Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wyszedł z więzienia i postanowił zemścić się na policjantach

Ireneusz Sewastianowicz
sxc.hu
Strażacy na pamięć znają numer telefonu zainstalowanego w szpitalu psychiatrycznym.

Podobnie jest z automatami, które znajdują się w sąsiedztwie szkół. Stamtąd najczęściej są alarmowani o wyimaginowanych pożarach i innych zdarzeniach.

- Dyżurni do tych "rewelacji" podchodzą z rezerwą - nie ukrywa Dariusz Siwicki, komendant miejski Państwowej Straży Pożarnej w Suwałkach. Przyznaje jednak, że w ubiegłym roku 38 fałszywych alarmów spowodowało konieczność zbytecznych wyjazdów.

- Wiązało się to z dużymi kosztami. Dobrze, że w tym czasie nie dochodziło do prawdziwych zdarzeń, gdzie niezbędna była nasza obecność - mówi D. Siwicki.

Spośród wszystkich fałszywych alarmów strażacy jednak tylko dwa potraktowali jako złośliwe. Przeważały wezwania w dobrej wierze. Ktoś zauważył dym i na wszelki wypadek zadzwonił. Zawodziła też niekiedy przeciwpożarowa instalacja i automatycznie przekazywała sygnał o zagrożeniu.

Nie lubił mundurowych
Spektakularnym wyczynem w październiku ubiegłego roku popisał się 33-letni suwalczanin, który kilkanaście dni wcześniej wyszedł z więzienia. Zadzwonił na alarmowy numer 997 i poinformował, ze w budynku przy ul. Pułaskiego, gdzie mieszczą się policja i prokuratura, został podłożony ładunek wybuchowy.

Zarządzono bezzwłoczną ewakuację wszystkich pracowników. Sprawca ponoć stał po drugiej stronie ulicy i z zadowoloną miną przyglądał się widowisku, które wyreżyserował. Kilka godzin później został zatrzymany. Na trzy miesiące trafił do aresztu. Czekają go poważne konsekwencje karne.

- Idiotycznych telefonów nie brakuje - twierdzi Anna Wałecka-Chamiuk z Komendy Miejskiej Policji w Suwałkach. - Można usłyszeć, że gdzieś leży w domu nieboszczyk, a tam rodzina spokojnie siedzi przy obiedzie i nikt nie narzeka na zdrowie. Dzieci też próbują się bawić. Ale dyżurni raczej są wyczuleni i nie tak łatwo ich nabrać.

W ubiegłym roku suwalska policja 3 fałszywe zgłoszenia (m.in. ewakuacja komendy) potraktowała jako przestępstwa. Odnotowano także 13 wykroczeń. Prawie we wszystkich przypadkach udało się ustalić winnych.

Bomby wyszły z mody
Kiedyś pracę policji i służb ratowniczych często paraliżowali uczniowie. Żeby uniknąć klasówki, dzwonili z informacją o rzekomo podłożonej w szkole bombie. Tych przypadków jest coraz mniej.

- Fałszywe wezwania są, ale to już niewielki problem - uważa Adam Szałanda, dyrektor Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Suwałkach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna