Gazeta Współczesna - wspolczesna.pl na Facebooku - wybierz "Lubię to". Będziesz na bieżąco
Czytaj też: To bardzo nietypowy zawód, ale ciekawy
Choroba dziecka to straszna wiadomość dla każdego rodzica. Zwłaszcza, jeśli lekarze mówią, że jest to nowotwór. - Na początku jest niedowierzanie, a później trzeba się zmobilizować i zacząć walczyć - mówi Elżbieta Wojewódzka z Łomży, która także przyjechała wczoraj do Centrum Edukacji Ekologicznej w Ełku na III Regionalny Zjazd Onkoludków.
I jak się okazuje, z rakiem można wygrać, o czym zapewniali uczestnicy zjazdu. Wzięło w nim udział około 360 osób m.in. z Ełku, Grajewa, Suwałk, Białegostoku i Łomży.
- Julia zachorowała, kiedy miała 4 latka. Lekarze stwierdzili u niej ostrą białaczkę limfoblastyczną - wspomina tragiczne chwile Bożena Wojno ze Stawisk, która wraz z córką przyjechała na zjazd Onkoludków po raz pierwszy. Jak mówi, takie spotkania są bardzo potrzebne. Są też okazją do spotkań z ludźmi, z którymi poznali się w szpitalu.
- Walka z chorobą trwała dwa lata. Pierwsze pół roku spędziliśmy w szpitalu. Poznałam wtedy Renatę Maciorowską. Nasze córki razem leżały w szpitalu i się zaprzyjaźniły. My również - opowiada.
Zjazd był jednak okazją nie tylko do spotkań i zabawy. Do Ełku przyjechali również lekarze i psycholog, z którymi rodzice mogli porozmawiać o zdrowiu dzieci.
- Rozmowa w szpitalu zawsze jest inna, bardziej stresująca. Towarzyszą jej większe emocje. Teraz możemy porozmawiać swobodniej, dopytać się, na co zwrócić uwagę, jak żyć z chorobą po zakończeniu leczenia - mówi ełczanka Renata Maciorowska ze stowarzyszenia Onkoludki.
Jak opowiadają rodzice małych pacjentów, najgorsze są zawsze pierwsze tygodnie.
- Wiadomość o chorobie wywraca życie do góry nogami. Na drugi plan schodzi praca, sprawy, które mieliśmy do załatwienia. Człowiek nawet zapomina o płaceniu rachunków. Niestety później brakuje też na nie pieniędzy. Ale jakość się udaje. Jest rodzina, przyjaciele. Zawsze ktoś pomoże - dodaje Elżbieta Wojewódzka.
Jej syn Kamil ma teraz 12 lat. Szczęśliwie zakończył już walkę z białaczką.
- Jest tu bardzo fajnie. Są zjeżdżalnie, konkursy. Ale najbardziej podobał mi się zjazd na linie - mówi Kamil.
Takich pogodnych dzieci i ich rodziców na niedzielnym zjeździe było dużo więcej.
- Nam też się udało. Od pięciu lat jest już wszystko w porządku. Teraz pozostały nam tylko badania kontrolne i wierzymy, że wszystko będzie w porządku - dodaje Bożena Wojno.
Jak przyznają rodzice małych pacjentów, jest jedna dobra rzecz, która pozostała im po chorobie ich dzieci.
- To są te przyjaźnie dzieci i dorosłych, które rodziły się w trudnych chwilach, nieraz w bólu i łzach przy łóżkach naszych dzieci - mówi Elżbieta Wojewódzka.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?