Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wyrośnięte żaby

Konrad Kruszewski [email protected]

- Przypomnę, że gdy byłem premierem mieliśmy plan stworzenia koło Nowego Miasta nad Pilicą, na terenie lotniska, supernowoczesnego miasteczka filmowego, gdzie możnaby kręcić wysokobudżetowe filmy, na przykład o dinozaurach, trzęsieniach ziemi, wybuchach wulkanów, czy podboju kosmosu - napisał prezes Kaczyński. Wyniki wyborów mogłyby być inne, gdyby Polacy wcześniej znali te fakty. Sam dowiedziałem się o nich dopiero teraz. Nie miałem pojęcia, że prezes snuł plany związane z dinozaurami.

Jest już po ptakach. A właściwie to po dinozaurach. I po kosmosie, i po wulkanach. Mogliście mieć to wszystko, gdybyście prawidłowo głosowali, czyli na prezesa, ale wybraliście tuskopalikota, to macie teraz w Sejmie, jak spostrzegł ojciec Rydzyk, sodomitów. A to jednak nie to samo, co dinozaury.

Prezes Jarosław przyznał, że w trakcie kampanii popełnił błąd. Taki, że się wypowiedział na temat kanclerz Merkel. Był to błąd niewielki, który w ogóle, według niego, nie wpłynął na wyniki wyborów. Gdyby inni członkowie PiS-u popełniali tylko tak nieistotne błędy, to Kaczyński byłby dzisiaj co najmniej królem, jeśli już nie cesarzem. Dla porządku jednak prezes bierze na siebie ten jeden drobny błąd, żeby nie poszło w świat, że jak papież jest nieomylny.

Błąd dotyczący kanclerz Merkel został popełniony w książce prezesa zatytułowanej "Polska moich marzeń", która ukazała się w trakcie kampanii wyborczej. Moim zdaniem, jej treść zupełnie nie została wykorzystana przez doradców i sztab wyborczy PiS-u. I to był największy, niedopuszczalny błąd. Bo ta książka przecież nie jest o pani Merkel, tylko o marzeniach prezesa. Czyli o dinozaurach. Gdyby eksperci potrafili ten wątek nagłośnić, wyniki wyborów mogłyby być inne.

W tej książce prezes Kaczyński jawi się jako niezwykły miłośnik kina. I ujawnia, co moglibyśmy dzięki jego zamiłowaniu mieć, gdybyśmy go wybrali. "- Przypomnę, że gdy byłem premierem - przypomina - mieliśmy plan stworzenia koło Nowego Miasta nad Pilicą, na terenie lotniska, supernowoczesnego miasteczka filmowego, gdzie możnaby kręcić wysokobudżetowe filmy, na przykład o dinozaurach, trzęsieniach ziemi, wybuchach wulkanów, czy podboju kosmosu".

Tak, tak proszę Państwa. To mogliśmy mieć! Ale wrogowie nie pozwolili dokończyć tego premierostwa, a sodomici nie wybrali na kolejną kadencję. I tak już kilka razy z rzędu.

Myślę jednak, że wyniki wyborów mogły być inne, gdyby Polacy znali te fakty przed wyborami. Sam dowiedziałem się o nich dopiero teraz. Nie miałem pojęcia, że prezes snuł plany związane z dinozaurami. Winię za to szefów kampanii wyborczej PiS-u, którzy z tymi rewelacjami nie potrafili się przebić do świadomości społecznej.

Znając zamiłowania moich rodaków do trzęsień ziemi, wybuchów wulkanu, osobliwie zaś do dinozaurów, sądzę, że ten program bardzo by się im spodobał. Wiem co piszę. Byłem w tym roku pod koniec sierpnia w Londynie, w Muzeum Historii Naturalnej. Kolejka do wejścia oplatała ogromne gmaszysko ze cztery razy, kilka tysięcy osób w niej czekało po dwie godziny, co trzeci w tej kolejce (nic nie przesadzam) był Polakiem i wszyscy szli do dinozaurów. Tylko ja z moją córeczką do płetwala błękitnego.

Czyli dinozaury - tak, płetwal błękitny - nie. Choć, co wie moja córeczka, płetwal błękitny jest i był kilkakrotnie większy od największego dinozaura. Polacy sadzą inaczej i wydaje im się, że dinozaury były największymi zwierzętami żyjącymi na naszej planecie. Przy czym niektórzy (patrz tata Giertycha) są przekonani, że te zwierzęta żyły razem z ludźmi w raju.

Tak sądzi jedna trzecia moich rodaków. Wynika to z badań europejskich, które pokazują, że odsetek obywateli wierzących we współżycie ludzi i dinozaurów jest, jeśli chodzi o Europę, właśnie w Polsce największy. Ściśle mówiąc - prawie największy, bo większy jest tylko w muzułmańskiej Turcji, którą niektórzy uważają też za kraj europejski.

Co jeszcze moglibyśmy dzięki filmowym skłonnościom prezesa PiS-u mieć? Mogliśmy w tym filmowym miasteczku nakręcić ogromną superprodukcję (cytuję Jarosława) "z udziałem twórców z najwyższej półki Hollywood, na przykład o powstaniu warszawskim bądź bitwie warszawskiej (pisownia oryginalna, bo prezes o tych wydarzeniach myśli z małej litery). W tym kontekście myślałem m.in. o Melu Gibsonie i produkcji na miarę Titanica".

Czyli zamiast Borysa Szyca w "Bitwie Warszawskiej 1920" wystąpiłby Mel Gibson. Swoją drogą ciekawe, czy wniósłby on do tej produkcji więcej rozumu, bo jest go w niej akurat tyle, ile w piosence "Jak to na wojence ładnie, kiedy ułan z konia spadnie".

Są to jednak rozważania czysto teoretyczne. Ani Gibsona, ani dinozaurów nie będzie. Zagłosowaliście nie tak, jak trzeba... i po ptakach. Złośliwcy twierdza, że nie ma czego żałować. A to dlatego, że prezes niekoniecznie rozumie to, co pisze. Napisał na przykład, że film "Kobieta i mężczyzna" obejrzał ze względu na udział w nim ubóstwianej Brigitte Bardot (były jednak jakieś kobiety w życiu Jarosława), co jest niezwykle interesujące, zwłaszcza, że Bardot w ogóle w tym filmie nie występowała. Niewykluczone więc, że kiedy prezes pisze o dinozaurach, ma na myśli albo krokodyle, albo nieco wyrośnięte żaby.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna