Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zapłata za to, że nie pracowali

Tomasz Kubaszewski [email protected]
Za czas strajku lekarze otrzymali wynagrodzenie. - Taką decyzję podjął dyrektor - tłumaczą.
Za czas strajku lekarze otrzymali wynagrodzenie. - Taką decyzję podjął dyrektor - tłumaczą. J. Szypulska
Suwałki. Prokuratura sprawdza, czy w czasie ubiegłorocznego strajku lekarzy dyrektor szpitala nie dopuścił się niegospodarności.

Doniesienie w tej sprawie złożył NSZZ Pracowników Służby Zdrowia. - Na tym strajku szpital stracił około 5 mln zł - mówi Grzegorz Pietrołaj, przewodniczący związku. - Wszystko wskazuje na to, że można było tego uniknąć.

Zdaniem związkowców, strajk nie był legalny. Referendum na ten temat lekarze przeprowadzili wyłącznie wśród swojej grupy zawodowej. Powinni natomiast, jak nakazują przepisy, wśród całej załogi. Tak robiły np. pielęgniarki.

- Skoro protest był nielegalny, ówczesny dyrektor powinien doprowadzić do zwolnienia organizatorów z pracy i zakończenia akcji - dodaje Pietrołaj. - Przymknął jednak na wszystko oko i w dodatku płacił lekarzom za czas, kiedy strajkowali.

Zgodnie z przepisami

Jolanta Sochańska, przewodnicząca szpitalnych struktur Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy, dziwi się, kiedy słyszy tego typu zarzuty.

- Wydawało się, że kwestia referendum została już dawno jednoznacznie wyjaśniona - mówi. - W tej sprawie jest bogate orzecznictwo, w myśl którego w takich zakładach, jak nasz, gdzie funkcjonują różne grupy zawodowe, wystarczy zapytać o zdanie samych zainteresowanych. To byłaby zresztą niedorzeczność, gdyby o strajku lekarzy wypowiadali się np. pracownicy techniczni.

Sochańska przyznaje, że dyrektor zdecydował się na zapłacenie za okres strajku. Był to zresztą jeden z postulatów protestujących, bez spełnienia którego wykluczali dalsze rozmowy.

- Dyrektor mógł zapłacić za czas strajku, ale nie musiał. Wybrał to pierwsze rozwiązanie - dodaje dr Sochańska.

Wiele spraw

Prokuratura bada nie tyle to, czy protest był legalny czy nie, lecz czy można w tym przypadku mówić o niegospodarności. Śledczy zajmują się zresztą nie tylko tym. Analizują też, jak informowaliśmy, zasadność zatrudnienia doradcy od zamówień publicznych, który zarabiał ponad 9 tys. zł miesięcznie oraz kilka innych podobnych kwestii.

- To jest wciąż postępowanie w sprawie, nikomu żadne zarzuty nie zostały przedstawione - mówi Ryszard Tomkiewicz, rzecznik prasowy suwalskiej prokuratury.

Śledztwo potrwa najprawdopodobniej jeszcze przynajmniej kilka miesięcy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna