Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Za ciężką pracę dostają symboliczne pieniądze

Tomasz Kubaszewski
Suwalscy nauczyciele pokazują, że jak trzeba, potrafią walczyć o swoje. W czasie strajku zorganizowanego w maju tego roku przez nauczycielskie związki zawodowe, przez cały dzień nie prowadzili lekcji.
Suwalscy nauczyciele pokazują, że jak trzeba, potrafią walczyć o swoje. W czasie strajku zorganizowanego w maju tego roku przez nauczycielskie związki zawodowe, przez cały dzień nie prowadzili lekcji.
Suwałki. Są najliczniejszą grupą zawodowych w Suwałkach. Niemal każdy ma z nimi bieżący kontakt. Bo prawie wszyscy mamy dziecko w przedszkolu czy też w szkole.

We wszystkich placówkach oświatowych Suwałk, podlegających miejskiemu samorządowi, pracuje ponad 1100 nauczycieli. Ponad stu w przedszkolach. Około pięciuset w podstawówkach, drugie tyle w gimnazjach i szkołach ponadgimnazjalnych.

Nauczyciele odgrywają i odgrywali w Suwałkach bardzo dużą rolę. Można powiedzieć, że w latach dziewięćdziesiątych wręcz rządzili miastem. Nauczycielami są bowiem m.in. były prezydent Grzegorz Wołągiewicz, jego ówczesny zastępca (a dzisiaj wiceprzewodniczący rady) Mieczysław Jurewicz, była wiceprezydent Maria Lauryn oraz cała czołówka PiS: Jarosław Zieliński (poseł), Jarosław Schabieński (były wicewojewoda podlaski) i Andrzej Matusiewicz (lider opozycji w radzie miejskiej).

Czy w związku z tym całemu środowisku żyje się w mieście lepiej? Zdania na ten temat są podzielone. Ale czasy, gdy troje nauczycieli pełniło najważniejsze funkcje (Wołągiewicz, Jurewicz, Lauryn) były, według niektórych, znacznie lepszym okresem dla miejscowej oświaty, niż obecny, gdy we władzach nauczycieli nie ma.

Rządzą kobiety

Kim są suwalscy pedagodzy? W większości, to osoby z przynajmniej paroletnim doświadczeniem. Niektórzy - z wieloletnim.

Zawód jest tak sfeminizowany, jak żaden inny. Próżno szukać mężczyzn na przykład w przedszkolach czy klasach 1-3 szkół podstawowych. A jeszcze całkiem niedawno tam pracowali. Rezygnacja, niemal w każdym przypadku, podyktowana jest względami finansowymi. Jeżeli bowiem trzeba utrzymywać rodzinę, to z nauczycielskiej pensji zrobić się tego specjalnie nie da. A niemal w każdej innej instytucji płacą lepiej.

- W naszym środowisku krąży taki żart, że to zawód dla tych, którzy mają bogatych mężów - opowiada jedna z suwalskich nauczycielek.
Panowie trzymali się silnie przede wszystkim na stanowiskach dyrektorów. Ale i to się zmienia. Od 1 września dwie duże szkoły mają nowych szefów. W obu przypadkach mężczyzn zastąpiły kobiety. Dzisiaj panie kierują dziewięcioma placówkami, panowie - ośmioma.

Specjaliści od zawodu

Choć zarobki nie najlepsze, jednak nauczycieli w Suwałkach nie brakuje. Jak mówi Zbigniew De Mezer, naczelnik wydziału oświaty w suwalskim ratuszu, praktycznie wszystkie miejsca są zajęte. Skończyły się już nawet problemy ze specjalistami od języków obcych.

- Brakuje jedynie nauczycieli przedmiotów zawodowych - dodaje. - Działa tu prawo rynku. Szkoła nie jest w stanie zatrzymać dobrego fachowca. Za znacznie większe pieniądze może on bowiem znaleźć pracę niemal w każdej firmie.

Ministerstwo edukacji przygotowuje nowe przepisy, które zachęcałyby do pracy w szkolnictwie nauczycieli zawodu. Kusić miałby wyższe zarobki.

Jeżeli to rozwiązanie wejdzie w życie, wzbudzi zapewne wielkie kontrowersje. Bo np. nauczyciel przedmiotów budowlanych będzie zarabiał znacznie więcej, niż polonista czy matematyk.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna