Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z okiem do Ełku, z sercem do Augustowa

Julia Szypulska
Suwalczanie już teraz wystają w długich kolejkach, by dostać się do specjalisty. Do kardiologa zapisy prowadzone są już na przyszły rok. Jeśli kogoś nie stać na prywatną wizytę,to może nawet umrzeć. Czy na tym polega reforma służby zdrowia?
Suwalczanie już teraz wystają w długich kolejkach, by dostać się do specjalisty. Do kardiologa zapisy prowadzone są już na przyszły rok. Jeśli kogoś nie stać na prywatną wizytę,to może nawet umrzeć. Czy na tym polega reforma służby zdrowia?
Region. Kardiolog w szpitalu może przyjąć dopiero w przyszłym roku. Okuliści są na urlopach. Może się też okazać, że postawiono nam złą diagnozę. Dla własnego bezpieczeństwa najlepiej więc w ogóle nie chorować!

Do takich wniosków mogą skłonić pacjentów ostatnie wydarzenia w suwalskim szpitalu. W lipcu, głównie z powodów finansowych, złożyło wypowiedzenia sześciu kardiologów. Termin wypowiedzeń minie z końcem października. Wówczas na oddziale chorób wewnętrznych, gdzie pracowali, zostanie tylko jeden lekarz. Oznacza to, że chorzy na serce będą musieli szukać pomocy w Augustowie lub Białymstoku.

Kolejki coraz dłuższe

Efekty problemów kadrowych widać nawet teraz. Żeby się dostać do kardiologa, trzeba czekać w gigantycznej kolejce.

- Zapisy prowadzone są już na przyszły rok - przyznaje Ryszard Skarżyński, z-ca dyrektora do spraw medycznych w suwalskim szpitalu.

Kłopoty z dostępnością do usług medycznych są także wśród innych specjalności. Innym "rekordzistą" jest na przykład oddział nefrologii, gdzie długość kolejki dorównuje kardiologii. W szpitalu pracuje bowiem tylko jeden specjalista od chorób nerek. W świetle powyższych przykładów dwa miesiące czekania na gastroskopię to drobiazg.

- Przecież w tym czasie wszystko może się zdarzyć - irytują się pacjenci. - A bez tego badania często nie da się postawić diagnozy i rozpocząć leczenia.

W tej sytuacji poradzą sobie jedynie nieźle sytuowani suwalczanie. Wybiorą się po prostu do prywatnego gabinetu. O podobnym rozwiązaniu mogą jednak zapomnieć biedniejsi.

Pomocy muszą szukać

Chyba, że pojadą do Ełku. Taką radę wraz ze skierowaniem otrzymał na przykład Wiesław Ciszewski. Mężczyzna zaprószył sobie oko i pojechał na pogotowie.

- Powiedziano mi, że w szpitalu nie ma okulistów, a oddział jest zamknięty - opowiada. - To jakiś absurd!

Okazało się, że pracują na nim tylko dwie lekarki i są akurat na urlopie. Władze szpitala twierdzą, że w nagłych przypadkach należy szukać pomocy w przychodniach. Poleciły też personelowi pogotowia kierować tam pacjentów. Ale Wiesław Ciszewski i kilka innych osób mieli pecha, bo akurat był weekend. Wówczas przychodnie są nieczynne.

Kłopoty z diagnozą

W skład czarnej serii wydarzeń, jakie ostatnio miały miejsce w szpitalu wchodzi jeszcze śmierć pacjenta. U 54-letniego suwalczanina lekarze nie wykryli zapalenia wyrostka. Chory kilka dni przebywał w Suwałkach, skąd trafił do Białegostoku. Tam dopiero rozpoznano chorobę, ale na operację było za późno.

To wszystko budzi wśród suwalczan uzasadniony niepokój. Braki kadrowe, kolejki, a nawet urlopy personelu odbijają się bowiem na nich.

Czy może być jeszcze gorzej?

- Rozmawiamy z lekarzami, którzy chcą odejść i równocześnie szukamy nowych - uspokaja dyrektor Skarżyński. - Na razie efektów nie ma, ale liczymy, że będą. Przed nami jeszcze kilka miesięcy względnego spokoju.
Strach myśleć, co będzie potem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna