Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z drugiej strony kryminału

Joanna Klimowicz [email protected]
Jarosław Kuźmicki nie chce rezygnować z pracy w areszcie. Jednak z wyrokiem będzie musiał odejść.
Jarosław Kuźmicki nie chce rezygnować z pracy w areszcie. Jednak z wyrokiem będzie musiał odejść. B. Maleszewska
Po 17. latach nienagannej służby w białostockim areszcie śledczym Jarosław Kuźmicki może wszystko stracić. Ciąży na nim zarzut niedopełnienia obowiązków - nie zapobiegł próbie ucieczki więźnia. Czy udowodni, że to nie jego wina? Czy pozostanie po tej stronie krat?

Nie przypuszczał, że wszystko może się tak nagle odwrócić. Ani wtedy, gdy 17 lat temu zaczynał pracę, ani w 2000 r., kiedy był dowódcą konwoju i wiózł osadzonego na pogrzeb jego ojca. W łapskim kościele grupa kumpli skazanego rzuciła się na niego, próbując odbić kolegę. Wyciągnął broń, wycofał konwój, wrócili do jednostki. Za szybką i dobrą decyzję dostał nagrodę. Skończył studia licencjackie, zaczął magisterskie. Dopiero po tym feralnym dniu, 25 lipca 2004 roku, opadły go wątpliwości:

- Magisterium czy wyrok? - żartuje ponuro Jarosław Kuźmicki. - Od trzech lat tracę zdrowie i nerwy, udowadniając, że nie jestem wielbłądem, a organa ścigania chcą zrobić ze mnie przestępcę.

Daleko nie uciekł
W areszcie przy ul. Kopernika był wtedy oddziałowym. W grupach kilkuosobowych, tak jak siedzieli w celach, przekazywał osadzonych koledze na spacerniak. Jeden z nich, Grzegorz H., aresztowany tymczasowo za drobne kradzieże, rozplątał siatkę i "dał nogę". Niezauważony dobiegł do pustego drugiego placu spacerowego, wspiął się na trzymetrowy mur i czepiając się kraty, dotarł do muru strefy gospodarczej. Nie wydostał się poza mury aresztu. Obrotowa kamera niczego nie zauważyła, była zepsuta.

- W pawilonie przebywa około 500 osadzonych, trzeba ich "wyspacerować" na dziewięciu większych boksach i trzech dla izolatek. Spacer trwał od godz. 7.50 do 17.20. Jednorazowo spaceruje do setki ludzi, w różnych grupach, a to była końcówka spaceru - okoliczności przybliża Tomasz Szapował, szef białostockich związkowców służby więziennej. - Przeludnienie, niedofinansowanie i towarzyszący służbie stres miały wpływ na sytuację.

Wydarzenie zostało potraktowane jako próba ucieczki i ówczesna dyrekcja aresztu przeprowadziła postępowanie dyscyplinarne. Wszyscy funkcjonariusze przyjęli wynik z pokorą. Ale nie Kuźmicki. Odwołał się i sąd dyscyplinarny zwrócił sprawę do ponownego rozpatrzenia. Od próby ucieczki minęło pół roku, aż w styczniu 2005 r. sprawą zajęła się prokuratura i postawiła funkcjonariuszom zarzuty niedopełnienia obowiązków. Sprawa trafiła do sądu. Była precedensowa, bo nie zdarza się, by na ławie oskarżonych zasiadali funkcjonariusze i odpowiadali za ucieczkę więźnia, która się nie powiodła. Kuźmicki zdecydował się na wziętego białostockiego adwokata. Nic to nie dało. W III wydziale karnym Sądu Rejonowego w Białymstoku 28 czerwca 2007 r. zapadł wyrok, uznający Kuźmickiego i drugiego funkcjonariuszy za winnych. Sąd przyjął bowiem, że Kuźmicki, odbierając grupę, nie przeliczył osadzonych i nie potwierdził tego w książce ruchu oddziału. Dostał pół roku pozbawienia wolności.

Wyrok albo praca
Warunkowe zawieszenie kary nie jest dla niego pocieszeniem, bo skazany prawomocnym wyrokiem sądowym musiałby odejść ze służby.
- Nie muszę pracować w więziennictwie. Po skończeniu studiów pedagogicznych mógłbym zostać wychowawcą w placówce resocjalizacyjnej. Ale tylko z czystym kontem. Z wyrokiem nikt mnie nie przyjmie - dowodzi. Emerytura wcale mu jeszcze nie w głowie.

Dlatego Jarosław Kuźmicki złożył apelację - rozprawa odbędzie się 26 listopada. Podkreśla, że to nie on, ale inny funkcjonariusz odebrał ze spacerniaka więźniów. Że dozorowanie osadzonych na spacerze nie należało do jego obowiązków. Że sąd nie ustalił, jaki konkretnie interes publiczny został naruszony i czyim zachowaniem. Uważa w końcu, że ciężka, stresująca praca w przepełnionych aresztach nie powinna być tak "wynagradzana" - prokuratorem i sądem za nieumyślny błąd.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna