Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wyrzucili z domu schorowane małżeństwo z 10-letnią córką

Redakcja MM
Redakcja MM
Ubogie, schorowane małżeństwo z 10-letnią córką w jednej chwili ...
Ubogie, schorowane małżeństwo z 10-letnią córką w jednej chwili ... Sebastian Wołosz
Ubogie, schorowane małżeństwo z 10-letnią córką w jednej chwili straciło rodzinne mieszkanie. ZBiLK obiecał, że w ciągu dwóch miesięcy zapewni odpowiedni, zastępczy lokal socjalny. Niestety, wciąż go brak.

- W jednej chwili straciliśmy wszystko. Nasze rzeczy z mieszkania zostały wywiezione do magazynu na Pomorzanach, wśród nich były meble, jedzenie, sprzęt i ubrania córki - opowiadają państwo Anna i Karol Ludowscy (nazwiska i imiona na prośbę Czytelników zostały zmienione). - Z tego powodu córka nie poszła na zakończenie roku szkolnego, nie miała się przecież w co ubrać.

Państwo Ludowscy mieszkali od lat w budynku przy ul. Naruszewicza na Niebuszewie. Oboje są schorowani, z trudnością się poruszają, czekają na poważne operacje. Nie są w stanie pracować, żyją dzięki funduszom z pomocy społecznej.

- Żyjemy bardzo oszczędnie, z pomocy społecznej otrzymuję niewiele ponad 270 zł miesięcznie, nie stać nas było na wszystkie opłaty więc zadłużenie mieszkaniowe rosło - tłumaczy pan Karol. - Sądownie przyznano nam lokal socjalny. Mieliśmy tylko wybrać odpowiedni. Pierwszy odrzuciliśmy, bo toaleta była na podwórku, nie chcieliśmy w takich warunkach wychowywać córki. Pół roku temu dostaliśmy propozycję mieszkania na 2 piętrze w budynku przy ul. Łokietka, gdzie toaleta jest na półpiętrze. Odmówiliśmy, bo bardzo trudno jest nam chodzić. Wejście na drugie piętro to nie lada wyzwanie. Dostarczyliśmy do ZBiLK-u zaświadczenia lekarskie w tej sprawie i poprosiliśmy o lokal na parterze lub na I piętrze. Zapewniono nas w ZBiLK, że coś się znajdzie.

Kiedy pojawiła się idealna oferta - mieszkanie przy ul. Strzałowskiej państwo Ludowscy nie zastanawiali się długo. Obejrzeli mieszkanie, wyrazili chęć przeniesienia się, czekali tylko na załatwienie formalności. Jednak sprawa ucichła. Państwo Ludowscy postanowili zawalczyć o swoje mieszkanie.

- Budynek przy ul. Naruszewicza, w którym mieszkaliśmy był kiedyś własnością mojego dziadka repatrianta - opowiada pan Karol. - Mam na to dokumenty.
Pomyślałem więc, że spróbuję odzyskać tę własność w sądzie. Złożyłem odpowiednie dokumenty, poinformowałem o tym ZBiLK i poprosiłem o wstrzymanie wszelkich prac i decyzji związanych z budynkiem, do czasu rozstrzygnięcia sprawy w sądzie. Na takie działania zezwala prawo.

Jakie było zdziwienie państwa Ludowskich, kiedy dwa tygodnie później komornicy w asyście policji i ochrony eksmitowali ich z mieszkania przy ul. Naruszewicza i kazali przenieść się do budynku przy ul. Łokietka.

- Spakowali nasze rzeczy do worków, przy wynoszeniu połamali lodówkę i łóżko, zabrali nawet ubrania naszej córki, więc ta nie miała w czym iść na zakończenie roku szkolnego - opowiada małżeństwo. - Tydzień później dowiedzieliśmy się, że nasze rzeczy są upchane w jakimś magazynie na Pomorzanach. Nie stać nas, żeby to pozwozić. W mieszkaniu na Łokietka nie ma pralki, jest dużo do zrobienia, ale za nic się nie zabieramy, bo obiecano nam, że do dwóch miesięcy ZBiLK przeniesie nas do innego, lepszego mieszkania. Do tej pory nie dostaliśmy żadnej propozycji. Nasza córka musi iść do szkoły, ale nie wiemy gdzie ją zapisać, bo kto wie, gdzie nas przeniosą. Nie wiemy, co robić. Nie zasłużyliśmy sobie na takie traktowanie. To, że jesteśmy biedni, nie mamy pracy, nie znaczy, że można nas tak wyrzucać z domu i mamić obietnicami.

O wyjaśnienia poprosiliśmy rzecznika Zarządu Budynków i Lokali Komunalnych, Tomasza Owsika-Kozłowskiego.

- Otrzymaliśmy wyrok sądu do eksmisji państwa Ludowskich i musieliśmy go zrealizować - mówi Tomasz Owsik-Kozłowski. - Wcześniejsze, proponowane przez nas mieszkania socjalne były przez państwa Ludowskich odrzucane, więc umieściliśmy ich w mieszkaniu przy ul. Łokietka. Zapewniliśmy jednocześnie, że jeżeli podpiszą umowę najmu tego mieszkania, to do dwóch miesięcy będziemy mogli ten lokal zamienić na inny, znajdujący się na parterze. Niestety, do tej pory pan Karol Ludowski nie podpisał umowy najmu, nie możemy więc dokonać zamiany. Poza tym posiadamy wszelkie niezbędne dokumenty i formalności. Przeniesienie do mieszkania przy ul. Strzałowskiej jest już niemożliwe, ponieważ to zostało zasiedlone przez inną rodzinę. Na pewno znajdziemy jednak inny, odpowiedni lokal. Nie otrzymaliśmy natomiast żadnego pisemnego potwierdzenia ani z sądu, ani od państwa Ludowskich o wszczętym postępowaniu dotyczącym ustalenia własności budynku.

Paulina Targaszewska

Moje Miasto Szczecin www.mmszczecin.pl on Facebook

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto