Byłem zdziwiony i zadowolony, gdy dowiedziałem się, że zdjęcie, na którym jest moja mama, wisi na wystawie "Gazety Współczesnej" - mówi Izydor Zieniewicz.
Nasz Czytelnik zwrócił się do nas z prośbą o udostępnienie do rodzinnego albumu zdjęcia, na którym jest jego mama - Bronisława. Ma ono pomóc przy opowiadaniu wnukom historii rodziny Zieniewiczów z Białegostoku. Poprosili go o to synowie, by pamięć o przodkach została w rodzinie.
Obejrzyj inne zdjęcia z cyklu "60 lat Gazety Współczesnej" - kliknij
To właśnie u wnuków i syna w Szczecinie był pan Izydor, gdy w Białymstoku na Rynku Kościuszki można było oglądać wystawę "Gazeta Współczesna 60 lat Blisko Was" (podobne ekspozycje prezentowaliśmy w tym czasie w Łomży i Suwałkach).
To będzie pamiątka
- Gdy wróciłem, znajomi powiedzieli mi: Widziałeś? Twoja mama jest na zdjęciu na wystawie - mówi Zieniewicz. - Od razu poszedłem i znalazłem fotografię. Udało mi się jeszcze zrobić zdjęcie telefonem komórkowym. Gdy przyszedłem tam kolejny raz z aparatem fotograficznym, wystawy, niestety, już nie było.
Pan Izydor przyszedł więc do naszej redakcji. Na zdjęciu jego mama - Bronisława Zieniewicz jest w tłumie, który za chwilę ma wsiąść do autobusu. Fotografię zrobił nasz fotoreporter Zdzisław Lenkiewicz zimą 1981 r. na Rynku Kościuszki. My zaś umieściliśmy ją na wystawie, jako jeden z obrazów pokazujących historię ostatnich kilkudziesięciu lat w naszym regionie.
- Mama miała wtedy 67 lat. Przypuszczam, że została uchwycona w kadrze, gdy wracała do domu w Zaściankach - opowiada syn pani Bronisławy.
Jak mówi pan Izydor, życie w tamtych czasach nie było może łatwe, ale wspomina je z wielkim sentymentem. Choć pochował już rodziców, a teraz sam ma wnuki, z chęcią wraca do tych czasów.
Bronisława dbała o dom, Władysław zapewniał byt
Pani Bronisława nie pracowała zawodowo. W domu miała jednak wiele obowiązków przy szóstce dzieci - Izydorze, jego bracie i czterech córkach. Jej mąż - Władysław był budowlańcem. To on m.in. odbudowywał Białystok po wojnie. Był cenionym pracownikiem i tak zwaną "złotą rączką". Pracował nie tylko przy budowlance i stolarce (pan Izydor ma do tej pory krzesło zrobione przez ojca). Potrafił też sam zrobić solidne buty.
- Pamiętam, jak usłyszałem kiedyś rozmowę ojca, gdy jakiś znajomy zapytał go, czy żona pracuje. Odpowiedział z wyraźną dumą w głosie: - Nie. To na mnie spoczywa obowiązek dbania o byt rodziny - opowiada Zieniewicz.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?