Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wyrok dla kilkuset osób! To ofiary oszustów

Michał Modzelewski [email protected]
Ofiary oszustów najczęściej zeznają, że nie czytały umów o kredyt przed podpisaniem. Kupiony okazyjnie sprzęt zwykle już nie działa, natomiast oszukani mają niespłacony kredyt i wyrok.
Ofiary oszustów najczęściej zeznają, że nie czytały umów o kredyt przed podpisaniem. Kupiony okazyjnie sprzęt zwykle już nie działa, natomiast oszukani mają niespłacony kredyt i wyrok.
Kilkaset osób zostało ofiarami szajki oszustów działającej pod przykrywką firmy "Euromaster". Ludzie są w tym przypadku podwójnie poszkodowani.

Nie tylko muszą spłacać kredyty na zakup sprzętu AGD od firmy, ale również zostali oskarżeni o poświadczanie nieprawdy w dokumentach, które posłużyły do zaciągnięcia pożyczek. Proces toczy się przed Sądem Okręgowym w Łomży.

Namawiali na lewy kredyt

Firma działała w latach 2006-2007, głównie na terenie Łomży, Kolna i innych częściach województwa. Mózgiem grupy przestępczej była - wedle łomżyńskiej prokuratury - 44-letnia lublinianka Beata S. Spółka miała podpisane umowy z dwoma dużymi bankami. Jej pracownicy pukali do drzwi przeważnie ubogich ludzi, którzy, niczego nie świadomi, zostawali tzw. słupami do wyłudzenia kredytów.

Tak wizytę oszustów opisywała w czwartek jedna z kobiet, która zeznawała jako świadek. Sąd przesłuchał już 300 osób, drugie tyle jest jeszcze przed nim.

- Zaoferowali mi taki wiatrak z wbudowanym radiem i robota kuchennego - mówiła. - Potem zadali jakieś proste pytanie i za to, że dobrze odpowiedziałam, dostałam 300 zł w prezencie. Nie wiem, co mi uderzyło do głowy, że zgodziłam się na ten zakup. Teraz muszę ze 3 tysiące oddać do banku i jeszcze wyrok dostałam. Sześć miesięcy w zawieszeniu na dwa lata.

Skazani za jeden podpis

Firma, aby uwiarygodnić swoje ofiary przed bankami, przedstawiała bowiem fałszywe zaświadczenia. Np. w przypadku bezrobotnych oszuści wpisywali jako majątek ziemię, której w rzeczywistości nie było i takie oświadczenie dawali im do podpisu.

- Nie czytałam tego, co dawali do podpisywania - mówiła jedna z przesłuchiwanych ofiar oszustów. - Dopiero, jak przyszło wezwanie z sądu w Wysokiem Mazowieckiem, to okazało się, że jakąś ziemię mi tam dopisali.

To właśnie za ten podpis niemal każdy z "klientów" firmy usłyszał potem zarzut poświadczenia nieprawdy w dokumentach. Ich sprawami zajmowały się właściwe dla nich sądy rejonowe. Na szczęście wyroki zapadały w zawieszeniu, ale zdarzały się też uniewinniające. Okazywało się bowiem, że część oszukanych nawet nie umiała czytać.

Na całym procederze zyskali jedynie oszuści, bo oferowany przez nich sprzęt okazywał się tanią tandetą. Łomżyńska prokuratura oszacowała, że oskarżona Beata S. i jej współpracownicy obłowili się na ponad milion zł. Lublinianka odpowiada za kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą i za wysokie oszustwo. Jeśli zostanie skazana, grozi jej nawet 10 lat więzienia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna