Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zawód: gangster

Jolanta Gadek [email protected]
Policjanci z pionu kryminalnego tropią gangsterów, zatrzymują ich  antyterroryści
Policjanci z pionu kryminalnego tropią gangsterów, zatrzymują ich antyterroryści archiwum
Dzisiejszy gangster jest człowiekiem bezwzględnym, trochę inteligentnym a jeszcze bardziej przebiegłym. Tak jak biznesmen musi być osobą rzutką, przedsiębiorczą i mieć bardzo rozległe kontakty. Im tych kontaktów więcej, tym gangster zajmuje wyższą pozycję.

Ponadto gangster musi oczywiście "pilnować interesu". Bo w podziemnym świecie konkurencja pomiędzy rywalami jest jeszcze większa niż w legalnym biznesie. Nie ma cię kilka miesięcy, a nawet kilka tygodni - i wypadasz z gry.
Życie nie toleruje próżni
- mówią policjanci. - To sprawa stara jak świat.
Przekonał się o tym "Mycha", jeden z najbardziej znanych białostockich gangsterów. Sławomir M. odsiaduje kilkuletni wyrok za wymuszanie haraczy od białostockich restauratorów i szereg innych przestępstw. Niedawno jednak, bo na początku sierpnia, był jednym z najbardziej poszukiwanych przestępców w Polsce. Nie stawił się bowiem do więzienia, gdy kończyła mu się przerwa w karze. W maju ub.r. białostocki sąd skazał go na 6 lat więzienia. Ponieważ zaliczono mu w poczet wyroku okres tymczasowego aresztu, do odsiadki zostało tylko 13 miesięcy. Pomimo to "Mycha" nie wrócił za kratki...
- Być może podczas przerwy w karze zaczął szukać zajęcia - twierdzą policjanci. - Może potrzebował więcej czasu i nie na rękę był mu powrót za kratki akurat w tym terminie. Jesteśmy przekonani, że rozważył wszystkie za i przeciw. I widocznie z jakichś względów opłacało mu się zrobić to, co zrobił...
Gangsterzy śpią na forsie
Jedno jest pewne: pomimo wszelkich dotychczasowych działań organów ścigania i zmian przepisów zmierzających do pozbawienia grup przestępczych bazy ekonomicznej, nadal zorganizowana przestępczość przynosi jej członkom olbrzymie zyski. Tak duże, że gangsterów stać na budowę luksusowych domów, zagraniczne podróże, wystawne imprezy. Stać ich też na honoraria dla adwokatów i łapówki dla skorumpowanych urzędników czy policjantów. Pieniądze pozwalają im także żyć względnie wygodnie, także za kratkami, jeśli tam trafią. Robią zakupy w więziennych sklepikach, dostają paczki żywnościowe z luksusowymi towarami. Kupują sobie przychylność biedniejszych współwięźniów, którzy na ich polecenie sprzątają w celi, parzą herbatę itp.
Mało tego, szef gangu z Wołomina, Robert R., pseudonim "Rudy", siedząc w białostockim areszcie kierował grupą przestępczą i stamtąd wydał wyrok śmierci na swojego niesubordynowanego podwładnego. Rozkazy przekazywała kompanom pozostającym na wolności żona Rudego, która go odwiedzała w więzieniu. Miał także w celi - choć to zakazane - telefon komórkowy.
Cel: duże zyski
Czym zajmują się gangi? Odpowiedź jest prosta: tym, co przynosi zysk.
- Dawno skończyły się czasy, że jedna grupa przestępcza "robiła we włamaniach", druga "w samochodach", inne produkowały i rozprowadzały narkotyki, a jeszcze inne tworzyły sieć agencji towarzyskich - mówi młodszy inspektor Janusz Szewioła, naczelnik wydziału kryminalnego Komendy Wojewódzkiej Policji w Białymstoku. - Dziś każda grupa zajmuje się wszystkim, na czym tylko może zarobić.
Tak więc agencje towarzyskie mogą być miejscem, w którym rozprowadza się narkotyki czy handluje bronią. Produkcja narkotyków nie wyklucza zaś kradzieży samochodów na zamówienie czy ścigania haraczy od restauratorów albo obrotu skradzionymi kartami płatniczymi.
Jedno tylko się nie zmieniło: walka o strefy wpływów. Każdy gang ma ściśle określone terytorium działania. I tego terytorium broni nawet, jeśli wiąże się to z koniecznością zbrojnej walki z konkurentami. Białostoccy przestępcy, jeśli nie czują się na siłach samodzielnie stworzyć grupy przestępczej, nawiązują kontakty z dużymi gangami z Warszawy, Wołomina czy Pruszkowa. Starają się o "stanowisko" przedstawiciela danej grupy w terenie i wtedy tworzą własne struktury. Wykorzystują kontakty macierzystej grupy, opornym współpracownikom grożą wezwaniem na odsiecz zbrojnego ramienia gangu.
Przestępczy tranzyt przez Podlasie
Zdaniem policjantów, na terenie woj. podlaskiego rzadko działają zorganizowane grupy, które tu powstały, tu zdobywały doświadczenie i tu popełniały przestępstwa. Przeważnie nasze rodzime grupy starają się o "legitymację" w Warszawie, wykonują określone czynności na zlecenie. Bo przez woj. podlaskie biegną trasy na Litwę i Białoruś. Kontakty w Białymstoku i okolicach są szczególnie ważne dla przestępców zajmujących się kradzieżami i przemytem samochodów.
- Nasze województwo stanowi doskonałe miejsce do lokalizacji tzw. punktów przemytniczych, czyli "dziuple" do przetrzymywania kradzionych aut przygotowanych do wywozu za wschodnią granicę oraz "skupki" przemycanych papierosów i alkoholu przez ich wywozem na teren zachodniej Polski, a stamtąd do krajów UE - mówi mł. insp. Janusz Szewioła.
Dość powiedzieć, że niedawno białostoccy policjanci zlikwidowali potężny gang. Jego członkom udowodniono, że w ciągu dwóch lat skradli w Polsce i przemycili na Wschód co najmniej 200 samochodów, głównie marki Toyota i Honda. Taka liczba znalazła się w akcie oskarżenia, zdaniem funkcjonariuszy, w rzeczywistości samochodów tych mogło być nawet dwukrotnie więcej. Na ławie oskarżonych zasiądzie w sumie 28 osób. Część z nich to niebezpieczni bandyci, którzy byli uzbrojeni.
Narkobiznes
Zdaniem policji, narkotykowy rynek na Podlasiu upodabnia się do rynków Europy Zachodniej. Narkotyki naturalne, np. marihuana czy haszysz wypierane są przez środki syntetyczne, głównie amfetaminę i extasy. Uprawa konopi indyjskich wymaga zakładania plantacji, dużych nakładów finansowych. Produkcja "syntetyków" jest tańsza, prostsza i łatwiejsza do ukrycia, a zatem przynosi znacznie większe zyski.
- Aparatura potrzebna do syntezy narkotyków mieści się w dwóch torbach podróżnych, chemik do wyprodukowania 1 kg amfetaminy potrzebuje ok. 6-8 godzin, w zależności od jakości posiadanego sprzętu - mówią policjanci. - Laboratorium montuje się na kilka godzin, po zakończeniu produkcji sprzęt jest zwijany i przewożony w inne miejsce.
W woj. podlaskim od dawna nie zlikwidowano wytwórni amfetaminy, chociaż w ubiegłym roku w jednym z białostockich mieszkań policjanci znaleźli kompletny sprzęt do jej produkcji. Niemniej podlascy przestępcy chętnie zajmują się rozprowadzaniem środków odurzających, gdyż to bardzo intratny interes.
Struktura gangu rozprowadzającego narkotyki przypomina piramidę. Na jej szczycie stoi szef, który organizuje siatkę dealerów. Jego bezpośrednimi współpracownikami są zastępcy organizujący produkcję. Ci kontaktują się z dużymi hurtownikami, którzy z kolei dostarczają towar pomniejszym dealerom, a ci - jeszcze mniejszym... Najniżej w hierarchii stoją naganiacze, którzy często sami są uzależnieni od narkotyków. Do ich zadań należy kontaktowanie klientów z dealerami.
Ponieważ obrót narkotykami przynosi największe zyski, to i walka o strefy wpływów jest tu bezpardonowa. Gangi rozprowadzające narkotyki bardzo często zajmują się też wymuszeniami haraczy, rozprowadzaniem fałszywych pieniędzy albo handlem bronią. Wszystko zależy od tego, jakie "złapią" zlecenie. Od bandytów z zachodniej Europy najczęściej dostają zamówienia na "amfę" czy broń, od tych ze Wschodu - na samochody.
Prostytutka szanowana?
Zorganizowane grupy przestępcze potężne zyski czerpią też z prostytucji. Nic dziwnego: z policyjnych wyliczeń wynika, że kobiety zatrudniane w białostockich agencjach towarzyskich za swoją pracę dostają zaledwie jedną czwartą sumy pobieranej od klienta. W Białymstoku za godzinę "towarzystwa" pań lekkich obyczajów mężczyźni płacą 150 zł. W zamian za ten potężny haracz szefowie agencji towarzyskich zapewniają prostytutkom lokal, w którym mogą przyjmować klientów i ochronę, często też naganiają klientów. Jeszcze kilka lat temu regularnie co kilka miesięcy do policji docierały informacje o więzieniu, biciu czy straszeniu prostytutek, zwłaszcza tych zza wschodniej granicy. Odkąd Polska weszła do UE, sytuacja prostytutek pracujących w woj. podlaskim znacznie się poprawiła.
- Po prostu szefowie agencji nie chcą, żeby dziewczyny uciekały na Zachód, bo spadną ich zyski - mówi jeden z policjantów. - Niedawno rozmawialiśmy z Białorusinką, która ma tytuł doktora, a pracuje w agencji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna