Zamiast spać, 51 latek nocami odwiedzał sale innych pacjentów. Gdy ci spali, z ubrań i toreb zabierał portfele z pieniędzmi, dokumentami i kartami kredytowymi a także telefony komórkowe. Łącznie jego łupem padło mienie wartości blisko 4000 zł! Złodziej wpadł, bo cały swój łup zaniósł znajomemu i poprosił o przechowanie przez dwa tygodnie, gdy - jak mówił - będzie w szpitalu.
Na szczęście zdziwiony nietypowym pakunkiem znajomy złodzieja, natychmiast powiadomił policjantów. W czwartek przed południem 51-latek podczas wypisu ze szpitala dostał o jeden dokument więcej - protokół zatrzymania od policjantów!
Amatora cudzej własności nie wzruszył nawet jeden z sms-ów przesłanych przez męża okradzionej kobiety, w którym prosił o oddanie telefonu bo potrzebny jest kontakt z ciężko chorą osobą. - O tym, żeby chory okradał innych chorych na taka skalę, dotąd nie słyszałem - mówi Tomasz Krupa, z Komendy Miejskiej Policji w Białymstoku. - Zdarzają się natomiast co jakiś czas zgłoszenia, że ze szpitali giną różne przedmioty.
I rzeczywiście, złodzieje w szpitalach czy przychodniach to odwieczny problem tych placówek. - Jak tylko wybudowaliśmy nowy budynek, gdzie są nasze poradnie specjalistyczne, natychmiast z łazienek zginęły baterie, bidety czy klamki - mówi Tomasz Koronkiewicz, zastępca dyrektora szpitala klinicznego w Białymstoku. - Takie kradzieże powtarzają się do dziś, niewiele pomaga nawet ochrona. Niestety, niektóre osoby maja taka naturę, że wynoszą co się da, skąd się da. Na szczęście incydentalnie zdarzają się sytuacje, że ginie coś pacjentom na oddziałach.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?