Zalało nas już trzeci raz w tym roku

Przez te burze nie możemy spać spokojnie. Gdy pada, woda z całej drogi płynie na nasze posesje - mówi Grzegorz Opałka, mieszkaniec Siedlisk. W podobnej sytuacji jest także kilku jego sąsiadów.

Ulewy dają się we znaki mieszkańcom gminy Ełk. Wystarczy kilkuminutowe oberwanie chmury, aby ich działki znalazły się pod wodą.

- W czwartek zalało nam piwnice. Dom stał w środku kałuży. Strach było do niego wejść, bo jeszcze prąd mógłby porazić - dodaje Waleria Jóźwiak.

Rozwiązaniem problemu byłoby wybudowanie kanalizacji deszczowej albo przynajmniej udrożnienie rowów melioracyjnych. Mieszkańcy Siedlisk wielokrotnie interweniowali w tej sprawie u wójta. Jednak gminni urzędnicy tłumaczą, że nie są właścicielami drogi. Odpowiada za nią Wojewódzki Zarząd Dróg.

- Kiedy około 10 lat temu budowaliśmy chodniki w Siedliskach, nie widzieliśmy potrzeby robienia deszczówki. Nikt nie spodziewał się takich opadów - przyznają pracownicy Wojewódzkiego Zarządu Dróg.
Na razie jedynym wyjściem jest udrożnienie rowów melioracyjnych. Jednak nie jest do końca jasne, kto miałby się tym zająć.

Urzędnicy są zdania, że odpowiedzialność spoczywa na właścicielach posesji położonych przy rowach. Natomiast ci uważają, że problemem powinna zająć się gmina.

Groźby zalania boją się także mieszkańcy Mrozów.

- Nasza droga to jedno wielkie bajoro. Woda stoi już na działkach i boję się, że przy następnym deszczu zaleje mój dom - mówi Arleta Suwalska. - Prosiłam wójta o pomoc, ale bezskutecznie.

- Pracujemy wszędzie tam, gdzie mieszkańcy są najbardziej zagrożeni. Stopniowo czyścimy rowy melioracyjne i likwidujemy przełomy - zapewnia Antoni Polkowski, wójt gminy Ełk.