacyjne. Trenerze kto tu rządzi. Chłop czy robotnik! No i w końcu przeszliśmy do lepszego systemu z 1-4-2-3-1 na 1-4-1-4-1 (np. gra ASTANA). Nie ma dublowania pozycji.
N
Naiwniak co to kupił karne
"Trener" podziękował pewnym piłkarzom i sprowadził nowych głodnych sukcesów. Wczoraj głodni rozpoczęli mecz na ławce żeby jeszcze bardziej zgłodnieć. Śmiechu warte :):):)
G
Gość
Na dzień dzisiejszy Jaga jest najsłabszym zespołem w extraklasie!Zespołem,bo drużyną ten"zespół"nie jest.
G
Gość
Mi to wygląda na celową dywersję. W pierwszej połowie sezonu zespół pretenduje do bycia mistrzem, w drugiej do spadku z ekstraklasy. Wygląda to co najmniej bardzo dziwnie!
x
xxx
3:1 było
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna
Dodaj ogłoszenie