Do takich wniosków mogą skłonić pacjentów ostatnie wydarzenia w suwalskim szpitalu. W lipcu, głównie z powodów finansowych, złożyło wypowiedzenia sześciu kardiologów. Termin wypowiedzeń minie z końcem października. Wówczas na oddziale chorób wewnętrznych, gdzie pracowali, zostanie tylko jeden lekarz. Oznacza to, że chorzy na serce będą musieli szukać pomocy w Augustowie lub Białymstoku.
Kolejki coraz dłuższe
Efekty problemów kadrowych widać nawet teraz. Żeby się dostać do kardiologa, trzeba czekać w gigantycznej kolejce.
- Zapisy prowadzone są już na przyszły rok - przyznaje Ryszard Skarżyński, z-ca dyrektora do spraw medycznych w suwalskim szpitalu.
Kłopoty z dostępnością do usług medycznych są także wśród innych specjalności. Innym "rekordzistą" jest na przykład oddział nefrologii, gdzie długość kolejki dorównuje kardiologii. W szpitalu pracuje bowiem tylko jeden specjalista od chorób nerek. W świetle powyższych przykładów dwa miesiące czekania na gastroskopię to drobiazg.
- Przecież w tym czasie wszystko może się zdarzyć - irytują się pacjenci. - A bez tego badania często nie da się postawić diagnozy i rozpocząć leczenia.
W tej sytuacji poradzą sobie jedynie nieźle sytuowani suwalczanie. Wybiorą się po prostu do prywatnego gabinetu. O podobnym rozwiązaniu mogą jednak zapomnieć biedniejsi.
Pomocy muszą szukać
Chyba, że pojadą do Ełku. Taką radę wraz ze skierowaniem otrzymał na przykład Wiesław Ciszewski. Mężczyzna zaprószył sobie oko i pojechał na pogotowie.
- Powiedziano mi, że w szpitalu nie ma okulistów, a oddział jest zamknięty - opowiada. - To jakiś absurd!
Okazało się, że pracują na nim tylko dwie lekarki i są akurat na urlopie. Władze szpitala twierdzą, że w nagłych przypadkach należy szukać pomocy w przychodniach. Poleciły też personelowi pogotowia kierować tam pacjentów. Ale Wiesław Ciszewski i kilka innych osób mieli pecha, bo akurat był weekend. Wówczas przychodnie są nieczynne.
Kłopoty z diagnozą
W skład czarnej serii wydarzeń, jakie ostatnio miały miejsce w szpitalu wchodzi jeszcze śmierć pacjenta. U 54-letniego suwalczanina lekarze nie wykryli zapalenia wyrostka. Chory kilka dni przebywał w Suwałkach, skąd trafił do Białegostoku. Tam dopiero rozpoznano chorobę, ale na operację było za późno.
To wszystko budzi wśród suwalczan uzasadniony niepokój. Braki kadrowe, kolejki, a nawet urlopy personelu odbijają się bowiem na nich.
Czy może być jeszcze gorzej?
- Rozmawiamy z lekarzami, którzy chcą odejść i równocześnie szukamy nowych - uspokaja dyrektor Skarżyński. - Na razie efektów nie ma, ale liczymy, że będą. Przed nami jeszcze kilka miesięcy względnego spokoju.
Strach myśleć, co będzie potem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?