Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Za agresję w więzieniu czekają ich "dźwięki"

Mariola Knap
OSTROŁĘKA. Funkcjonariusze ostrołęckiego aresztu twierdzą, że nie dopuszczają do aktów przemocy wśród osadzonych. Osadzeni są jednak zdania, że agresji w areszcie uniknąć się nie da. Przemocy wśród nich nie zlikwidują nawet kary, jakie za nią grożą.

- Tam za wszystko można dostać w pier... - powiedział "Współczesnej" 27-letni Piotrek, który niedawno wyszedł z ostrołęckiego aresztu na wolność. - Wiem, co to agresja. Siedziałem m.in. za pobicie (paragraf 212). Na wejściu się dostaje. W celi króluje silniejszy, ten który dłużej siedzi. Jak nauczysz się grypsować, to po trzech miesiącach dają ci spokój i jesteś koleś. Ale w areszcie i tak jest dużo spokojniej niż w zakładach karnych.

Najlepsze są "dźwięki"

Zdaniem Piotrka najskuteczniejszym i najbardziej kontrowersyjnym sposobem zwalczania agresji wśród osadzonych, są tzw. "dźwięki".

- Polega to na tym, że funkcjonariusze prowadzą agresywnego więźnia do celi nr 4 (cela zabezpieczająca), rozbierają go do naga, unieruchamiają mu ręce i nogi, zakładają na głowę tzw. "orzech" (kask) i tak pozostajesz przez 12 godzin - mówi jeden z byłych osadzonych w ostrołęckim areszcie. - Potem przez dwa tygodnie przebywa w izolatce. Gdy już się stamtąd wyjdzie, człowiek jest spokojny jak baranek. Wiem, bo sam kilka razy to przeżyłem.

Zgodnie z prawem

Takie postępowanie funkcjonariuszy jest jednak zgodne z prawem.

- Funkcjonariusze Służby Więziennej postępują zgodnie z przysługującymi im uprawnieniami - twierdzi Dariusz Terlikowski, rzecznik prasowy Aresztu Śledczego w Ostrołęce. - Są one określone w ustawie o Służbie Więziennej oraz w innych przepisach wydanych na jej podstawie. Podczas pełnienia obowiązków służbowych funkcjonariusze mogą użyć środków przymusu bezpośredniego, jeżeli jest to konieczne. Nie mogę komentować wypowiedzi osadzonego, ponieważ jest to osoba anonimowa. Jeśli uważa on, że został skrzywdzony przez funkcjonariuszy, może się odwołać np. do prokuratury.

Jak nas poinformował rzecznik prasowy aresztu, środków przymusu bezpośredniego używa się wyłącznie w celu przeciwdziałania usiłowaniu zamachu na życie własne albo innej osoby, nawoływaniu do buntu, rażącemu nieposłuszeństwu, groźnemu zakłócaniu spokoju i porządku, niszczeniu mienia lub ucieczce osoby pozbawionej wolności.

Ciasno w celach

Funkcjonariusze z ostrołęckiego aresztu twierdzą jednak, że nie dopuszczają do aktów przemocy wśród osadzonych. Dowodem na to są statystyki placówki: w 2000 roku złożono do prokuratury cztery zgłoszenia dotyczące agresywnych zachowań dotyczących osadzonych, jak i pracowników aresztu, w 2001 - trzy, zaś w tym roku - tylko dwa. W prokuraturze poinformowano nas, że jeden z tych wniosków został już wycofany przez pokrzywdzonego.

- W areszcie przebywa ponad 140 osadzonych - mówi rzecznik prasowy ostrołęckiego aresztu. - Przypadki agresji wśród nich są sporadyczne. Mogą one jednak wynikać z przeludnienia cel, ponieważ możemy łącznie pomieścić tylko 124 osoby. W roku bieżącym ujawniono wśród nich dwa przypadki agresji. Po przeprowadzeniu przez administrację aresztu dochodzenia, wnioski o popełnieniu przestępstwa przez osadzonych skierowano do prokuratury. Łącznie w 2002 roku przez areszt "przewinęło się" około 1000 osób.

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna