Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wystarczy im piłka i trochę błota. I już zaczyna się dobra zabawa

Urszula Krutul
Marcin Pawlukiewicz
Najgorzej jak w błocie zgubi się but. Dlatego zawodnicy przyklejają obuwie do nóg szarą, grubą i wytrzymałą taśmą. Stroje też muszą być wytrzymałe na szarpanie. Poza tym... nie ma już żadnych wymagań. Dlaczego dorosłym mężczyznom chce się taplać w błocie?

Pomysł na rozgrywanie meczy piłki nożnej w błocie narodził się w Finlandii, w głowach narciarskich biegaczy. Chcieli oni znaleźć sposób na letnie treningi i pomyśleli o bieganiu właśnie w błotnistej mazi. Później dodali do treningu ćwiczenia z piłką. Był rok 1998. Nie minęło wiele czasu, a idea piłki błotnej (w Finlandii nazywanej suopotkupallo) zaczęła zarażać kolejne narody. Obecnie ta dyscyplina funkcjonuje w Szkocji, Wielkiej Brytanii, Rosji i na Islandii. Błotne szaleństwo dotarło też na Podlasie.

- W Polsce, jeśli mówimy o piłce błotnej, od razu pojawia się nazwisko Zbyszek Masternak. To on jako pierwszy opowiedział mi o tej dyscyplinie - wspomina Maciek Rant z białostockiej drużyny Torfowy DrTusz. - Wcześniej widziałem coś takiego w telewizji, ale to Zbyszek zaraził mnie pasją. Gdyby nie on, pewnie bym się tą dyscypliną nie zajmował. Później, razem z Jackiem Borowskim z Aptel Soccer Team promowaliśmy piłkę błotną na Podlasiu.

Z podwórkowych kałuż na mistrzostwa świata

W piłce błotnej sporo jest z normalnego futbolu. Więc jeśli ktoś kiedyś grał w piłkę, będzie mu na pewno łatwiej.
- Jak byłem małym dzieciakiem, to razem z bratem ganialiśmy do późna w nocy po kałużach. Wtedy nic innego się nie liczyło. Byliśmy tylko my, piłka i kałuże - opowiada Rant. - I teraz, mimo że minęło już trochę lat, wciąż razem gramy, w jednej drużynie. I właśnie z tą drużyną jedziemy na Mistrzostwa Świata, które odbędą się w sobotę w Turcji! Bo piłka błotna to nasza pasja.

I to właśnie pasja i trochę błota wystarczą, żeby rozegrać mecz.
- Boisko zazwyczaj musimy zrobić sobie sami - przyznaje Mateusz Ścieszko z białostockiej drużyny. - I bez pomocy takich służb jak straż pożarna nie dalibyśmy rady. Bo kto nanosiłby wiadrami tyle wody z kranu, żeby nasączyć boisko? Zawsze więc najpierw trzeba znaleźć dobry grunt, potem dogadać się ze strażą i nawadniać, nawadniać, nawadniać...

- Dobrze, żeby podłoże było gliniaste lub iłowate - radzi Maciek Rant. - Wtedy takie boisko raz zalane samo na siebie pracuje. Wystarczy tam zagrać 3 lub 4 mecze i robi się czysta błotna maź.
W Finlandii na niektórych zawodach błota jest aż po kolana, na innych tylko po łydki.

- Teraz jedziemy do Turcji i sami nie wiemy, jak tam będzie - przyznają białostoccy futboliści. - Czasami łatwiej jest grać, kiedy jest mniej błota. Ale to działa w dwie strony - kiedy łatwiej jest strzelać, to trudniej jest bronić. Na pewno zaś im więcej jest błota, tym więcej zabawy.
Zasady w piłce błotnej są podobne jak w tradycyjnej piłce nożnej. Różnice są jedynie takie, że każda z drużyn składa się z dwunastu zawodników, ale na boisku występować może tylko sześciu (bramkarz plus pięciu). Zmian w składach można dokonywać bez limitów. Strój jest dowolny, pod warunkiem, że wszyscy zawodnicy z jednej drużyny mają górę w jednym kolorze. Mecz podzielony jest na dwie połowy (każda po 12 minut).
- Boiska są trochę mniejsze niż w normalnym futbolu, mają po około 60 na 40 metrów - dodaje Łukasz Olszewski z białostockiej drużyny. - No i w piłce błotnej nie ma spalonych. A rzuty wolne, karne i auty wykonywane są poprzez podrzucenie piłki ręką i kopnięcie nogą.

Błoto między palcami

Jest jeszcze jedna zasada, która na początku może wydawać się nieco dziwna, wręcz śmieszna. Otóż w czasie gry nie wolno... zmieniać butów. Jeżeli ktoś zgubi w błocie obuwie, musi opuścić pole gry, a zamienia go inny zawodnik.
- Trzeba zejść z boiska, bo w błocie mogą być różne rzeczy i można się pokaleczyć. Jak się uda, to wyciąga się but z błota i schodzi, ale bywa, że schodzi się bez buta... - przyznaje Mateusz. - Ale i na gubienie butów są sposoby - zdradza. - Niektórzy obwiązują całe buty mocną taśmą, najlepiej szarą. Wtedy jest mniejsze prawdopodobieństwo, że spadną.

- No jak błoto włazi ci między palce u nóg to nie jest to najmilsze odczucie - dodaje ze śmiechem Maciek. - W butach jest łatwiej grać. Błoto ma na boisku różną głębokość. I kiedy jest w pewnym momencie 10 cm, a chwilę później wbiegasz w 20 cm, to w butach jakoś się człowiek zatrzyma, a jakby był na bosaka, to mógłby popłynąć...

Obowiązuje też zasada fair play i pomocy przeciwnikowi.

- Jak jest akcja i przeciwnik dostaje błotem w twarz, to się przerywa mecz i pomaga. Jak bramkarz ma błoto w oczach, to korzysta z koszulki napastnika drużyny przeciwnej - zapewnia Rant. - I ta zasada, że nie gra się bez butów jest zasadą fair play i poszanowania przeciwnika. Przecież wiadomo, że jak się komuś nadepnie na nogę, to boli. Szarpanie za stroje też się zdarza. Tu jest jeszcze ta różnica między normalnym boiskiem, że to jest ruchome podłoże. I jak padasz, to się czegoś chwytasz. I to najczęściej jest coś obok ciebie, czyli przeciwnik.
Rant dodaje, że najważniejsze jeśli chodzi o stroje jest to, żeby były wytrzymałe i szybkoschnące Po każdym meczu zawodnicy idą pod prysznic, myją siebie i stroje. Bo w bluzkach oblepionych błotem można poczuć się jak w zbroi.

- Im więcej błota na stroju, tym jest on cięższy. Trudniej się biega. Wtedy raczej się brodzi - wyjaśnia Mateusz. - Zawsze mam większy komfort, kiedy koszulka jest lżejsza. Łatwiej się wtedy poruszać.
Trudno jest też wtedy, kiedy piłka wpadnie w błoto i ono ją zassie. Wówczas, jak zapewniają chłopaki, może stać obok siebie 6 piłkarzy i żaden nie jest w stanie jej wyciągnąć. Prędzej czy później trzeba ją jednak wydostać. Wtedy sędzia przerywa mecz i wyjmuje się ją rękoma.
Na błotnym boisku najczęściej pojawiają się składy męskie, ale zdarza się, że grają też dziewczyny albo składy mieszane.
- To jest fajne dla piłkarzy amatorów - zapewnia Maciek. - To pierwsze wejście w błoto i przewrócenie się jest dobre dla naszego ego, dla samopoczucia. Amator nic nie musi, ma się tylko dobrze bawić z kumplami.

Maciek nie ukrywa, że facetów jest łatwiej namówić do taplania się w błocie.
- My trafiliśmy do piłki błotnej z normalnej piłki amatorskiej - dodaje. - Trenujemy raz w tygodniu, kopiemy tę piłkę raz lepiej, raz gorzej. Ale jest to naturalne. Z popularyzacją piłki błotnej wśród dziewczyn jest trudniej, bo pojawia się kwestia jak do nich dotrzeć. Bardzo dużo dziewczyn, kiedy ogląda filmy, albo rozgrywki na żywo twierdzi, że chciałyby spróbować. I niektóre zbierają się na odwagę. I dobrze, bo jak dziewczyny grają, to jest fajniej. Jest w tym, jak w dzieciństwie, więcej szczerej radości.

- Chociaż my się też bawimy piłką i daje nam to dużo radości - zaznacza Łukasz. - Nie jesteśmy zawodowcami. Na co dzień amatorsko działamy w Białostockiej Lidze Sportu, mamy swoje treningi. Gramy bez błota, ale z błotem też próbujemy. Trenujemy wytrzymałość i szybkość.

Błotna Liga Mistrzów w lipcu dotrze do Czeremchy

Już lipcu białostoccy piłkarze błotni planują tę dyscyplinę zaprezentować na Podlasiu.
- 25 lipca zapraszamy wszystkich do Czeremchy - zachęca Rant. - Organizujemy tam turniej Błotnej Ligi Mistrzów - Swampions Soccer League. Pojawią się zespoły z Polski i z zagranicy. Nie zabraknie też naszej podlaskiej krwi. Piłka błotna to idealny sport dla Podlasia, bo wszystko, co robimy jest w zgodzie z naturą. Kiedy przygotowuje się boisko, to zrywa się darń, zostawia się ją, a po zawodach zakłada ponownie. Za miesiąc, dwa nikt już nie pamięta, że w danym miejscu były jakieś zawody.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna