24 czerwca w pobliżu przejazdu kolejowo-drogowego na ul. Pułaskiego na osiedlu Nowe Miasto w Białymstoku odbyła się inauguracja wakacyjnej akcji "Bezpieczny piątek". To element ogólnopolskiej kampanii społecznej "Bezpieczny przejazd" prowadzonej od kilkunastu lat przez PKP Polskie Linie Kolejowe.
Przedstawiciele spółki, Straży Ochrony Kolei oraz policji rozdawali ulotki, odblaski, a przede wszystkim przypominali pieszym i kierowcom o zasadach bezpiecznego przekraczania przejazdów. Będzie tak co piątek do końca wakacji, na wybranych przejazdach w całym kraju - również w woj. podlaskim.
Zobacz także:
Średnio w Polsce dochodzi do 200 wypadków na przejazdach. Ta liczba od lat maleje, ale nadal 99 proc. wynika z winy kierowców. W 2021 r. w Podlaskiem było 10 zdarzeń (nikt nie zginął, ale 4 osoby zostały ranne). W tym roku doszło do 4 wypadków, na szczęście bez ofiar.
O włos od tragedii było jednak w poniedziałek 20 czerwca w Bielsku Podlaskim. Około godziny 17, na przejazd na ulicy Wojska Polskiego, wjechał - pod już zamknięte rogatki - nastoletni rowerzysta.
- Do przejazdu dojeżdżał pociąg Intercity, rowerzysta był już praktycznie na torach. Maszynista pociągu zatrąbił, żeby go ostrzec, wdrożył nagłe hamowanie. Z tego, co mówili świadkowie, młody człowiek spadł z roweru przed torami, i to go uratowało. Pociąg, który nie jest w stanie zahamować tak szybko jak samochód, minął go - opowiada Tomasz Łotowski, rzecznik PKP PLK - To przykład jak bezmyślność, jedna zła decyzja, a później brak uwagi, może prowadzić do tragedii. Dlatego uwrażliwiamy kierowców teraz, na początku wakacji. Nawet kiedy jesteśmy wyluzowani na urlopie, jedziemy rowerem albo samochodem na wycieczkę, wszędzie gdzie są tory, zachowajmy ostrożność.
Najczęściej do tragedii dochodzi z powodu niezatrzymania się przed znakiem STOP, ignorowania czerwonych świateł, omijania zamkniętych, wjeżdżania pod opadające rogatki, czy też wjeżdżania na przejazd bez możliwości zjazdu. Podczas kwietniowej akcji jednego dnia podlascy policjanci przyłapali na wykroczeniach 850 kierowców. Co 3. zignorował znak STOP.
Czytaj też:
St. asp. Magdalena Szwatro z Komendy Wojewódzkiej Policji w Białymstoku apeluje, by nie ufać ślepo urządzeniom. Nawet jeśli jest to przejazd strzeżony, gdzie są zapory, półzapory, sygnalizacja świetlna, warto zatrzymać się przed torami (choć takiego obowiązku nie ma) i kilka sekund poświęcić na zorientowanie się, czy nie nadjeżdża pociąg.
- Te kilka sekund może uratować życie - podkreśla policjantka.
Obowiązek zachowania szczególnej ostrożności, zatrzymania się przed znakiem STOP, istnieje na przejazdach niestrzeżonych. Kierowcy, którzy nie stosują się do przepisów, za popełnione wykroczenie muszą liczyć się z mandatem karnym, a nawet wnioskiem o ukaranie do sądu.
- Z racji tego, że skutki zdarzeń na przejazdach kolejowych są ogromne, po nowelizacji przepisów mandaty za tego rodzaju wykroczenia są dużo wyższe. Na przykład wjazd za sygnalizator lub na przejazd, kiedy jest to zabronione i zapory zostały już opuszczone, mandat wynosi 2 tys. zł. Ale pamiętajmy o tym, że nie o kwoty tutaj chodzi, tylko o nasze życie - mówi st. asp. Magdalena Szwatro z podlaskiej drogówki.
Dodaje, że jeśli już zdarzy się, że wjedziemy na przejazd kolejowy, kiedy zapory zostały opuszczone, nie bójmy się ich wyłamać.
- Wszystkie rogatki w Polsce są już teraz nowoczesne. Mają specjalne bezpieczniki. W momencie, kiedy kierowca jest uwięziony między takimi zaporami, niech nie boi się je wyłamać. Naprawa to minimalne koszty, a ratuje życie - przyznaje insp. Krzysztof Skalimowski z Komendy Regionalnej Straży Ochrony Kolei w Białymstoku.
Tu obejrzysz film z czerwcowej symulacji zderzenia pociągu z samochodem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
