Ofiarą niedoszłego porywacza miała być córka lekarza, który prowadził ciążę partnerki oskarżonego. Piotr K. - czemu nie zaprzecza - na początku lipca 2020 r. wysłał do medyka SMS-a z mrożącą krew w żyłach informacją, że jeśli w ciągu 48 godzin nie przygotuje 2 mln zł, jego córka zostanie porwana.
Przerażony lekarz poinformował policję. Ta zaczęła działać. Ustalenie tożsamości szantażysty nie było łatwe. Okazało się, że wiadomość wysłano z telefonu z kartą SIM zarejestrowaną na fikcyjne dane. Po blisko trzech tygodniach funkcjonariusze CBŚP zatrzymali Piotra K. w Suwałkach.
- Groźba porwania malutkiego dziecka, skierowana do jego ojca, jest szczególnie bolesna i perfidna, zwłaszcza, że oskarżony wkrótce sam miał zostać ojcem. Trudno zrozumieć, dlaczego sięgnął po takie środki, aby zagwarantować stabilność materialną przyszłej rodziny - podkreślała prokurator Agnieszka Kalisz w mowie końcowej wygłoszonej w poniedziałek.
Zakończył się proces Podlasianina oskarżonego o planowanie porwanie cudzego dziecka
Przygotowywanie do wzięcia zakładnika i usiłowania wymuszenia rozbójniczego w formie okupu to najpoważniejszy zarzut, ale w sumie Piotr K. usłyszał ich cztery (obejmują okres od lutego do lipca 2020 r.). Pozostałe dotyczą usiłowania oszustwa oraz przywłaszczenia pieniędzy i towaru na szkodę dwóch kwiaciarni (przedsiębiorcy zapłacili w sumie ponad 12 tys. zł i nie otrzymali towaru z hurtowni, w której oskarżony był przedstawicielem handlowym) oraz próby wyłudzenia pieniędzy od Archidiecezji Białostockiej. Kilka tygodni przed SMS-em do lekarza, Piotr K. miał wysłać e-mail do arcybiskupa. Podawał się za osobę ścigającą przestępców seksualnych, których ofiarami są dzieci. Twierdził, że sam jest ofiarą księdza-pedofila i ma dowody (w tym nagrania wideo) obciążające czterech duchownych. Groził, że pójdzie z nimi do mediów. Za milczenie żądał 2 mln zł.
Prokuratura za wszystkie te czyny żąda dla K. kary łącznej w wysokości 4 lat więzienia oraz 10 tys. zł grzywny. Obrońca mieszkańca woj. podlaskiego - kary więzienia w zawieszeniu lub ograniczenia wolności, przy czym uniewinnienia od głównego zarzutu. Uważa, że zachowanie jego klienta - choć naganne - nie wyczerpuje "znamion przestępstwa". Oskarżony nie śledził bowiem dziewczynki ani jej członków rodziny, nie zbierał informacji o niej, nie miał przygotowanego pomieszczenia do przetrzymywania dziecka.
Zobacz także: Nie było próby porwania 9-latka. Chłopiec zmyślił całą historię, bo był zły na matkę. Prokuratura umorzyła śledztwo
- Nigdy nie było takiego planu, żeby porwać dziecko. Prócz wysłania SMS-a, sprawca nie podjął żadnych innych kroków - mówił adw. Kamil Kaliciński. Wymieniał okoliczności łagodzące jak brak wcześniejszej karalności K., jego młody wiek, czy wyrażenie skruchy. - Wszystkie czyny miały miejsce na początku pandemii. Pan nie był pewny przyszłości, w drodze było jego dziecko. Wszystkie te okoliczności sprawiły, że pogubił się swoim życiu i podjął bardzo złą decyzję co do sposobu, jak poradzić sobie z problemami finansowymi.
Sąd Okręgowy w Białymstoku wyrok ogłosi 4 kwietnia.
Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?