Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

<B>Z głupot nie będę się spowiadać</B>

<B>Jolanta Gadek</B>
Lekceważysz znaki ograniczające prędkość? Wsiadłeś za kierownicę po "kielichu"? Nakłamałeś w zeznaniu podatkowym? Uskarżasz się na nie istniejące dolegliwości, żeby dostać większe odszkodowanie? Oglądasz zdjęcia pornograficzne w Internecie? Jeśli tak, to popełniasz grzech.

Każdy katolik - niezależnie od tego, jak często chodzi do kościoła, zna dekalog, czyli Dziesięć Przykazań Bożych. Można śmiało stwierdzić, że dekalog zna nawet każdy Polak - wiara chrześcijańska jest nierozerwalnie związana z naszą kulturą, sztuką, literaturą. Dekalog znają więc także ci, którzy deklarują się jako ateiści oraz wyznawcy innych religii. Bo gdyby nie znali dekalogu, nie byliby w stanie zrozumieć wielu utworów literackich.
Dekalog jest jasny i prosty, a jednak współcześni katolicy nauczyli się go interpretować na swój sposób. Z badań przeprowadzonych przez "Pentor" dla tygodnika "Wprost" wynika, że aż 70 proc. ankietowanych Polaków stwierdziło, że robienie zakupów w niedzielę nie jest grzechem, choć trzecie przykazanie jasno mówi: "Pamiętaj, abyś dzień święty święcił"... Aż 58 proc. ankietowanych stwierdziło też, że współżycie przed ślubem nie jest grzechem. A przecież szóste przykazanie mówi: "Nie cudzołóż". Mało tego, aż 39 proc. badanych uznało, że grzechem nie jest rozwód, a 34 proc. - że nie jest nim przelotny romans. I pomimo niezmiennego od lat kursu Kościoła sprzeciwiającego się rozluźnieniu obyczajowości aż 64 proc. badanych uznało, że grzechem nie jest antykoncepcja.
Europejski trend
Czy Podlasianie w podobny sposób traktują najważniejsze przykazania?
- Nie wiem. Bo jeśli ktoś nie uznaje czegoś za grzech, to się z niego nie spowiada. Nikt przecież nie mówi duchownemu: "Uprawiałem przedmałżeński seks, ale nie uznaję tego za grzech", tylko po prostu podczas spowiedzi o tym nie wspomina - mówi ks. Zdzisław Karabowicz, rzecznik prasowy Kurii Metropolitarnej w Białymstoku. - To prawda, że sfera seksu osobom wierzącym przysparza największych problemów.
Dlaczego? Gdyż w dzisiejszych czasach usłyszeć, że jest się "nienowoczesnym", to niemal najgorsza obelga. A nowoczesność dla młodych ludzi to właśnie plastry i pigułki antykoncepcyjne, wieloletnie wspólne mieszkanie przed ślubem albo w ogóle "życie na kocią łapę" bez planów małżeńskich.
- To jest trend nie tylko polski, ale także ogólnoeuropejski czy nawet ogólnoświatowy - uważa ks. Karabowicz. - W telewizji non stop są emitowane filmy, w których zdrada małżeńska, rozwody są traktowane jako coś zupełnie normalnego. Jeśli ktoś rzadko chodzi do kościoła, a telewizję ogląda po kilka godzin dziennie, taki sposób patrzenia na małżeństwo utrwala się w jego świadomości.
Podlasianie, podobnie jak mieszkańcy innych regionów Polski, zachłysnęli się Zachodem, jego laickością.
- Toż oni żyją jak bydło jakieś, w niedzielę zamiast do kościoła jadą swym dużym samochodem do "Auchan" i wracają z torbami zakupów - mówi 70-letnia mieszkanka białostockiego osiedla Antoniuk pochodząca spod Bielska Podlaskiego.
- Co znów tej starej dewotce się nie podoba? - wzrusza ramionami elegancka młoda kobieta. - To, ile razy chodzę do kościoła to moja sprawa. Jestem wierząca, mój syn w tym roku idzie do Pierwszej Komunii. Ale to, co mówią księża, jest nieżyciowe. Nikogo nie zabiłam, nie okradłam i to jest najważniejsze. Z głupot nie będę się spowiadać. Używam tabletek antykoncepcyjnych i nie uważam tego za grzech. Czy jeśli urodzę kolejne dzieci, to ksiądz je wyżywi?
Polaryzacja postaw
Zdaniem ks. Zdzisława Karabowicza od zawsze część osób deklarujących się jako wierzący katolicy, nie przejmowała się naukami Kościoła, nie pogłębiała swej wiedzy religijnej, lekceważąco traktowała przykazania. Ostatnio jednak daje się zauważyć pewną polaryzację postaw: coraz mniej jest "letnich katolików", którzy lubią się określać mianem "wierzących nie praktykujących", a coraz więcej osób zaangażowanych religijnie lub takich, które otwarcie zrywają związki z Kościołem, mówią, że mają swoje zdanie na temat małżeństwa, wiary, grzechu.
- Kiedyś gdy - dajmy na to - rolnik Kowalski zdradził żonę, cała wieś o tym wiedziała - mówi ksiądz z jednej z podbiałostockich parafii. - Kowalski wstydził się rodziców, sąsiadów i nawet jak nie miał ochoty, szedł do spowiedzi, bo przecież w święta wszyscy by widzieli, że nie przyjmuje Komunii Świętej. Teraz takiej presji nie ma. Syn Kowalskiego przeprowadził się do miasta, gdzie jest anonimowy. Sypia z dziewczyną. Większość osób czuje wstyd wyznając grzechy kapłanowi. Syn Kowalskiego więc unika nieprzyjemnej dla niego sytuacji. Albo więc unika spowiedzi i idzie do niej dopiero wtedy, kiedy potrzebuje "papierka" z okazji chrzcin czy ślubu, albo przechodzi nad grzechem nieczystości do porządku dziennego uznając, że grzechu nie ma i nie spowiada się z niego.
Czy zatem ilość grzechów, które wyznajemy w konfesjonale, zależy od wrażliwości naszego sumienia czy poziomu wiedzy religijnej? Bo jeden katolik uzna, że zaniżanie swoich dochodów przy płaceniu podatków jest grzechem (ósme przykazanie - "Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu"), podobnie jak nie wypłacenie pensji pracownikom, inny zaś przejdzie nad tymi kwestiami do porządku dziennego i za grzech ich nie uzna, bo dla niego będą stanowiły potwierdzenie własnej zaradności.
- Grzechem nie jest to, co człowiek sam uważa za grzech. Nie ma tu żadnej dowolności - mówi ks. Zdzisław Karabowicz. - Zło istnieje obiektywnie. Zło wyrządzone komuś będzie długie lata owocować. Jeśli pijany kierowca zrobi komuś krzywdę, ten ktoś przez lata będzie cierpiał.
Ale nie wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że popełniają grzech. Kościół rozróżnia dwa rodzaje ignorancji: ignorancję zawinioną i nie zawinioną. Ta pierwsza występuje wtedy, jeśli ktoś np. wychowuje się w porządnej, wierzącej rodzinie, miał możliwość poznać zasady moralne, nie raz rodzice, dziadkowie czy inni krewni usiłowali wtłoczyć mu je do głowy i wyegzekwować ich przestrzeganie, on zaś bronił się przed tym, nie zwracał na nie uwagi. A więc powinien wiedzieć, co jest grzechem, a co nie, ale nie zależało mu na tym. Ignorancja nie zawiniona występuje wtedy, gdy ktoś nie z własnej winy nie miał możliwości dowiedzieć się, co jest grzechem, a co nie.
Grzech a prawo
Ka. Zdzisław Karabowicz nie ma wątpliwości: prawo sprawiedliwe ustanowione przez państwo obowiązuje człowieka wierzącego - łącznie z przepisami podatkowymi i przepisami ruchu drogowego. Dlatego w ramach wspólnej akcji z policją, której celem jest zmniejszenie ofiar śmiertelnych i poprawa bezpieczeństwa na drogach, podczas niedzielnych nabożeństw w białostockich kościołach, co pewien czas księża przedstawiają statystyki wypadków i przypominają, że łamanie zasad ruchu drogowego jest grzechem.
- Bywa, że prawo jest niesłuszne, chodzi mi o prawo do aborcji, ale to wyjątkowe sytuacje - mówi duchowny. - Prawo dopuszcza w określonych sytuacjach przerwanie ciąży. Ale aborcja jest grzechem, to zabijanie żywej istoty ludzkiej.
Jak często katolicy powinni chodzić do spowiedzi? Zgodnie z pięcioma Przykazaniami Kościelnymi, każdy katolik ma obowiązek "przynajmniej raz w roku spowiadać się i w czasie Wielkanocnym Komunię św. przyjmować." Czy to wystarczy?
- Powinniśmy tyle razy iść do spowiedzi, ile razy popełniamy ciężki grzech, który uniemożliwia nam zjednoczenie się z Chrystusem - dodaje ks. Karabowicz.
Co to jest grzech ciężki? Niewątpliwie zabójstwo, cudzołóstwo, spowodowanie wielkiej szkody. I nie ma tu znaczenia wartość materialna: większą szkodą będzie zrabowanie staruszce emerytce 10 zł, za które miała przeżyć do końca miesiąca, niż kradzież 100 zł bogatemu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna