Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z nowotworem można wygrać!

Paweł Tomkiewicz [email protected]
– Leczenie mamy już za sobą. Ale raz w roku jeździmy na badania kontrolne. I cały czas musimy być czujni – mówi Bożena Wojno, mama Julki.
– Leczenie mamy już za sobą. Ale raz w roku jeździmy na badania kontrolne. I cały czas musimy być czujni – mówi Bożena Wojno, mama Julki.
Pokonaliśmy białaczkę. Teraz wszystkie problemy wydają się dużo mniejsze i łatwiejsze do przejścia - mówi Bożena Wojno, mama 10-letniej Julki.

Gazeta Współczesna - wspolczesna.pl na Facebooku - wybierz "Lubię to". Będziesz na bieżąco

Czytaj też: To bardzo nietypowy zawód, ale ciekawy

Choroba dziecka to straszna wiadomość dla każdego rodzica. Zwłaszcza, jeśli lekarze mówią, że jest to nowotwór. - Na początku jest niedowierzanie, a później trzeba się zmobilizować i zacząć walczyć - mówi Elżbieta Wojewódzka z Łomży, która także przyjechała wczoraj do Centrum Edukacji Ekologicznej w Ełku na III Regionalny Zjazd Onkoludków.

I jak się okazuje, z rakiem można wygrać, o czym zapewniali uczestnicy zjazdu. Wzięło w nim udział około 360 osób m.in. z Ełku, Grajewa, Suwałk, Białegostoku i Łomży.

- Julia zachorowała, kiedy miała 4 latka. Lekarze stwierdzili u niej ostrą białaczkę limfoblastyczną - wspomina tragiczne chwile Bożena Wojno ze Stawisk, która wraz z córką przyjechała na zjazd Onkoludków po raz pierwszy. Jak mówi, takie spotkania są bardzo potrzebne. Są też okazją do spotkań z ludźmi, z którymi poznali się w szpitalu.

- Walka z chorobą trwała dwa lata. Pierwsze pół roku spędziliśmy w szpitalu. Poznałam wtedy Renatę Maciorowską. Nasze córki razem leżały w szpitalu i się zaprzyjaźniły. My również - opowiada.
Zjazd był jednak okazją nie tylko do spotkań i zabawy. Do Ełku przyjechali również lekarze i psycholog, z którymi rodzice mogli porozmawiać o zdrowiu dzieci.

- Rozmowa w szpitalu zawsze jest inna, bardziej stresująca. Towarzyszą jej większe emocje. Teraz możemy porozmawiać swobodniej, dopytać się, na co zwrócić uwagę, jak żyć z chorobą po zakończeniu leczenia - mówi ełczanka Renata Maciorowska ze stowarzyszenia Onkoludki.

Jak opowiadają rodzice małych pacjentów, najgorsze są zawsze pierwsze tygodnie.
- Wiadomość o chorobie wywraca życie do góry nogami. Na drugi plan schodzi praca, sprawy, które mieliśmy do załatwienia. Człowiek nawet zapomina o płaceniu rachunków. Niestety później brakuje też na nie pieniędzy. Ale jakość się udaje. Jest rodzina, przyjaciele. Zawsze ktoś pomoże - dodaje Elżbieta Wojewódzka.

Jej syn Kamil ma teraz 12 lat. Szczęśliwie zakończył już walkę z białaczką.
- Jest tu bardzo fajnie. Są zjeżdżalnie, konkursy. Ale najbardziej podobał mi się zjazd na linie - mówi Kamil.

Takich pogodnych dzieci i ich rodziców na niedzielnym zjeździe było dużo więcej.
- Nam też się udało. Od pięciu lat jest już wszystko w porządku. Teraz pozostały nam tylko badania kontrolne i wierzymy, że wszystko będzie w porządku - dodaje Bożena Wojno.
Jak przyznają rodzice małych pacjentów, jest jedna dobra rzecz, która pozostała im po chorobie ich dzieci.

- To są te przyjaźnie dzieci i dorosłych, które rodziły się w trudnych chwilach, nieraz w bólu i łzach przy łóżkach naszych dzieci - mówi Elżbieta Wojewódzka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna