Zamurowali mnie żywcem!

Michał Modzelewski
Z okien Krystyny Zdziemborskiej, mieszkanki bloku przy ul ks. Janusza w Łomży, roztacza się widok tylko na kilkumetrowy gmach stojący na terenie jej ogródka
Z okien Krystyny Zdziemborskiej, mieszkanki bloku przy ul ks. Janusza w Łomży, roztacza się widok tylko na kilkumetrowy gmach stojący na terenie jej ogródka
Łomża. Kiedy przyjedzie tu jakiś ksiądz, by poświęcić ten gmach, który wyrósł mi pod oknem, to poproszę by i mnie, zamurowaną żywcem, poświęcił - mówi oburzona Krystyna Zdziemborska, mieszkanka jednego z bloków przy ul. ks. Janusza. Tuż pod jej oknem, na ogródku działkowym, powstaje wysoki na ok. cztery metry budynek, w którym mają mieścić się gabinety dentystyczne.

- Kiedy wprowadzałam się tu z rodziną dwadzieścia sześć lat temu, byliśmy jednymi z pierwszych mieszkańców tej spółdzielni - wspomina Pani Krystyna. - Razem z mężem, który kochał przyrodę, chcieliśmy mieszkać na parterze i mieć choć kawałek poletka, by zasadzić coś pięknego i wypocząć latem.

W odległości kilku metrów od jej balkonu stoi teraz wysokie ogrodzenie. Tuż za nim ponad dwukrotnie większy budynek, który wchodzi częściowo na jej ogródek. Zgodę na jego budowę wydała Spółdzielnia Mieszkaniowa "Perspektywa".

- Mam ogromny żal do prezesa Zbigniewa Lipskiego i kierownictwa, że nikt nie pofatygował się, by wyjaśnić mi, jak to ma wyglądać. Nie powiedzieli mi, że będzie to tak wielkie. Teraz to nawet przez okno nie ma po co wyglądać. - rozkłada ręce Pani Krystyna. - Co z moją prywatnością? Teraz latem nie będę mogła nawet w spokoju wypocząć w zieleni.

Jest emerytką i wdową, ma za sobą 36 lat pracy w szkolnictwie. Odkąd obie dorosłe córki wyprowadziły się do stolicy, w mieszkaniu na co dzień przebywa sama. Pocieszeniem był ogródek, który pieczołowicie pielęgnowała. Większość drzewek i krzewów wycięto.

- To podłość - kwituje krótko. - Niszczyć przyrodę, podczas gdy wokoło jest tyle pustych placów. W dodatku latem okna się otworzyć nie dało przez tę drewnianą latrynę dla robotników. Załatwiają się w dziurę w ziemi i podczas upałów smród niósł się do domu - opowiada pani Krystyna.

Mieszkanie ma ponad 70 mkw. Odkąd została sama, nosiła się z zamiarem jego sprzedania. Teraz uważa, że straci. Bo kto zechce kupić mieszkanie z takim widokiem za oknem?

Z władzami spółdzielni rozmawialiśmy w piątek. Obiecano nam odpowiedzi na nasze pytania udzielić faksem. Do momentu zamknięcia numeru nie doczekaliśmy się wyjaśnień. Do sprawy wrócimy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Komentarze 5

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

m
młoda
W dniu 17.11.2008 o 09:14, Gość napisał:

A gdzie maja mieszkac mlodzi ludzie tacy jak ja? Miasto sie rozbudowuje i trzeba sie z tym pogodzic. Zawsze jest jakies rozwiazanie. Mozna sprzedac mieszkanie i sie wyprowadzic na peryferia a tam ziemi na ogrodki ile dusza pragnie



pragne zauwazyc ze tu nie chodzi o budynek mieszkalny tylko uslugowy. nie sadze by ktokolwiek chcial miec przed oknem sciane i czuc sie ja za murem wieziennym... i tu nie chodzi o hektary przestrzeni... po co ta zlosliwosc???? czytaj uwaznie to co komentujesz głabie!
1234
Pani Krystyno trzeba się cieszyć, że to nie hiper market !
f
franek
Moim zdaniem stwierdzenie ,,mój ogródek" nie jest właściwe gdyż jest to teren spółdzielni i każdy z mieszkańców ma do tego trerenu takie same prawa. Pani proponuję przeprowadzkę na wieś, gdzie się będzie mogła dalej realizować swoje zamilowania w uprawianiu poletek i znajdzie szczęscie i spokój z dala od miejskiego zgiełku.
b
bebiko
" To podłość - kwituje krótko. - Niszczyć przyrodę, podczas gdy wokoło jest tyle pustych placów." No prosze - to w Lomzy bronia przyrody w Rospudzie..a u siebie to juz nie..............ooooooooooooooooo Panowie..nieladnie nieladnie
G
Gość
A gdzie maja mieszkac mlodzi ludzie tacy jak ja? Miasto sie rozbudowuje i trzeba sie z tym pogodzic. Zawsze jest jakies rozwiazanie. Mozna sprzedac mieszkanie i sie wyprowadzic na peryferia a tam ziemi na ogrodki ile dusza pragnie
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna
Dodaj ogłoszenie