Eberhard Makosz, przewodniczący zarządu Towarzystwa Rozwoju Sadów Karłowych twierdzi, że w tym roku jabłka powinny być w cenie. Radzi sadownikom, żeby nie spieszyli się ze sprzedażą i czekali na dobrych odbiorców, oferujących wyższe ceny. Jak dowodzi, w tym roku tylko w Polsce przewiduje się wyższe zbiory jabłek.
W wielu krajach europejskich będących liczącymi się producentami jabłek, a także w USA, zbiory mogą być niższe o 15-30 proc. Przyczyniły się do tego niekorzystne warunki pogodowe. W Polsce, pomimo tego, że aura również była niekorzystna, można się spodziewać normalnych zbiorów na poziomie 2,8 mln ton, czyli o 12 proc. większych niż przed rokiem.
Potwierdzają to podlascy sadownicy.
- Zapowiadają się dobre zbiory, takie na dobrym poziomie - mówi Jarosław Kusznieruk, sadownik ze wsi Folwarki Tylwickie. - Choć, oczywiście, są i tacy sadownicy, którzy w tym roku zbiorą mniej, bo plony w ich sadach ucierpiały na skutek nawałnic i gradobicia.
Jak tłumaczy Jarosław Kusznieruk, obecnie za jabłka w sprzedaży hurtowej płacą od 1-1,50 zł/kg. Natomiast za brzydsze owoce (II gatunek) hurtownicy płacą ok. 80 gr/kg.
- Poniżej 80 gr cena już nie spada - dodaje sadownik.
Hurtownicy natomiast skarżą się, że - chwilowo - spadł popyt na jabłka. Ale związane jest to z sezonowością. Obecnie mamy duży wybór sezonowych owoców.
Sadowników nie cieszy natomiast cena jabłek przemysłowych. Spadła ona już do 20 gr/kg.
- Wiele osób ma owoce poobijane przez grad - zauważa Jarosław Kusznieruk. - Zakłady przetwórcze chcą wykorzystać sytuację, a ci sadownicy tracą podwójnie. Bo cena 20 gr/kg pokrywa zaledwie koszty zbioru i transportu.
Natomiast ci, którzy mieli szczęście (i mają jabłka dobrej jakości) na razie wstrzymują się ze sprzedażą. Zbiory jabłek późniejszych odmian ruszą pełną parą w drugiej połowie września. Zebrane wówczas jabłka będą trafiać do przechowalni, a nie tylko do bieżącej sprzedaży.
Tego sezonu do udanych nie zaliczy za to Karol Choiński ze wsi Krupniki. W tym roku zbierze on sporo mniej jabłek. Złożyły się na to dwa powody.
- Dwa lata temu po zimie okazało się, że przemarzła część drzewek - tłumaczy sadownik.- W tym roku duże szkody w moim sadzie wyrządziły łosie. Zwierzęta te poobgryzały pąki i korę z drzew.
Ocenia on, że przez te zwierzęta stracił połowę plonu. Poza tym niektóre drzewa, z mocno zniszczoną korą, trzeba będzie wykarczować.
Karol Choiński twierdzi, że pierwszy raz miał do czynienia ze stratami spowodowanymi przez łosie. Jak zauważa, od 11 lat zwierzęta te są pod ochroną i ich populacja wzrosła.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?