Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

<B>Zabawki, które straszą</B>

<B>Jolanta Gadek</B>
Kupowanie dzieciom zabawek służących do straszenia rówieśników rozbudza w nich agresywne zachowania
Kupowanie dzieciom zabawek służących do straszenia rówieśników rozbudza w nich agresywne zachowania A. Zgiet:
Oderwane ręce nieboszczyka, okulary z wydłubanym okiem, plastikowe zęby wampira, kominiarka z trupią czaszką i obrzydliwe, plastikowe pająki - oto niektóre z makabrycznych zabawek, jakie można znaleźć w podlaskich sklepach i na bazarach. Dorośli kupują je dzieciom nie myśląc o tym, jakie spustoszenie wywołają one w psychice najmłodszych.

Jeden ze straganów na bazarze przy ulicy Jurowieckiej w centrum Białegostoku. Za szklaną szybą leżą wyeksponowane plastikowe szczęki z zębami wampira. Obok - czarna kominiarka z trupią czaszką na czole i krwawymi zaciekami pod dziurami na oczy. Tuż obok gumowy, zakrwawiony palec, który dziecko może założyć na swoją rączkę. Można tam również znaleźć sztuczne rany z gumy i "blizny po oparzeniach", które przylepia się do skóry na rękach i na nogach choćby po to, żeby przestraszyć własnych rodziców. Na półkach piętrzą się gumowe psie kupy, ludzkie odchody, nakładki na nos ze sztucznymi "flukami". Obrzydliwe? Nie dla kilkuletniego dziecka.
Zafascynowany sześciolatek rozgląda się wokół. Co chwila mówi: tato, kup mi to! i wskazuje na kolejne przedmioty. Ojciec chłopczyka przebiera w gumowych paskudztwach. Ekspedientka cierpliwie tłumaczy sposób użycia poszczególnych gadżetów.
- Może wezmę ten sztuczny nos - głośno zastanawia się mężczyzna, a jego 6-letni synek chichocze z zadowolenia. - Ostatnio to gumowe gówno, co u pani kupiłem, położyłem w dużym pokoju pod palmą,. A jak przyjszli goście to dziwnie w tym kierunku patrzyli i dyskretnie wciągali powietrze sprawdzając, czy nie śmierdzi. Ale dopiero po kilku kolejkach wódki ktoś odważył się głośno powiedzieć, że widzi kupę... Ale był ubaw! Synek też dał się nabrać, prawda mały?
- Ale potem tato to ja oszukałem Piotrka, bo on myślał, że narobiłem w pokoju na podłogę - cieszy się sześciolatek.
Gust kształtuje się od małego
Z pozoru wydawać by się mogło, że nic złego się nie dzieje: ojciec z synem świetnie się bawią urządzając figle znajomym. Ale to tylko pozory.
- Gust, poczucie estetyki, kształtuje się w dziecku od małego - mówi psycholog Wiesława Gołąbek. - Dziecko zapamiętuje kolorystykę mieszkania, w którym się wychowało, nastrój wnętrza, jego zapach, przedmioty związane z rodzicami. Jeśli rodzice przykładają wagę do jakichś pamiątek rodzinnych, bibelotów, dziecko je zapamiętuje i potem już zawsze kojarzą mu się one z rodziną.
Czy ktoś chciałby, żeby jego dziecko w dorosłym życiu kojarzyło go z plastikową kupą? Jeśli nie - lepiej nie ekscytujmy się takimi gadżetami w obecności potomstwa, a dowcipy róbmy znajomym tylko wtedy, kiedy dziecko tego nie widzi. O ile w ogóle musimy je robić...
Kupując nieestetyczne, brzydkie zabawki, w sposób nieświadomy uczymy dzieci braku smaku. Jest jeszcze jedna sprawa: dziecko najbardziej lubi te zabawki, które dostało od osób, które kocha i lubi. Najbardziej się z nimi identyfikuje.
Plastikowa tandeta i coraz wymyślniejsze, makabryczne zabawki "napływają" do Polski szerokim strumieniem z Chin. Większość z nich kosztuje tylko kilka złotych, więc są przedmiotami jednorazowego użytku. Szybko zresztą się rozpadają. Są one masowo sprzedawane na bazarach, a część z nich trafia również do sklepów.
Zawał murowany
Dziewięcioletni Kuba znalazł w Święta Bożego Narodzenia pod chionką prezent: podłużną, ładnie zapakowaną paczkę. Niecierpliwie rozerwał opakowanie, odchylił karton i... odskoczył jak oparzony. W środku leżała naturalnych rozmiarów ludzka ręka. Ramię "ubrane" było w kraciastą koszulę i zakończone gumową dłonią. Sama dłoń zaś sprawiała takie wrażenie, jakby jej właściciel po śmierci dłuższy czas spędził w wodzie. Z palców wystawały fragmenty pozrywanych ścięgien... W komplecie do dłoni dołączony był duży włochaty pająk. Kiedy kładło się go na gumową dłoń, zaczynała ona drżeć i... pełzać po podłodze, wydając przy tym przeraźliwe okrzyki. Wyglądało to naprawdę makabrycznie, więc nic dziwnego, że nawet 9-letni Kuba nie chciał dotknąć swojego prezentu. Zwyczajnie się go bał i nawet nie podchodził do szafki, w której był schowany. Ofiarodawcy namawiali go, żeby się przełamał, bo tą ręką może straszyć kolegów. Kuba jednak z ulgą pozbył się zabawki.
- Wolę, żeby ta ręka z tym strasznym pająkiem nie leżała w moim pokoju - powiedział.
Tymczasem zdaniem sprzedawczyni ze sklepu, w którym można znaleźć podobne "zabawki", wszystkie makabryczne gadżety cieszą się popularnością wśród nastolatków.
- Popyt na nie rośnie zwłaszcza w okresie Halloween, ale generalnie dobrze się sprzedają przez cały rok - mówi. - Taką rękę można wsunąć do rękawa kurtki albo pod bluzę i podać koledze na powitanie, można ją położyć na podłodze za cudzymi plecami i włączyć znienacka. Robi piorunujące wrażenie, zwłaszcza w słabo oświetlonym pokoju!
Na straganach można też kupić kawałki plastikowych nóg w zakrwawionych butach. Zgodnie z instrukcją sprzedawczyni, są one po to, by... podrzucić je komuś do bagażnika lub podłożyć pod łóżko (tak, żeby wystawał spod niego kawałek buta).
- Zawał murowany! - zachęca sprzedawczyni. - Taka noga kosztuje od 40 do 70 zł, ale jaka to uciecha!
Mali terroryści
- Kupowanie dziecku zabawek służących do straszenia rówieśników czy dorosłych rozbudza w nim i utrwala agresywne zachowania - przestrzega psycholog Wiesława Gołąbek. - Straszenie jest formą agresji, nierzadko łączy się z wrzaskiem, wyskakiwaniem z kąta, machaniem rękami czy tupaniem. Generalnie zaś zabawka, która budzi lęk, nie spełnia swojej roli wychowawczej. Zabawki są po to, żeby stymulować rozwój intelektualny dziecka, jego inwencję twórczą, poczucie estetyki, edukować dziecko, otwierać je na świat i innych ludzi, zachęcać do zdobywania wiedzy o otaczającym świecie.
Bywa, że kilkuletnie dziecko - jeśli jest zachęcane do tego typu zachowań - nie widzi w nich nic złego. Zwłaszcza jeśli jego rodzice czy opiekunowie uznają jego zachowania za zabawne, dowcipne i po każdym nastraszeniu kolegów, cioci czy babci, wybuchają śmiechem. Potem opowiadają znajomym i krewnym, jakie to świetne poczucie humoru ma ich pociecha. W takiej sytuacji dziecko może zamienić się w małego terrorystę, który będzie regularnie znęcał się nad rówieśnikami i domownikami.
- W efekcie taki mały człowiek może mieć w przyszłości, także w życiu dorosłym, problemy z nawiązywaniem normalnych relacji z ludźmi, opartych m.in. na poczuciu bezpieczeństwa, zaufaniu - dodaje psycholog. - Może to też przejawiać się w chęci dominacji, podporządkowania sobie innych, zmuszania ich do określonych zachowań.
Jeśli w dzieciństwie jesteśmy otoczeni zabawkami imitującymi części ciała: ręce, nogi, uszy, nosy itp., ma to wpływ na nasze podejście do własnego i cudzego ciała. Może przejawiać się lekceważeniem prawa drugiej osoby do intymności, powodować obsceniczne zachowania. Możemy też stać się nieczuli na krzywdę drugiego człowieka. Rana, którą odniesie któryś z naszych przyjaciół, będzie tylko powodem do żartów, kpin. Możemy też przestać dostrzegać granicę pomiędzy żartem mieszczącym się w dopuszczalnych prawem i obyczajem granicach, a "żartem", który wyrządza komuś krzywdę. Po prostu żartując nie będziemy zastanawiać się nas skutkami swego postępowania. Najważniejsza będzie to, żebyśmy dobrze się bawili. A że stanie się tak czymś kosztem?
Świństwo w gazecie
O wychowywaniu małych czytelników zapominają też wydawcy gazet dla najmłodszych. Pod koniec ubiegłego roku do komiksu "Kaczor Donald" dołączano "Bombę śmierdziuchową". Gadżet ten po ściśnięciu wydzielał potwornie cuchnącą woń. Część czytelników komiksu zabrało te "bomby" do szkół, a w efekcie w dwóch placówkach rozpylenie tej substancji na korytarzach zakończyło się zatruciem uczniów i odwiezieniem ich do szpitala. Po tych incydentach nauczyciele w całej Polsce pilnowali, żeby kolejni uczniowie nie używali "śmierdziuchów", a wydawca wycofał z kiosków i sklepów pozostały nakład "Kaczora" i obiecał, że będzie ostrożniej dobierał zabawki dla dzieci.
- Ja na szczęście już wcześniej przestałam kupować "Kaczora Donalda" - mówi Dorota Kaczyńska. - Zauważyłam bowiem, że mojemu 8-letniemu synowi wcale nie zależy na czytaniu komiksu, tylko na dołączonych do niego "zabawkach". Raz był to galaretowaty pająk, którego sam brzydził się dotykać, innym razem bliżej nieokreślona lepka guma, która przylepiła się do sufitu i nie mogliśmy jej z mężem oderwać. Pamiętam też wykonaną ze sztucznego, czarnego materiału kominiarkę oraz gumowe zęby wampira...
Za ładne - też niedobrze
Zły wpływ na psychikę dziecka mają nie tylko makabryczne, nieestetyczne zabawki. Niewskazane są również zabawki fałszujące rzeczywistość, przedstawiające ją w innych barwach. Tak jest w przypadku jednej z najpopularniejszych zabawek na świecie - lalki Barbie. Poszczególne modele lalek różnią się pomiędzy sobą tylko kolorem włosówi ubraniem. Wszystkie są bardzo chude, z dużym biustem i bardzo długimi nogami.
Zdaniem psychologów, częste obcowanie dziewczynek z lalką Barbie może spowodować, że w przyszłości - jako nastolatki czy młode kobiety - nie będą akceptowały swojego ciała. Bo nie będą tak szczupłe jak lalki, nie będą miały tak długich nóg, ani tak bujnych włosów. Zapatrzenie w Barbie może skutkować kompleksami, anoreksją czy bulimią.
- Po prostu we wszystkim należy zachować umiar i zdrowy rozsądek - mówi Gołąbek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna