Za udział w handlu narkotykami sąd skazał Adama T. na dwa lata więzienia. Jego bliski kolega, Bartosz Z., dostał też dwa lata do odsiadki, ale w „zawiasach”.
Pierwszy wyrok w ich sprawie zapadł we wrześniu ubiegłego roku w hajnowskim sądzie. Ale po odwołaniu trafił do sądu okręgowego w Białymstoku. Ten jednak podtrzymał decyzję sądu niższej instancji co do obu hajnowian.
Do wpadki dilerów doszło 16 stycznia 2014 r. w Białymstoku. Trochę wcześniej funkcjonariusze do walki z przestępczością narkotykową białostockiej policji zaczęli prowadzić czynności operacyjne w związku z zakupem przez Adama T. sporej ilości marihuany. Lokal, w którym mieszkał ze swoją dziewczyną i dwoma kumplami, w tym m.in. z Bartoszem Z., był cały czas pod ich pod dyskretną obserwacją. Nakrycie handlarzy było tylko kwestią czasu.
Policjanci weszli do mieszkania w momencie, kiedy na klatce schodowej dało się wyczuć zapach palonej „trawki”. W trakcie przeszukania w pokoju, w którym przebywał Bartosz Z., znaleziono reklamówkę z dwoma pakietami suszu konopi indyjskich o wadze 202,9 gram.
Z. twierdził, że to jego własność, ale po chwili w pokoju pojawił się inny mężczyzna - Marek C. - i powiedział, że to jednak jego własność i ma te narkotyki na własne potrzeby. Wcześniej według zeznań jednego z policjantów takie słowa zasugerował Adam T. kładąc mu rękę na ramieniu i szepcząc: - Nie martw się, jakby coś to na własny użytek.
Sąd w toku procesu nie dawał wiary tłumaczeniom Marka C.
Co prawda nie znaleziono niezbitych dowodów, że narkotykiem zamierzano handlować, ale dowody pośrednie wykazały, że tak mogło być w istocie. Takiej ilości narkotyku nie kupuje się na własne potrzeby. Towar „na czarnym rynku” wart jest co najmniej 8 tys. zł, a osoby uzależnione raczej nie mają takich pieniędzy i zadowalają się zakupem co najwyżej jednego grama narkotyku za 40 zł.
Poza tym, według ustaleń śledczych, Adam T. miał oprócz telefonu używanego na co dzień inny telefon z zapisanym jednym tylko kontaktem. Prawdopodobnie do kogoś stojącego wyżej w hierarchii przestępczej. Natomiast z komórki Bartosza Z. odczytano wiadomości i notatki w slangu, jakiego używają dilerzy. Były tam kwoty rozliczeń za narkotyki.
Dlaczego tylko Adam T. pójdzie do więzienia? Okazuje się, że to nie pierwsza jego sprawa związana z dilerką. Kilkakrotnie był karany za to samo, ma też wyrok za pobicie. Sąd uznał więc, że miarka się tym razem przebrała.
Bartosza Z. potraktowano łagodniej. Dotychczas nie był karany i nigdy nie przebywał w izbie wytrzeźwień. Obaj zapłacą też równo po 1150 zł kosztów sądowych.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?