I choć dziś Dariusz K. ma 44, śledczy z Prokuratury Okręgowej w Łomży wysłali akta do sądu rodzinnego w Wysokiem Mazowieckiem. Nie mogli do karnego, bo w chwili czynu sprawca był nieletni.
Akta są bardzo obszerne, to 10 tomów. Sąd rodzinny ponad miesiąc analizował sprawę. W tym tygodniu zdecydował. Po pierwsze: wszcząć postępowanie przeciwko Dariuszowi K., gdyż - jak ustaliliśmy - uznał, że dowody są na to wystarczające. Po drugie... przesłać akta do sądu karnego Sądu Okręgowego w Łomży.
- Postępowanie w sprawie tej osoby wszczęto po ukończeniu przez nią 18. roku życia. Mamy do czynienia z osobą dorosłą, więc wydział rodzinny Sądu Rejonowego w Wysokiem Mazowieckiem nie może podejmować w tej sprawie żadnych czynności. Dlatego, zgodnie z art. 18 par. 1 Ustawy o postępowaniu w sprawach nieletnich, sprawa została przekazana do sądu właściwego według przepisów o postępowaniu karnym - wyjaśnia Piotr Wypych, prezes SR w Wysokiem Mazowieckiem.
Zapewnia, że to co wygląda na lukę prawną, luką nie jest. Po prostu tak są skonstruowane przepisy. A te nie pozwalają pociągać do odpowiedzialności karnej osoby, która nie ukończyła 15 lat chwili popełnienia czynu.
Można się łatwo domyśleć, że w efekcie Dariusz K. nie poniesie żadnej kary. Nawet jeśli sąd rodzinny podjąłby się sprawy, mógł jedynie zastosować środki wychowawcze (nadzór rodzica lub kuratora) lub umieścić winnego w zakładzie poprawczym. A tego też nie mógłby zrobić, bowiem trafić tam mogą osoby do 21 lat.
- Rozumiem sens i założenie tych przepisów. Jest ono proste - za czyny karalne dzieci odpowiadają w inny sposób niż dorośli ludzie. Z założenia dziecko nie ma jeszcze takiego doświadczenia życiowego, ukształtowanej psychiki, by rozpoznać znaczenie swojego czynu i pokierować swoim zachowaniem - komentuje mec. Bartosz Wojda. - Tyle tylko, że w splocie okoliczności jak ten, o którym rozmawiamy, efekt jest taki, że - z punktu widzenia reakcji państwa - zbrodnia obchodzi się w zasadzie bez kary. Tak naprawdę jedyna dotkliwa kara, jaka spotkałaby tego człowieka, gdyby wykazano mu winę (bo przypominam, że mówimy o człowieku niewinnym) to byłby pręgież reakcji społecznej.
Czytaj też: Białystok. Ruszył proces w sprawie zabójstwa starszej mieszkanki Hajnówki w 1996 roku (zdjęcia)
Ofiary to 11-letnia Monika i jej 9-letni brat Janusz. Rodzeństwo zaginęło 23 października 1989 r. podczas zabawy po szkole. Ich ciała znaleziono następnego dnia w lesie między Jeńkami a Łupianką Starą. Dzieci zostały uduszone sznurem-skakanką Moniki. Przyjęto, że do ataku doszło na tle seksualnym.
Wobec niewykrycia sprawcy 4 czerwca 1990 r. śledztwo umorzono. Zostało podjęte na nowo w październiku 2018 r. Powód to nowe okoliczności ujawnione przez policjantów z tzw. Archiwum X. Parę tygodni później zatrzymano dwóch mieszkańców Jeniek - Dariusza K. i jego ojca. W dniu zabójstwa Moniki i Januszka, około 100 metrów od miejsca zbrodni, wymieniali na drodze koło w przyczepie ciągnika. Obu mężczyzn po przesłuchaniu szybko wypuszczono. Od młodszego pobrano wcześniej materiał biologiczny do badań porównawczych. Na podstawie zebranych w ciągu kolejnych dwóch lat dowodów, w tym ekspertyz psychologicznych, wariograficznych (na tzw. wykrywaczu kłamstw) prokuratura uznała, że sprawcą jest właśnie Dariusz K.
Nikomu więcej zarzutów nie postawiono.
Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?