To się jednak zmieniło za sprawą czwartkowej uchwały radnych powiatu, którzy podwyższyli o 10 proc. wynagrodzenie zasadnicze Stanisława Krajewskiego. Z poborami w wysokości 10.600 zł brutto nieznacznie wyprzedza on teraz starostę łomżyńskiego Lecha Szabłowskiego (10.260 zł).
O takich zarobkach i równie wysokich podwyżkach zwykli mieszkańcy mogą tylko pomarzyć.
Radni się odwdzięczyli?
Razem ze swym szefem 10-procentowe podwyżki otrzymali też pozostali pracownicy zambrowskiego starostwa (minimum 260 zł miesięcznie) - i to z wyrównaniem od stycznia. Łącznie w tegorocznym budżecie powiatu zapisano na ten cel niemal 200 tys. zł.
Nie wszyscy radni byli za podwyżkami dla starosty i zastępcy. Niektórzy upatrują w tym "partyjnego ustawienia".
- Pracownicy urzędu rzeczywiście podwyżek nie widzieli od lat, ci z dużym stażem i dobrzy powinni je otrzymać - przyznaje Eugeniusz Kaczyński, powiatowy radny. - Ale rada, ustalając pobory staroście na początku kadencji, już wtedy podwyższyła wcześniej obowiązujące stawki. Czyli to kolejna podwyżka. Pieniądze podatnika powinny być przeznaczone na drogi, służbę zdrowia, czy na zwroty za karty pojazdu (niesłusznie naliczane kilka lat temu opłaty za rejestrację pojazdów, które teraz starostwa muszą zwracać - przyp. red.).
Według niego ta podwyżka to próba odwdzięczenia się staroście przez radnych koalicji PSL i PiS, których ten rekomendował do odznaczenia medalem MEN za budowę sali sportowej przy Zespole Szkół nr 1, czyli popularnym "czerwoniaku".
- Żaden z nich tego medalu nie powinien otrzymać. Jak oni się przyczynili do budowy sali? Wszyscy radni głosowali za budżetem z zapisanymi na to środkami - dodaje Kaczyński.
Starosta Stanisław Krajewski stwierdził, że nie będzie się tego odnosił.
- Radni mają prawo do własnych opinii - podsumowuje krótko zarzuty Eugeniusza Kaczyńskiego.
Jednocześnie zambrowski starosta tłumaczy, że 10-procentowe podwyżki dla pracowników urzędu raz na parę lat sprawdzają się lepiej niż "inflacyjne", o parę złotych, co roku.
- Praca urzędnika to nie jest przekładanie towarów. To często duża odpowiedzialność. W czynie społecznym nikt tego nie będzie robił - uważa Krajewski. - Ja nigdy jednak nie zakładałem, że idę na urząd zarabiać kokosy.
Zależy z kim porównać...
Podwyżki o 6 proc. dostali w ub. roku pracownicy łomżyńskiego starostwa, o 5 proc. - grajewskiego, a o 3 proc. - kolneńskiego. W wysokomazowieckim starostwie zarobki wzrosły we wrześniu ub. r. o ok. 150 - 200 zł.
Zarobki starostów w tych powiatach od początku kadencji pozostają niezmienne. Najwięcej miesięcznie "wyciąga" Bogdan Zieliński z Wysokiego Mazowieckiego - 12.300 zł brutto.
- Kwestia wielkości powiatu, większego budżetu, a za dobrą pracę należą się większe pieniądze - mówi Zieliński. - "Po owocach ich poznacie". Nasz powiat jest bez zadłużenia, z inwestycjami na poziomie 40 proc. wydatków budżetowych. Jeśli ktoś mówi, że starostowie za dużo zarabiają, niech spojrzy na wynagrodzenia prezesów spółek, nawet komunalnych.
Również Lech Szabłowski, starosta łomżyński tłumaczy, że wynagrodzenia starostów wcale wysokie nie są.
- W odniesieniu do ilości obowiązków i ważności podejmowanych decyzji są adekwatne - twierdzi. - Natomiast jeśli porównamy je z przeciętnymi zarobkami, pamiętając jednocześnie o wysokim bezrobociu, to mogą wydawać się wysokie.
I przypomina, że prócz wynagrodzeń, starostowie nie otrzymują nigdy żadnych nagród. Nie zezwala na to prawo.
- A z tych ponad 10 tys. zł brutto na rękę otrzymuję 7.180 zł - dodaje Szabłowski.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
