Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Za czesne kupiła kask biskupowi

Helena Wysocka
Organów ścigania nie interesuje na co były wydawane czesne studentów. To sprawa władz tej prywatnej uczelni. Ale wydatki muszą mieć odzwierciedlenie w dokumentach księgowych. W uczelni Jańskiego tego właśnie brakuje. Jeśli kwestor nie udowodni, że pieniądze poszły na szkolne wydatki grozi jej do dziesięciu lat więzienia.
Organów ścigania nie interesuje na co były wydawane czesne studentów. To sprawa władz tej prywatnej uczelni. Ale wydatki muszą mieć odzwierciedlenie w dokumentach księgowych. W uczelni Jańskiego tego właśnie brakuje. Jeśli kwestor nie udowodni, że pieniądze poszły na szkolne wydatki grozi jej do dziesięciu lat więzienia. Archiwum
Z konta prywatnej uczelni w Łomży zginęły czesne studentów. W ciągu dwóch lat wyparował ponad milion złotych. Władze szkoły podejrzewają, że kasę przywłaszczyła była kwestor. Ale kobieta idzie w zaparte. Przyznaje, że brała pieniądze ale tylko po to, by kupować prezenty duchownym.

Duchowni rzekomo dostawali sękacze, cukierki i drogie alkohole. Do biskupa Józefa Glempa miały trafić kask do jazdy na rowerze i grube, wypchane banknotami koperty. Podobno brał od władz uczelni dwa razy w roku, po kilkanaście tysięcy. Czy tak faktycznie było, wyjaśniają suwalscy prokuratorzy. Choć śledztwo prowadzone jest od niemal trzech lat, zarzutów nikt jeszcze nie usłyszał. Organy ścigania uchylają się od odpowiedzi na pytanie, czy i kiedy to nastąpi. Twierdzą, że za wcześnie na takie wnioski.

Szastała kasą na lewo i prawo

Uczelnia Jańskiego w Łomży, a do niedawna Wyższa Szkoła Zarządzania i Przedsiębiorczości im. Bogdana Jańskiego działa od blisko dwudziestu lat, a jej misją jest m.in. kreowanie wzorców zachowań. Posiada osiem wydziałów w całym kraju i kształci na dwóch etapach. Na pierwszym czesne kosztuje ponad trzy tysiące złotych rocznie. Na drugim - ponad siedem. Chętnych do nauki podobno nie brakuje.

Szkoła wyróżnia się na tle innych tym, że - jak informuje na swojej stronie internetowej - kształtuje w studentach postawę służby i odpowiedzialności. Czy ta zasada obejmuje też kadrę, pewnie wykaże prokuratorskie śledztwo.

Afera w katolickiej uczelni Jańskiego wybuchła prawie trzy lata temu. Wówczas jej kanclerz ks. Marian Piwko zawiadomił organy ścigania, że z konta wyparowały grube pieniądze. W grę wchodziło, jak szacował, kilkaset tysięcy złotych. Uczelniane władze twierdzą, że dopatrzyły się manka w kasie dopiero wtedy, gdy odwołały kwestor. Wówczas przeprowadziły kontrolę swoich finansów i stwierdziły spore nieprawidłowości. W służbowych segregatorach brakowało wielu dokumentów, a inne zostały znalezione w worku, na zapleczu, zamiast w kwesturze. Stąd pojawiło się przypuszczenie, że miały być zniszczone.

Władze szkoły próbowały sprawę załatwić polubownie. Mówiąc inaczej, postawiły pani kwestor ultimatum: jeśli zwróci kasę, sprawa trafi pod dywan. Nikomu, jak widać nie zależało ani na ściganiu nieuczciwych pracowników, ani na rozgłosie. Trudno się dziwić, bo taka sytuacja chluby raczej nie przynosi. Zwłaszcza uczelni z misją, katolickiej. Ale próba mediacji zakończyła się fiaskiem. Kwestor odmówiła zwrotu pieniędzy. Twierdziła bowiem, że na własne potrzeby nie wzięła ani złotówki. Na co więc poszło 1,2 miliona złotych, bo tyle właśnie zginęło? I w końcu jak wyprowadzono je ze szkolnego konta? Organy ścigania nabrały wody w usta.

- Do czasu podjęcia decyzji merytorycznych nie będziemy udzielać żadnych informacji w tej sprawie - kwituje pytania Józef Murawko, naczelnik wydziału śledztwo Prokuratury Okręgowej w Suwałkach.

Z naszych informacji wynika, że uczelnia nie posiadała kasy. A to znaczy, że jej pracownicy nie mogli wpłacać i wypłacać pieniędzy, czy pobierać zaliczek, co znacznie ułatwiłoby robienie zakupów. Wszystkie finansowe operacje były dokonywane więc drogą internetową. Z tego powodu zaczęły się schody. No bo jak tu zapłacić przelewem za sękacza?

Kwestor - prywatnie żona bardzo znanego w mieście polityka, znalazła na to sposób. Założyła na swoje nazwisko kilka, podobno pięć, czy sześć kont w różnych bankach, na które sukcesywnie przelewała czesne studentów. A później pobierała je i robiła zakupy: w Biedronce, cukierni, na stacji benzynowej, w aptekach, czy w drogerii. Pieniądze wydawała niemal codziennie i hojną ręką. Nasz rozmówca twierdzi wręcz, że szastała kasą na lewo i prawo. - Wygląda to tak, jakby apetyt rósł w miarę jedzenia - żartuje. - Pieniądze z bankomatu brała nawet w święta. A rachunki były coraz wyższe.

Paragonów brakuje. Nie ma więc pewności, co trafiało do koszyka pani kwestor. Ale wiadomo, że kupowała nie tylko w rodzinnym mieście, ale też w Białymstoku, czy w Warszawie. Część pieniędzy miała również przelać na konto męża. Po co, trudno powiedzieć. Uzasadnienia tej operacji nikt nie znalazł w uczelnianych dokumentach.

Podejrzenia szkolnych władz wzbudziły też niektóre zlecenia. Przykłady? Bardzo proszę: szkoła zleciła swojemu pracownikowi przeprowadzenie szkolenia, a za tę usługę miała zapłacić blisko 200 tysięcy złotych. I zapłaciła, choć nie wszystkie zajęcia się odbyły. Zastanawiać może fakt, że prowadząca szkolenie, gdy tylko dostała za nie wynagrodzenie, wpłaciła na konto kwestor kilka tysięcy złotych. Podobno oddała wcześniejszą pożyczkę.

Kwestor: szantażował mnie ksiądz

Do prokuratury wpłynęły dwa zawiadomienia. Jedno złożył kanclerz ks. Marian Piwko. Drugie, dwa dni później, kwestor. Duchowny sugeruje w swoim piśmie, że kobieta przywłaszczyła pieniądze. Natomiast oskarżana twierdzi, że była szantażowana. Przez księdza, który miał jej grozić, że jeśli nie zwróci pieniędzy, to zawiadomi o wszystkim prokuraturę.

Parę dni temu zapytaliśmy władze uczelni Jańskiego, jak to możliwe, że przez dwa lata nie zauważyły braku miliona złotych. Ale odpowiedzi nie otrzymaliśmy.

Dotarliśmy też do byłej kwestor. Obiecała, że o tym, co działo się na łomżyńskiej uczelni opowie po zakończeniu śledztwa. To, jak się dowiedzieliśmy, ma być przedłużone do połowy roku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna