Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zapłacili 900 zł i trafili za kraty

Urszula Ludwiczak [email protected]
– Myślałam, że w Zakładzie Karnym wszystko będzie takie straszne, a jest sympatycznie i bezpiecznie – mówi Agnieszka Markowska. – A nie ukrywam, że przed wejściem tu trochę się bałam... Podczas zwiedzania towarzyszył jej chłopak, Chrystian Zieliński.
– Myślałam, że w Zakładzie Karnym wszystko będzie takie straszne, a jest sympatycznie i bezpiecznie – mówi Agnieszka Markowska. – A nie ukrywam, że przed wejściem tu trochę się bałam... Podczas zwiedzania towarzyszył jej chłopak, Chrystian Zieliński.
Agnieszka i Chrystian dali się zamknąć w więzieniu. I jeszcze za to zapłacili!

Młoda para z Warszawy wyłożyła z własnej kieszeni niemal 900 zł, aby przez dwie godziny pobyć w białostockim Zakładzie Karnym. Wrażeń nie brakowało: był spacerniak, więzienny obiad... Ale najważniejsze, że pieniądze wydane na tę nietypową wycieczkę, wspomogą - w ramach Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy - chore dzieci .

Więzienie od środka

W minioną sobotę, w samo południe, pod Zakładem Karnym przy ul. Hetmańskiej w Białymstoku zaroiło się od kamer, aparatów fotograficznych i dziennikarzy. Pierwszy raz media miały zdawać relację z dobrowolnego wejścia do więzienia dwójki młodych ludzi.

Agnieszka Markowska i Chrystian Zieliński przyjechali tu specjalnie z Warszawy. Nieco zaskoczeni takim zainteresowaniem mediów, spokojnie poddali się przeszukaniu "na bramce“. Potem strażnik poprowadził ich do dyrektora ZK, ppłk. Tadeusza Kaczyńskiego. Stamtąd wszyscy razem wyruszamy na wycieczkę po zakładzie...

Na początek sala widzeń. Jako że jest sobota, do wielu z osadzonych przyszły bliskie osoby.
- Ta sala ma wielorakie przeznaczenie, jest też naszą salą kinową czy świetlicą - opowiada ppłk Kaczyński. Z sali widzeń przechodzimy do pokoju wychowawcy. Ten, aby w kontaktach ze skazanymi nie epatować mundurem, jest ubrany po cywilnemu.

Kolejny punkt programu to radiowęzeł. Pracujący w nim skazani zapraszają Agnieszkę i Chrystiana na krótki wywiad, po zwiedzeniu zakładu. Przechodzimy do kolejnych pomieszczeń. Większość przejść jest zamykana, więc co chwilę musimy się zatrzymywać, aby nas przepuszczono.

- Jesteśmy zakładem otwartym i półotwartym, osadzeni mają możliwość swobodnego przemieszczania się w ramach oddziału lub pójście np. do biblioteki - opowiada dyrektor.

Biblioteka to kolejny punkt naszej wizyty. Potem Agnieszka i Chrystian mogą zajrzeć do pokoju, w którym odbywają się widzenia bezdozorowe. Zachodzimy też do kaplicy, gdzie na etacie jest dwóch księży: katolicki i prawosławny, ale często skazanych odwiedzają też przedstawiciele innych wyznań, np. Jehowi czy Zielonoświątkowcy.

Obok jest sala komputerowa, gdzie odbywają się zawodowe kursy. I w końcu wchodzimy do jednej z cel. Jest pięcioosobowa. Agnieszkę interesuje, czy w zakładzie są też cele pojedyncze.

- Nie ma, bo Polacy są społecznym narodem - tłumaczy ppłk Kaczyński. - Wolimy mieszkać z kimś. To oczywiście czasem rodzi konflikty, ale rolą wychowawcy jest, by tak dobrać mieszkańców, żeby tych konfliktów nie było.

Dyrektor zapewnia, że w ZK już dawno nie było bójki. - Nasi skazani to osoby, które odbyły już część kary w innym zakładzie lub mają krótki wymiar kary, są nastawieni na wolność i wyjście z ZK - mówi. - Nie chcą zostawać tu dłużej.

W więziennej celi Agnieszkę i Chrystiana czeka kolejna atrakcja - obiad. Taki sam, jaki dzisiaj dostali wszyscy osadzeni. To zupa warzywna, a na drugie kaszanka z ziemniakami i ogórkiem kiszonym. Porcje takie, jak dla wszystkich. Podobnie jak zastawa: plastikowe talerze i sztućce.

- U nas nie ma stołówki, osadzeni jedzą w celach. Często też sami sobie gotują - opowiada dyrektor. - A nasza kuchnia słynie z dobrego jedzenia.

Więzienna kuchnia smakuje też gościom, zwłaszcza Agnieszce. Porcje okazują się jednak zbyt duże. Po obiedzie jeszcze chwila na spacerniaku. Dłuższy spacer uniemożliwia deszcz i silny wiatr. I to już koniec wycieczki dla mediów. Agnieszka i Chrystian zostają, my opuszczamy zakład.

Pomogła dzieciom

Agnieszka Markowska od dawna marzyła o takiej wycieczce. Jest ona bowiem studentką II roku resocjalizacji i swoją przyszłość wiąże z pracą w takiej placówce.

- Myślę o pracy jako wychowawca czy terapeuta w zakładzie karnym. Dlatego chciałam zobaczyć takie miejsce od środka, poczuć jak tam jest - tłumaczy dziewczyna. - Było bardzo sympatycznie i przede wszystkim bezpiecznie.

Agnieszka spełniła swoje marzenie i jednocześnie pomogła chorym dzieciom. Wizyta w Zakładzie Karnym była bowiem licytowana na aukcji białostockiego sztabu WOŚP. Agnieszka zapłaciła za nią 898 zł. Te pieniądze wspomogą ratowanie dzieci z chorobami nerek i urologicznymi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna